Kiedyś baliśmy się krwi i potworów. Dziś boimy się… niedopowiedzeń. Potrzebujemy niepokoju, takiego, który nie krzyczy, a szepcze. Takiego, który nie kończy się po wyjściu z kina czy zamknięciu książki. I właśnie dlatego świat znowu zwraca się ku japońskiej grozie – tajemniczej, cichej i nieprzewidywalnej.