Na ostatnie tchnienie lata Michał Kisielewski wraca z nowym singlem: „Filozofia” – prawie w całości akustyczną balladą dla tych, którym udało się tego zimnego lata “po prostu zakochać”. Tym razem artysta rezygnuje z indie-rockowych brzmień na rzecz intymnej aranżacji, której finał – jak sam mówi – „ma roztapiać serca”.
To hymn o miłości, która jest często – szczególnie na początku – oszałamiająco prosta, zupełnie oczywista. Dzięki której świat na moment przestaje być skomplikowany, a wszystko staje się jasne. – mówi Kisielewski i dodaje: Mam nadzieję, iż ktoś przy tym numerze złapie kogoś za rękę, spojrzy w oczy. Do wszystkiego, co chce się wtedy powiedzieć, wystarczy tekst tej piosenki.
Tym razem Michał Kisielewski, odłożył gitarowe przestery i postawił na minimalizm. Bez wielkich aranżacji, ale z emocją, która wciąga jeszcze mocniej – „Filozofia” idealnie wpisuje się w klimat ostatnich letnich wieczorów. Trochę nostalgii, trochę radości, a przede wszystkim intymność, która sprawia, iż słuchacz czuje się, jakby ta piosenka była napisana tylko dla niego. W czasach, gdy playlisty zmieniają się codziennie, to utwór, który chce się zatrzymać na dłużej.

Kisielewski wcześniej dał się poznać m.in. w „Przy czym dziewczyny lubią tańczyć” – manifestując powrót do gitarowych bengerów w stylu między Maanamem a starym Arctic
Monkeys, czy w „W podłogę gaz” – letniakowym indie z egzystencjalnym zacięciem, w którym potrafi połączyć taneczną energię z refleksją o przemijaniu.

„Romantyczny chłopak i niezły wariat” – tak sam siebie opisuje. W jego muzyce nie ma sztywnych podziałów na gatunki. Jednego dnia może nagrać piosenkę w stylu indie, drugiego coś inspirowanego francuskim popem. Wszystko spaja tekst – szczery, obrazowy, często nadający się na mixtape-wyznanie. – „To wszystko piękny hałas” – podsumowuje swoją twórczość.