Co się stanie z gdyńskim Fyrtlem? Popularny klub podzieli los Pogłosu?

polityka.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Fyrtel / Facebook


Przyszłość kulturotwórczego klubu Fyrtel stoi pod znakiem zapytania. Urząd cofnął mu koncesję na sprzedaż alkoholu, która jest równoznaczna z brakiem możliwości funkcjonowania. Wraca pytanie: jak i dla kogo ma funkcjonować miasto? Historia wygląda podobnie jak w przypadku warszawskiego Pogłosu: w centrum miasta kwitnie życie, miejsce przyciąga ludzi, krzewi lokalną kulturę. Fyrtel powstał w 2018 r. jako skromna kawiarnia, która z czasem stała się sercem lokalnej sceny artystycznej i muzycznej. Tu odbywały się spotkania, koncerty, sety DJ-skie. Jego regularnym gościem jest 1988, czyli Przemysław Jankowiak, laureat Paszportów POLITYKI 2023. Aktywni byli tu też twórcy na polu muzyki rapowej i elektronicznej.

Czytaj też: 1988 dla „Polityki”: Dobry stół mikserski musi być

Oddolnie, ale głośno

Gdyni, w której dominują duże wydarzenia kulturalne i wielkie instytucje kultury, doskwiera niedobór tego typu przestrzeni i oddolnie wspieranych inicjatyw. Fyrtel jest jednym z niewielu takich miejsc i od razu spotkał się z uznaniem społeczności. Niestety to, co najczęściej uznaje się za tętniące życiem centrum kultury, tutaj stało się przyczyną sporu. Urząd swoją perspektywę przedstawia tak: od lipca 2024 r. do magistratu wpływają skargi na zakłócanie ciszy nocnej. Straż miejska przeprowadziła kontrolę, urzędnicy wszczęli postępowanie. Jesienią zaczęły się procedury cofania koncesji.

Klub zareagował, po zażaleniach mieszkańców wyszedł im naprzeciw – właściciele lokalu zrezygnowali z imprez DJ-skich, zadbali o ciszę dookoła i zamykają się wcześniej. Pomimo tego w kwietniu Fyrtel, decyzją miasta, przegrał odwołanie. 29 kwietnia w mediach społecznościowych właściciele lokalu napisali:

„Kochana Gdynio... Dokąd zmierzasz?? Nie dałaś nam szansy, pomimo iż zawsze wykazywaliśmy chęć dialogu z sąsiadami. Ile jeszcze fajnych miejscówek musi zostać zaoranych, żeby ktoś w urzędzie zrozumiał, iż fajne miasto to nie tylko mieszkania na doby i hot dogi z Żabki. Wierzymy, iż to nie koniec”.

Czytaj też: Nowy budżet Krakowa na czasy wielkiego zadłużenia. Co powstanie, co zdrożeje?

Miejsca trzecie

Klub powstał w wyniku działania ekipy związanej m.in. z kolektywem muzycznym Undadasea, który współtworzy też inny lokal na mapie Gdyni (Ogniem i Piecem). W tym drugim właściciele wywiesili plakat z hasłem „dom – Fyrtel – OiP”, przekreślając ten drugi.

Trójkąt łatwo połączyć z teorią tzw. miejsc trzecich amerykańskiego socjologa Raya Oldenburga, użytą po raz pierwszy w 1989 r. Miejsce trzecie to przestrzeń społeczna znajdująca się poza domem (miejscem pierwszym) i pracą (miejscem drugim), w której ludzie spotykają się dobrowolnie, by nawiązywać relacje i budować wspólnotę. Są to zwykle przestrzenie takie jak kawiarnie, bary, parki czy biblioteki, sprzyjające swobodnej rozmowie i integracji społecznej.

Jakub Knera/PolitykaTrójkąt gdyński?

To, iż Fyrtel jest ważnym miejscem takiej integracji społecznej, pokazała petycja „Ratujmy Fyrtel”, która powstała w odpowiedzi na kwietniową decyzję miasta. W ciągu tygodnia podpisało ją ponad 5 tys. osób. „To Fyrtel jest dumą Gdyni, ważnym miejscem w jej historii i najsłynniejszą klubokawiarnią w mieście” – czytamy.

