Dlaczego sport? Skąd czerpałeś inspiracje tworząc wystawę Duch Walki?
Inspiracją do wystawy Duch Walki były rozważania na temat sportu. Powszechnie znane są przykłady zawodników pochodzących z biednych regionów świata, którym udało się zrobić karierę w sporcie. Te kariery pozwalają nie tylko gromadzić pieniądze, ale wiążą się również z awansem społecznym, z akceptacją i uznaniem. Kiedy o tym myślę, przychodzi mi do głowy postać mojego ojca, który trafił do Polski w roku 1948. Przywieziono go transportem z obozu przejściowego dla sierot w Niemczech. Stracił całą swoją rodzinę, ocalał tylko on, jego starszy brat i siostra. Znalazł się w polskim sierocińcu, pomiędzy dziećmi, których najbliżsi zostali zabici przez Niemców. Łatwo sobie wyobrazić, iż w tamtych czasach język niemiecki był najgorszą do wyobrażenia opcją językowa. Za język, który pewnie uratował mu życie… był nękany, prześladowany, bity. Żeby przeżyć musiał walczyć. Jeden z wychowawców, aby zwiększyć jego szanse, zapisał go do klubu sportowego do sekcji boksu. Po jakimś czasie, był w stanie swoimi pięściami wywalczyć szacunek i poważanie oraz dodatkowe racje żywności i pieniądze za udział w zawodach. Z kariery bokserskiej zrezygnował, kiedy dostał się na studia. Powiedział, iż skoro miał stypendium i akademik, to nie było już sensu się bić.
Jako dziecko chodziłem z mamą na kąpielisko Panorama w Bielsku Białej. Był to piękny, modernistyczny basen olimpijski oddany do użytku w połowie lat 30-tych XX wieku. Miałem może 6 lat, kiedy mama pokazała mi „Syrenkę”. Tak nazywałem w myślach niewielką rzeźbę przedstawiającą dziewczynę – pływaczkę w pozycji do skoku do wody. Zawsze, kiedy tylko byliśmy na basenie przychodziłem ją oglądać.Kilkanaście lat później odkryłem, iż Syrenka przedstawiała Traudę Dawidowicz – wspaniałą sportsmenkę, 28-krotną mistrzynią Polski w pływaniu. Gertruda Dawidowicz była zawodniczką klubu Ha’Koah, później Makabi Bielsko, gwiazdą pływalni Panorama, na której doskonaliła technikę i siłę. Kilka lat temu wpadła mi do ręki wydana w 1996 roku książka „Kartki z dziejów sportu Bielska i Białej”. Książka opisuje ponad 100-letnią historię sportu Bielska-Białej. Nie było tam ani jednego słowa o Gertrudzie Dawidowicz…. Wystawa Duch Walki jest poświęcona tym właśnie dwóm osobom.
W Twojej twórczości jest wiele nawiązań do Krasińskiego i jego niebieskiej linii.
Kiedy przygotowywałem prace na wystawę nie wiedziałem, jak opowiadać o Traudzie. adekwatnie wszystkie prace są o jej nieobecności. Kiedy otwieraliśmy wystawę Duch Walki w Galerii Bielskie, razem z kuratorką Emilią Orzechowską zdecydowaliśmy się na dość radykalny gest. Pomalowaliśmy wszystkie ściany galerii niebieską farbą do wysokości 1,3 metra. Ten pas błękitu przywołuje lamperie jakie znamy między innymi z sal gimnastycznych i basenów, ale jest też odwołaniem do pustej niecki basenu. Wiąże się z tym pewne wspomnienie. Jako nastolatek, razem z kilkoma kumplami wkradłem się w nocy na basen Panorama. Okazało się jednak, iż w tym czasie zmieniano wodę w basenie. Wszedłem do pustego basenu, pamiętam to uczucie, wrażenie jakie na mnie zrobiło bycie w pustym, betonowym gigancie pomalowanym dookoła błękitną farbą.
Podobnie lamperia jak i błękit basenowych ścian są od góry oznaczone linią. W basenie jest to linia tafli wody. W przypadku lamperii jest to domalowany ciemniejszy pasek koloru. Głębokość od jakiej zaczyna się dno basenu Panorama to 1,3 metra. Edward Krasiński wyznaczał swoją niebieską linię również na wysokości 1,3 metra. Mówił przy tym, iż jest to poziom polskiej sztuki konceptualnej. Trudno było nie skojarzyć tych rzeczy ze sobą.
Część prac stworzyłeś specjalnie na wystawę w Galerii EL, opowiedz o nich.
Na drugą edycję wystawy Duch Walki, prezentowaną w Centrum Sztuki Galeria El, przygotowałem dwie nowe prace. Jedna to minimalistyczny obiekt – błękitna listwa unosząca się w powietrzu na wysokości 1,3 metra, podtrzymywana na końcach przez cienkie stalowe wsporniki. Tytuł pracy to „Cicha woda” (Still Water). Umieszczenie poziomej, błękitnej listwy na wysokości 1,3 jest symbolicznym przywołaniem wody do wnętrza Galerii El. Należy tutaj wyjaśnić wszystkim, którzy w Galerii El jeszcze nie byli, iż galeria mieści się we wnętrzu potężnego, zdesakralizowanego, zabytkowego kościoła gotyckiego i nie było mowy, aby pomalować zabytkowe cegły błękitną lamperią. Postanowiłem umieścić błękitną listwę w przestrzeni prezbiterium. Druga praca wykonana na wystawę w Galerii El to obiekt pod tytułem „Wejść dwa razy do tej samej wody”. Jest to przestrzenna kompozycja wykonana z przekształconych drabinek basenowych. W jej formie odczytujemy oryginalną funkcję, ale wskutek zamierzonej deformacji, po tej drabince nie da się ani wejść, ani zejść. Te dwie prace są poświęcone nieobecności Traudy Dawidowicz. Mają pobudzać wyobrażenia o tym, iż w kościele stoi woda do wysokości 1,3 metra i pełni on funkcję pływalni.
Sfinansowano przez Unię Europejską NextGenerationEU
#KPOdlakultury #KPO #KorzyściDlaCiebie #NextGenerationEU #FunduszeUE