Mocno przewidywalny scenariusz kolejnych kanikuł, niespodziewanie odmienia wizyta ich córki Chelsea. Skłócona od lat ze zrzędliwym ojcem, bynajmniej nie przyjeżdża do domku nad jeziorem, aby zażegnać ten konflikt.
W ich magicznym domu
Trzeba dużych zdolności, by wchodząc do domu Ethel i Normana, nie zaczepić o metalową moskitierę na drzwiach. Trzask upadającej przesłony jest niczym dzwonek zwiastujący nadejście gości. W taki sposób informują o swoim przybyciu choćby gospodarze domu, którzy od lat zmagają się z tą mechaniczną przeciwnością losu. A towarzyszy im ona od czasów, gdy nad Złotym Stawem komary nie gryzły tak zaciekle i boleśnie. Inaczej niż w piosence Hanny Banaszak – sam się tutaj orzech nie rozgryza. Wręcz przeciwnie. Napotyka liczne problemy. A są nimi charaktery naszych bohaterów.
W domu Thayerów jest bardzo przytulnie. To urocza dacza urządzona z gustem. Dużo drewna w dekoracji – bodajże o najbardziej rozbudowanej skali i złożoności, jeżeli chodzi o sztuki wystawiane na „kameralnej” – podkreśla sielski klimat domostwa nad Złotym Stawem. Domowej atmosfery przydaje temu miejscu pokaźna ilość fotografii w kolorowych ramkach.
Plakat do spektaklu pt. „Nad Złotym Stawem”, fot. materiały organizatora
W czasie, gdy mieszkają tutaj Ethel oraz Norman, dom odwiedzają liczni goście. Tak też było w przeszłości, co nastręcza panu domu pewnych problemów w rozpoznaniu twarzy na pamiątkowych zdjęciach. Pomaga mu w tej retrospekcji żona.
Najważniejszym i pierwszym rytuałem w rokrocznym powrocie nad staw, jest zdjęcie z krzeseł, kanapy i stołu, plandek chroniących przed kurzem. Przy okazji tych prac, rozmowy upływają (póki co) w sympatycznej ciepłej atmosferze wspominek i gratulowania sobie, iż para gospodarzy znów szczęśliwie dojechała do swojej samotni. Dom staje się na powrót nie tylko budynkiem, ale czymś więcej – komfortową przystanią. Przynajmniej do czasu niespodziewanych wypadków.
Wybieg uczuć różnych
30 września bieżącego roku, scena kameralna Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu stała się jego sceną główną. Remont przestrzeni dachu i podwieszenia sufitu w budynku głównym kaliskiego przybytku Melpomeny, wymusił pokazanie tegorocznej premiery na mniejszej scenie. Potężna scenografia przeznaczona raczej na znacznie większą scenę, dodawała spektaklowi pewnej atrakcyjnej osobliwości. Dostać czegoś w nadmiarze, to wszak zwykle miłe uczucie.
Premiera, fot. materiały organizatora
W sumie, ma się wrażenie przebywania w trzech pomieszczeniach, w każdym przy stole lub na kanapie z bohaterami sztuki, którzy częstują nas ulubionymi smakami i domowymi zwyczajami. To wiejski dom, jakich wiele, z kotarą w kwietny deseń, za którą znajduje się kuchnia.
Wzruszający i pełen ludzkiego ciepła jest spektakl „Nad Złotym Stawem”. Jest to uniwersalna, ale nie banalna opowieść o prawdziwej miłości. Pokazano ją w sposób prosty, rozczulający, a jednocześnie zabawny.
Z opisu spektaklu:
„Pełna pogody ducha Ethel uwielbia obserwować przyrodę, gawędzić z sąsiadami i wspominać stare czasy. Natomiast Norman to człowiek zgorzkniały i zrzędliwy, który swój lęk przed „wykorkowaniem” próbuje zagłuszyć sarkastycznymi żartami. Utarte ścieżki ich relacji zaczynają się plątać, kiedy jedyna córka Chelsea odwiedza ich z prośbą o zaopiekowanie się synem narzeczonego, na czas swojej miesięcznej podróży po Europie.”