W sieci zawrzało, wiele osób stanęło w obronie lokalu: „Fyrtel był przestrzenią spotkań, twórczości i oddechu dla młodych ludzi. Dziś go zamknięto. Bo był za głośny. Bo ktoś narzekał. Bo kultura, spontaniczność i życie nocne przegrały z ciszą i wygodą. Ale przecież nie da się budować miasta przyszłości, wyciszając jego serce. Gdynio, obudź się. Daj młodym głos, daj im miejsce. jeżeli ich stłumisz – odejdą. A razem z nimi zniknie coś, co już nie wróci: prawdziwa energia tego miasta”.

Sytuację skwitował jeden z mieszkańców okolicy: „Mieszkam bardzo blisko, często tamtędy przechodzę, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by pisać jakieś skargi, zażalenia. To normalne, iż miasto tętni życiem (a przynajmniej tak powinno być), a każdy wiek rządzi się swoimi prawami. Trzeba się cieszyć, iż ludzie są jeszcze chętni do wychodzenia z domów, by się spotkać w cztery oczy i pogadać, choćby przy piwie”.

Czytaj też: Gorzów Wielkopolski? „Brzmi jak pipidówka!”. Jak mieszkańcy starli się o nazwę

Nowe osiedla czy tętniące miasto?

Problem pokazuje szerszy kontekst gentryfikacji – wzdłuż ulicy Św. Piotra, przy której działa Fyrtel, przez wiele lat znajdowały się tereny postoczniowe, a droga prowadziła do kultowego klubu Ucho, który mieścił się na obrzeżach miasta. Dziś po drugiej stronie ulicy kwitną deweloperskie osiedla. Co nie umknęło uwadze komentujących: „W tych pięknych nowych blokach, które wyrastają w śródmieściu, nie będą mieszkać gdynianie ani mieszkańcy Trójmiasta. One nie są miastotwórcze. Z nich nie wyjdą do miasta na zakupy i do gastro dumni i lojalni mieszkańcy Gdyni. Tylko nadęci turyści, najemcy z innych regionów kraju, którzy do Gdyni przyjechali na wycieczkę i na plażę”.

Głos zabrał także 1988, czyli Przemysław Jankowiak: „Bez takich miejsc kultury, która mnie wychowała, by nie było. Liczę na to, iż miasto dogada się z ekipą Fyrtla i miejsce przetrwa. Jest bardzo potrzebne. A z tego, co wiem – właściciel cały czas próbuje się ugiąć i dostosować do otaczających warunków. Kilka osób nie może zamknąć prawdziwego gdyńskiego domu kultury”.

Po burzy, jaką wywołała decyzja miasta, władze Gdyni zapowiedziały spotkanie z właścicielami mające na celu „znalezienie kompromisu lub alternatywnego rozwiązania”. Na razie nie wiadomo, czy Fyrtel wróci, choćby w zmienionej formule.

Czytaj też: Jak się to robi w Paryżu. Dlaczego miasta potrzebują tanich mieszkań w centrum?

Miasto z marzeń?

Sytuacja jest jednak symboliczna i od lat dotyczy polskich miast, w których mieszkańcy szukają miejsc do krzewienia kultury i spędzania wolnego czasu. Bo przecież kultura i miejskie genius loci to nie duże dotowane wydarzenia, ale też te organizowane oddolnie i na co dzień – o czym Gdynia, która często w rankingach jest wskazywana jako najlepsze miasto do życia w Polsce, z takimi imprezami jak Open’er i Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, powinna pamiętać szczególnie.

Gdynia cierpi też na problem wyludniania. Jak zwrócił uwagę w rozmowie z „Polityką” Grzegorz Piątek, autor nagrodzonej Paszportem POLITYKI książki „Gdynia obiecana”, mieszkańcy coraz chętniej opuszczają śródmieście. W ostatnim narodowym spisie powszechnym drugie miejsce pod względem przyrostu ludności, a pierwsze pod względem przyrostu liczby mieszkań zajęła gmina Kosakowo pod Gdynią. W ciągu dekady prawie podwoiła liczbę mieszkańców. Mieszkańcy „miasta z morza i marzeń” wyprowadzają się tam coraz częściej – im ładniej wyremontowane centrum, tym jest droższe i bardziej puste.

Idź do oryginalnego materiału