Wtorek w Proximie? Stary metalowiec? Thrashowy koncert? W letni wieczór? Z największą przyjemnością!
Thrash metal w klasycznym wydaniu, krew, pot i riffy – czyli wszystko, czego oczekiwaliśmy po wizycie legendy, jaką jest Dark Angel. Ale zanim na scenie rozpętał się chaos, zdążyliśmy ze Strefa Music Art zrobić coś wyjątkowego — face to face wywiad z samym Genem Hoglanem! Klasa gość, zero gwiazdorzenia, za to pełen pasji i historii, którymi można by obdzielić kilka zespołów. Wywiad niebawem u nas na kanałach — wypatrujcie!
Czasówka (dla tych, co lubią konkrety):
- 19:00 – otwarcie drzwi (chociaż my weszliśmy głównym wejściem już o 18:45)
- 19:30 – R.I.P.
- 20:20 – Species
- 21:30 – Dark Angel
Zaraz po wejściu do klubu – BUM! – merch, i to nie byle jaki. Stoisko merchowe Dark Angel oferowało nie tylko koszulki czy płyty, ale też oryginalne pałeczki perkusyjne, talerze i naciągi używane przez Hoglana, wszystkie podpisane przez Mistrza. Wraz z kumplem długo się nie zastanawialiśmy – dwie pałeczki (jedna dla naszego znajomego perkusisty) i koszulka Dark Angel już w naszych łapach. To się nazywa dobry start wieczoru.
Supporty:
R.I.P. rozpoczął mocnym uderzeniem. Klasyczny oldschoolowy metal z dużą dawką energii – riffy konkretne, brzmienie selektywne. Jednak wokal, przynajmniej dla mnie, nie do końca siadał – nieco za lekki. Mimo to fajnie, iż scena lokalna pokazała pazur.
Species to była dla mnie totalna niespodzianka. Przyznam się, iż nie miałem okazji ich posłuchać wcześniej. A szkoda! Połączenie technicznego thrashu z klimatem przełomu lat 80./90., a momentami wręcz skojarzenia z Atheist. Brzmienie żywe, bezkompromisowe i cholernie dobrze zagrane. Po czterech numerach pobiegłem z powrotem do merchu – kupiłem ich winyl “To Find Deliverance” i nie żałuję ani złotówki.
Species / 05.08.2025 / Proxima
R.I.P. / 05.08.2025 / Proxima
DARK ANGEL – piekło, energia i thrashowe katharsis
A potem – weszli ONI.
Dark Angel weszli na scenę jak tytani thrashu, którzy nie mają nic do udowodnienia – ale i tak rozsadzają scenę jakby grali o życie. Od pierwszego dźwięku „Time Does Not Heal” wiadomo było, iż to nie będzie zwykły gig. To był metalowy rytuał, celebracja brzmienia, które ukształtowało pokolenia.
Gene Hoglan? Tytan. Maszyna. Potwór. Każde uderzenie w werbel, każdy blast to precyzja i siła, jakiej nie powstydziłby się nikt w tym gatunku. A podwójna stopa? No ludzie kochani! Gość ma 57 lat, a gra jakby dopiero co skończył 20. “Pacy-pacy” to za mało powiedziane – to była perkusyjna rzeźnia w najczystszej postaci.
Gitara? Riffy, które mogłyby ciąć stal. Brzmienie ostre jak brzytwa, do tego niewiarygodna energia sceniczna – nie było chwili wytchnienia.
I Ron Rinehart? Klasa sama w sobie. Już chyba tradycyjnie wyszedł do tłumu i śpiewał z fanami ramię w ramię, jakby zamiast barierek była tylko wspólna przestrzeń dla ludzi kochających ten sam ogień. Nie było tu pozerstwa – był autentyczny kontakt, który roznosił się po całym klubie jak fala.
Dark Angel zagrali w całości „Darkness Descends” – album z 1986 roku uznawany dzisiaj za klasyk Thrash Metalu (chociaż według Hoglana nie od razu ludzie go pokochali), dorzucili kilka innych starszych perełek, tj. “No One Answers” czy “Black Prophecies” oraz jeden nowy (tytułowy) numer z nadchodzącego „Extinction Level Event” – jeżeli cały album będzie taki, to szykujcie się na trzęsienie ziemi.
Co więcej, podczas koncertu wielokrotnie wspominali, iż duch Jima Durkina, legendarnego gitarzysty i założyciela Dark Angel, który zmarł w 2023 roku, jest z nimi na scenie. Było to niezwykle wzruszające i dodało mocy całemu występowi.
Podsumowując:
To był jeden z najlepszych thrashowych wieczorów ostatnich lat. Klimat, energia, merch, świetne supporty i absolutna dominacja Dark Angel na scenie. jeżeli nie było cię tam – szczerze współczuję. jeżeli byłeś/aś – to wiesz, iż to nie był zwykły koncert.
Do zobaczenia pod sceną!
Kacper Mosior
Dark Angel / 05.08.2025 / Proxima