Byłam, widziałam i… dobrze się bawiłam. Tak, to był dubbing. I szczerze? Nie żałuję. Polscy aktorzy (w roli Deadpoola maciej Stuhr) dość się postarali, by widz odczuwał emocje postaci. I może nie usłyszałam charakterystycznych gadek z oryginału, ale teksty same w sobie były zabawne, a film bardzo przyjemny.
Deadpool usiłuje uratować swój świat. Problem w tym, iż potrzebuje do tego Wolverina, a dobrze wiemy, jak oryginał skończył. No, ale nasz bohater znajduje następcę, który w swoim świecie jest zupełną porażką. Więc czas na akcję…
Bardzo dobrym ruchem było to, by nie spojlerować filmu aż do premiery. Po premierze niestety wszystko pękło i w sieci rozlały się info. Nieważne, iż pójdziesz na film za dwa tygodnie – internet, czy tego chcesz, czy nie, zespojleruje Ci deadpoola. Z jednej strony psuje to trochę efekt np. Cameo albo Cavilla- a z drugiej, jest to film na tyle udany, iż choćby bez dobrej znajomości mcu film będzie bawił. Ba, fani samochodów też coś dostali xd.
Krytykowana jest opcja „uratować świętą chronologię”, ale to jest pomysł tak głupi, iż aż śmieszny. Większość tego, co zobaczymy w Deadpoolu to po prostu czysto relaksacyjna albo naparzanka, albo zabawne dialogi. I tak, fabuła to w zasadzie gagi. Czy to źle? Nie – film dokładnie wie, czym chce być. Nie sili się na filozofię czy skomplikowaną intrygę, on chce Ci dać czystą rozrywkę. I takich filmów potrzebujemy.
Ten film to taki trochę hołd dla Foxa, co widać szczególnie w napisach końcowych. I serio, PO nich jest scenka, i to bardzo zabawna, więc zostańcie do końca.
Deadpool trochę sobie robi jaja z Marvela i mnie to bardzo bawiło. Uważam też, iż pierwsza, rozpoczynająca sekwencja filmu to czyste złoto. Ogólnie, walki tu są całkiem przyzwoite, choć John Wick to to nie jest. Ale szczerze, trudno przebić wstęp – to tak, jakby ktoś narzekał na walkę przy logotypie Foxa.
– Możesz przestać, ludzie chcą iść do domu! ’- ucina gadkę Deadpool. Spodobało mi się to, ale niestety, trochę ten film się dłuży. Film ma wartką akcję, ale gdy zwalnia, by niby poznać bohaterów to… chciałabym kolejną scenę walki. Nie znaczy to, iż te sceny są złe. Po prostu czegoś zabrakło. Takiego… płynięcia. Choć widać, iż ekipa doskonale się bawiła, w tym przypadku okazało się to za mało. Po prostu, 2h metrażu to chyba troszkę za długo jak na film tylko z gagami.
Ale – to dobry film, który bawić będzie szczególnie znawców Marvela. Inni też wyjdą z bananem na twarzy, bo zwyczajnie miło się to ogląda. I ta część spodobała mi się o wiele bardziej, niż dwójeczka. Była odważniejsza i nie miała skrupułów przed krwawymi scenkami czy przekleństwami. Bardzo dobrze.