Czarna Wiedźma – recenzja książki. Każdy ma swoją własną prawdę

popkulturowcy.pl 3 godzin temu

Przeczytałam kiedyś, iż dobra książka powinna wzbudzić w czytelniku emocje. o ile tak jest, to znaczy, iż autor dobrze zrobił swoją robotę. Być może. Czarna wiedźma wzbudziła we mnie naprawdę wiele emocji. Nie wszystkie były pozytywne. Czy książka mi się podobała? Zdecydowanie tak. Czy autorka zrobiła dobrze swoją robotę? Nie jestem pewna.

Elloren Gardner jest łudząco podobna do swojej babki, która zyskała sławę dzięki odparciu sił wroga podczas ostatniej wojny o królestwo. Lud wierzy, iż teraz to ona stanie się kolejną Czarną Wiedźmą z przepowiedni. Problem w tym, że… Elloren jest pozbawiona magicznych zdolności.

Marzy za to o tym, by zostać aptekarką, rozpoczyna więc naukę na Uniwersytecie Verpax. Dość gwałtownie okazuje się jednak, iż uniwersytet nie jest bezpiecznym miejscem dla wnuczki Czarnej Wiedźmy.

W obliczu nadciągającego zła i rosnącej presji, by sprostać swojemu dziedzictwu, Elloren postanawia dołączyć do tajnej grupy rebeliantów. Ale najpierw musi znaleźć w sobie odwagę, by zaufać tym, których miała się bać.

– opis wydawcy

Uwaga! Spoiler.

Już od prologu wiadomo, iż Elloren posiada magię. Ba, tego się można domyślić, jeszcze czytając opis Czarnej Wiedźmy. Problem jednak polega na tym, iż ten skromny fakt był przed naszą bohaterką skrzętnie ukrywany. Dlatego na początku powieści Elloren faktycznie wierzy, iż nie posiada żadnych magicznych zdolności. Wierzy w to tak mocno, iż uparcie ignoruje wszystkie sygnały, iż jest inaczej.

W żadnym momencie książki bohaterka nie próbowała poddać większym rozważaniom wszystkich dziwnych rzeczy, które się z nią działy. Łącznie z momentem w którym, W KOŃCU, dotarło do niej, iż jednak faktycznie posiada magię. Przeszła nad tym do porządku dziennego, nie oddając się większym rozważaniom na ten temat. Przyznam, iż ignorancja Elloren w tej kwestii wielokrotnie doprowadzała mnie do szału.

Czarna Wiedźma jednak zwyczajnie wciąga. Podzielona jest na krótkie rozdziały, dzięki którym obszerność materiału nie przytłacza czytelnika. Cały czas coś się dzieje, a akcja gna do przodu, podczas gdy Elloren próbuje odnaleźć się w całym tym chaosie.

Warto wspomnieć, iż nasza bohaterka wychowała się w małej wiosce pośrodku niczego. Pewnego dnia pojawia się jednak jej ciotka i zabiera dziewczynę do wielkiego świata, w sam środek niemalże pałacowych intryg. Chwilę później Elloren trafia na uniwersytet. Cały jej świat wywraca się do góry nogami i nic nie jest takie, jak sobie wyobrażała. To, co najbardziej spodobało mi się w głównej bohaterce, to to, iż pomimo swojej początkowej naiwności i braku wiedzy postanowiła na własną rękę dotrzeć do prawdy.

Fot. materiały promocyjne (Jaguar)

Niesamowicie spodobał mi się świat przedstawiony, jego historia, dziwne i czasem oburzające prawo, z którym, przynajmniej na początku, wszyscy wydają się godzić. W książce pojawia się wiele ras, zróżnicowanych nie tylko pod względem wyglądu i kultury, ale także kasty społecznej. Czytelnik uczy się funkcjonowania świata razem z bohaterką, która powoli odkrywa, iż nie wszystko wygląda tak, jak próbowano jej wmówić.

Elloren się starała, naprawdę, ale ze wszystkich postaci, przez długi czas to właśnie ona była najnudniejsza. Chciałabym wręcz powiedzieć, iż nie miała żadnego charakteru, ale nie byłabym sprawiedliwa w tej ocenie. Po prostu jej charakter mi się nie spodobał. Jak wspomniałam, Elloren była na początku bardzo naiwna, do tego wszystkiego i wszystkich się zwyczajnie bała. Miała jednak swoje marzenia, do których wytrwale dążyła i kręgosłup moralny. Dzielnie próbowała nie dać go sobie przetrącić. To właśnie dzięki temu przezwyciężała wszelkie trudności i rozwijała się jako postać.

