CYROX - No reedemer left (2025)

powermetal-warrior.blogspot.com 1 tydzień temu

18 kwietnia ukazał się nowy album austriackiej formacji Cyrox. Ta kapela młodego pokolenia działa od 2016 r i nagrali póki co 2 albumy, z czego najnowszy ukazał się 18 kwietnia. Mowa o "no reedemer left". To co tutaj znajdziemy to bardzo dobrze skrojony melodyjny death metal. Fani children of bodom, czy in flames nie powinni narzekać. ".


Względem debiutu mamy jedną zmianę w składzie, bowiem w 2021r do zespołu dołączył perkusista Tobi. istotną rolę w zespole odgrywa zadziorny wokalista Manuel Kirchleitner, który nadaje całości charakteru melodyjnego death metalu. Mocnym ogniwem zespołu jest również duet gitarowy tworzony prze Andreasa i Leo. Panowie stawiają na agresję i interesujące melodie. Nie ma w tym a grosz oryginalności, ale panowie grać potrafią i robią to bardzo umiejętnie. Mają talent, tylko w pełni go nie wykorzystują. Panowie zadbali o mocne brzmienie i klimatyczna okładkę.


Materiał trwa 41 minut i band rusza od porządnego uderzenia czyli "short circuit". Mocny riff i przemyślana melodia robią swoje. Dalej mamy bardziej zadziorny "latent detect", który jest niezwykle przebojowy. Dobrze wypada " haunting Shadows", gdzie band stawia na sprawdzone patenty i jest tu trochę thrash metalowego feelingu. Dalej mamy łatwo wpadający w ucho "scattered". Mocny i wyrazisty utwór. ,Breaking the chain" to kawałek troszkę mroczny, troszkę toporny, ale wciąż warty uwagi. Można pochwalić za agresywniejszy "Red halo, który potwierdza styl grupy i ich umiejętności. Na sam koniec rozbudowany i bardziej klimatyczny "Beyond Control".


Cyrox 5 lat kazał czekać swoim fanom. Nagrał solidny album w kategorii melodyjnego death metalu. Mamy mocne riffy, chwytliwe melodie i duże pokłady agresji. Zabrakło świeżości i pomysłów na cały materiał. Jak widać wszystkiego nie można mieć. Dobra robota.


Ocena 7/10

Idź do oryginalnego materiału