Premiera, fot. materiały organizatora
Chelsea jest przyczyną niepokoju rodziców. A to przez niewyjaśnione nieporozumienia z przeszłości, które urosły – dobrze odżywiane wspólnymi pretensjami – i martwią Ethel.
Powiew świeżości do nadpsutej atmosfery domu, wnosi syn przyjaciela Chelsea – Billy. To rezolutny chłopak, przerażająco szczery, ale przez to interesujący i sprawiający, iż zgorzkniały tetryk Norman zaczyna zajmować się czymś innym, niż narzekanie.
W roli Billego zobaczyliśmy Oliviera Kaftanowicza, który z miejsca podbił serca widowni, nasyconej już – do czasu jego pojawienia się na scenie – zrzędzeniem pana domu. Nim młody bohater zupełnie nieświadomie odmienił relacje między pozostałymi domownikami, pojawiła się jeszcze zazdrość córki o relacje między nim i jej ojcem. Katastrofa wisiała w powietrzu.
Finał nastraja jednak pozytywnie i przemawia prostym, acz silnym przekazem. By nie obawiać się wykonać pierwszego ruchu w kierunku pojednania i nie krępować się użyć dwóch najpiękniejszych słów na świecie. Adresaci tych słów, często nie wiedzą, jak bardzo ich pragną.
Rozmowy przy maskotce
Sztuka pt. „Nad Złotym Stawem” zyskała sławę dzięki filmowej adaptacji z nagrodzonymi Oscarami Katharine Hepburn i Henrym Fondą oraz Jane Fondą – w roli Chelsea. Oscara za scenariusz otrzymał również autor sztuki, Ernest Thompson.
W kaliskiej inscenizacji główne role zagrali wspomniani wcześniej dyrektor Teatru Bogusławskiego w latach 1982–1991 Maciej Grzybowski oraz jego żona, aktorka teatru od 1978 r., Bożena Remelska. Spektakl wyreżyserował ich syn – Michał Grzybowski, także związany z kaliską sceną.
Po ostatnim akcie ktoś z widowni krzyknął, iż brawa należą się również maskotce – misiowi o imieniu Elmer, towarzyszącej i cierpliwie przyglądającej się perypetiom rodziny Thayerów.
Pluszak Elmer, fot. materiały organizatora
To ukochana zabawka z dzieciństwa Ethel, przy której główna bohaterka niejednokrotnie koiła swoje niepokoje. W scenografii „Nad Złotym Stawem”, pluszak nie jest tylko zwykłym rekwizytem, ale również nośnikiem pewnej nostalgicznej historii.
Otóż miś był prezentem od Tadeusza Kubalskiego, dyrektora Teatru w latach 1958-1963, założyciela Kaliskich Spotkań Teatralnych, dla jego żony Kai Starzyckiej-Kubalskiej, aktorki, „pierwszej damy” kaliskiego Teatru. Przez lata zajmował honorowe miejsce w sypialni Kai. Gdy na świecie pojawiły się córki aktora kaliskiego teatru – Lecha Wierzbowskiego, Kaja postanowiła przekazać misia w ich ręce. Teraz, po latach, Agnieszka Wierzbowska, a prywatnie żona Lecha, przypomniała sobie o tym uroczym pluszaku i postanowiła, iż przekaże go, aby pojawił się w obsadzie najnowszej sztuki teatru w Kaliszu.
W pozostałych rolach zagrali Małgorzata Kałędkiewicz, Wojciech Masacz, Marcin Trzęsowski, Oliwier Kaftanowicz i Bartosz Wiączek. Sztukę przełożyła Małgorzata Semil, scenografię zaprojektował Tomasz Walesiak, a kostiumy Marta Śniosek-Masacz. W 2024 roku, przewidziana jest premiera filmu dokumentalnego, opowiadającego o procesie powstawania spektaklu.
Teatr w Kaliszu nie po raz pierwszy, ale pierwszy raz w nowym sezonie, zebrał gromkie brawa. Pozwolę sobie niniejszym zaprosić Państwa na sezon artystyczny 2023-2024.