Zobacz również: Zakazana biblioteka. Czarownica Zora. Tom II – recenzja komiksu

Bez względu na to, jak bardzo z początku denerwowała mnie główna bohaterka, muszę przyznać, iż była świetnie napisana. Jej reakcje i obawy miały sens, bo dokładnie tak zachowałaby się osoba na jej miejscu. Ktoś, kogo wychowano w spokojnej, małej wsi, z dala od polityki i pałacowych intryg, nie mógł zareagować inaczej. Nie oszukujmy się, Elloren nie jest graczem, jest pionkiem, ale za to z cholernie dobrymi statystykami i nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. To niebezpieczne połączenie. Każdy próbuje ją w jakiś sposób wykorzystać do własnych celów, podczas gdy główna zainteresowana sama nie wie, czego chce i co gorsza – nie bardzo się nad tym zastanawia.

Wiele wątków wydało mi się porzuconych. W jednej scenie Elloren niby zwracała uwagę na coś istotnego, ale w następnej zdawała się już o tym nie pamiętać. Czasami zastanawiałam się, czy to wynikało jedynie z ignorancji, jaką wykazywała bohaterka przez znaczną część lektury, czy autorka po prostu sama nie wiedziała, gdzie to wszystko poupychać, bo materiału i tak miała aż nadto.

Czarna Wiedźma ma prawie 600 stron i jest pełna różnych tematów. Czytelnik powoli wprowadzany jest w świat i w jego historię. Najpierw w jedną wersję, a potem w kolejne, bo każda rasa okazuje się mieć własne, zupełnie odmienne wierzenia. Dochodzi polityka, magia, przepowiednia, rasizm, brak tolerancji i masa innych wątków z przepychającą się na pierwszy plan wojną i ruchem oporu.

Całość czyta się zaskakująco dobrze. Nie mogłam oderwać się od lektury. Pozostali bohaterowie książki z nawiązką pokrywali niedoskonałości w charakterze Elloren, więc można ją było zignorować. Postacie, które poznajemy w Czarnej Wiedźmie, są oryginalne i bardzo różnorodne, nie tylko ze względu na odmienne pochodzenie rasowe. Każdy miał swoją historię i wyróżniał się czymś na tle pozostałych. Co jest tym ciekawsze, iż cała historia, dla kontrastu bywała dosyć przewidywalna.

Narracja jest pierwszoosobowa, a pierwszy tom podzielono na 3 części, co uważam za całkiem ciekawe. Czarna Wiedźma ma ładną oprawę graficzną, ale korekta pozostawia wiele do życzenia. Do druku przedarła się bowiem masa literówek. Do tego stopnia, iż początkowo źle zinterpretowałam jedną z ważniejszych scen, bo zwyczajnie uznałam zapis za kolejny błąd. Musiałam wracać się do fragmentu i czytać go jeszcze raz. Redakcji umykały też takie drobiazg w opisie jak glazurowany cytrusami bażant, który okazał się glazurowany cytryną (mniej więcej, to nie jest cytat). No kto by się spodziewał?

Podsumowując, pomimo wielu zastrzeżeń od strony technicznej i fabularnej, przez cały czas oceniam książkę bardzo wysoko. Bo 8/10 to świetna ocena; po przeczytaniu zakończenia, zanim zdążyłam ochłonąć, chciałam wręcz dać temu soczyste 9/10. Tyle emocji wzbudziła we mnie ta powieść i tak bardzo wciągnęła mnie historia bohaterów i świata. Chciałam czytać dalej. Poznać już teraz, natychmiast, dalsze losy bohaterów. Zastanawiałam się choćby nad kupnem drugiego tomu w oryginale, byle jak najszybciej przeczytać kontynuację. Z niecierpliwością będę więc czekać na wydanie kolejnych części cyklu.

Autor: Laurie Forest
Tłumaczenie: Michał Zacharzewski
Wydawca: Jaguar
Premiera: 11/10/2024
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 592
Cena katalogowa: 59,90zł


Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne – kolaż (Jaguar)

Powyższy tekst powstał dzięki współpracy z Wydawnictwem Jaguar

Idź do oryginalnego materiału