Cormac McCarthy, Krwawy Południk. „Śmierć jedyną cechą krajobrazu” [RECENZJA]

panodkultury.com.pl 20 godzin temu
Read Time:2 Minute, 35 Second

„Krwawy Południk” to taki Test Rorschacha. Co dostrzeżecie w tym mroku? Arcydzieło literatury amerykańskiej czy grafomanię wyniesioną na piedestał? Luźne zapiski czy filozoficzne rozważania o ludzkiej naturze? Makabryczną poezję czy strumień świadomość nihilisty zafascynowanego horrorem?

Tej książki nie czyta się dla przyjemności. Jak podsumował John Banville, „Krwawy Południk” to połączenie „Piekła” Dantego, „Iliady” i „Moby Dicka”. Dorzuciłbym jeszcze „Jądro Ciemności”. To powieść żmudnej drogi. Bez konkretnego celu i fabuły. Nie ma tu plaży z „Drogi” ani walizki z „To nie jest kraj dla starych ludzi”. Jest tylko śmierć. To turpistyczna podróż przez rubieże Ameryki XIX wieku, z przystankami na bezrefleksyjną przemoc.

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i

Cormac McCarthy „Krwawy Południk”. Western demitologizowany

O czym jest „Krwawy Południk? A raczej… o czym nie jest? To trochę powieść inicjacyjna. Bezimienny Dzieciak ucieka z domu. Przemierza wyjałowione pustkowia wraz z łowcami skalpów. Obserwuje kolejne masakry, spotyka kanibali, mija kolejnych wisielców obdartych ze skóry. W tym świecie gardło rozcina się łatwiej niż bułkę na śniadanie. Mordowanie niemowląt czy zastrzelenie kota to jak splunąć. Ludzie w ” Krwawym Południku” to w zasadzie żywe trupy snujące się po świecie pozbawionym sensu i nadziei. Po co w to brnąć?

„Krwawy południk” to anty-western. Cormac McCarthy nie oferuje bogobojnych kowbojów, prawych szeryfów i gościnnych saloonów. Na tym dzikim zachodzie jest tylko zły i brzydki. No ale jaki ma być w takim piekle? Terror, polowania na ludzi, trupy, robactwo. Bez refleksji. Bez opozycji moralnych. Można tylko podążać za orszakiem potworów i śledzić kalejdoskop przemocy.

Płoty z kości wytyczały ten skrawek zakurzonej ziemi, śmierć wydawała się jedyną cechą krajobrazu

„Krwawy Południk

O bohaterach, w tym o Dzieciaku, nie wiemy nic. Bo i po co? Wydają się potrzebni jedynie, by Cormac McCarthy miał pretekst do opisania kolejnej hekatomby i przedstawiania panoramy rodzących się w bólach i krwi Stanów Zjednoczonych. Należy wspomnieć, iż powieść oparł na autentycznych wydarzeniach z pierwszej połowy dziewiętnastego wieku w USA, takich jak masakry Indian oraz cywilnej ludności w Teksasie i przy granicy z Meksykiem. Co więcej, McCarthy odwiedził wszystkie miejsca, które opisał w powieści. Na jej potrzeby nauczył się również języka hiszpańskiego.

Uchodził za pisarza niszczącego fundamenty amerykańskiej tożsamości. Nazywano go nihilistą, wytykano mu etyczną obojętność i oskarżano o por*ografizację przemocy. W rzeczywistości żadne z tych określeń do niego nie pasuje

– pisze o cormacu mcmcarthym Grzegorz Jankowicz (onet kultura)

Jedni „Krwawy Południk” czytają, inni w nim grzęzną. Wydaje się chaotyczny, przypomina notatki, które w przyszłości dopiero posłużą za fundament powieści. Do tego trzeba wytrzymać napór z pietyzmem opisywanej przemocy. Cholernie dużo przemocy. Niby odpycha, razi, obrzydza… i jednocześnie przyciąga.

Przy wejściu do kościoła minęli dziadów wyciągających szkieletowate dłonie, okaleczonych smutnookich żebraków w łachmanach i dzieci śpiące w cieniu, o beznamiętnych buziach upstrzonych przez muchy. Pociemniałe miedziaki w kubkach, wyschnięte oczy ślepców

„Krwawy południk”

A jeżeli ta powieść służy ocenieniu czytelnika? Może McCarthy chciał nas przetestować? Ja nie zdałem.

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i

About Post Author

Pan Od Kultury - Wojciech Kozicki

Miłośnik dobrych historii, gitarzysta, fan "Misia" i starych komiksów
http://panodkultury.com.pl
Idź do oryginalnego materiału