Dawny mistrz kina wraca za kamerę. O czym opowie jego nowy film?

film.interia.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: materiały dystrybutora


Oliver Stone od dłuższego czasu starał się zapewnić finansowanie dla swojego najnowszego filmu fabularnego. Trzykrotny zdobywca Oscara ujawnił, iż jego najnowsze dzieło będzie nosiło tytuł "White Lies", a zdjęcia ruszą niebawem. Gwiazdą produkcji został Benicio del Toro.


Ekipa wejdzie na plan filmowy tej jesieni. Realizacja odbędzie się między innymi we Włoszech i w Tajlandii. Zdjęcia potrwają cztery miesiące. Dla 78-letniego Stone’a będzie to pierwszy film fabularny od czasu "Snowdena" z 2016 roku i druga kooperacja z del Toro po "Savages: Ponad bezprawiem" z 2012 roku.
Fabuła będzie opowiadała o trzech generacjach jednej rodziny. Del Toro wcieli się w mężczyznę, który powtarza błędy swych rodziców w czasie swego małżeństwa i wychowywania syna. Jego życie zmieni się, gdy na jego drodze stanie kobieta, której życie jest skrajnie różne od jego.Reklama


Oliver Stone. Najbardziej gniewny reżyser Hollywood


Stone był swego czasu jednym z najważniejszych i najbardziej bezkompromisowych twórców pracujących w Hollywood. Scenariusz do "Midnight Express" z 1979 roku przyniósł mu Oscara. Z kolei za "Pluton" i "Urodzonego czwartego lipca" Akademia uhonorowała go statuetką za reżyserię. Pierwszy z wymienionych filmów został także uznany za najlepszą produkcję 1986 roku.
W latach 90. Stone zrealizował uznane i kontrowersyjne obrazy, między innymi "JFK" i "Urodzenych morderców". W kolejnych latach jego filmy były coraz gorzej przyjmowane. Epicki "Aleksander" okazał się porażką artystyczną, podobnie jak patetyczne "World Trade Center" i niepotrzebny sequel "Wall Street: Pieniądz nie śpi". Prywatne wypowiedzi w sprawach politycznych sprawiły, iż reżyser miał w ostatnim czasie problem ze znalezieniem finansowania swojego kolejnego filmu w Stanach Zjednoczonych.
Idź do oryginalnego materiału