Co ma mistrz Yoda do międzywojnia? Prestiżowa konferencja z tradycją na uniwerku o onomastyce kulturowej

opolska360.pl 11 miesięcy temu

Kultowa konferencja dla onomastów w Opolu

Na XXIII Ogólnopolską i Międzynarodową Konferencję Onomastyczną przyjechało przeszło stu gości.

– Konferencja dla onomastów w Opolu zgromadziła gości z całej Polski, a także z zagranicy – przede wszystkim z państw słowiańskich, m.in. z Czech, Słowacji i Ukrainy – mówi prof. Danuta Lech Kirstein, odpowiedzialna za organizację konferencji z Instytutu Językoznawstwa Uniwersytetu Opolskiego.

Onomastyka to nauka o wszelkich nazwach własnych. Między innymi imionach, nazwiskach, nazwach miejscowych czy nazwach współczesnej cywilizacji, czyli produktów i firm – wymienia.

Jak dodaje, onomastyka jest działem językoznawstwa, czyli jest jedną z jego subdyscyplin.

– Mamy wielu specjalistów w tej dziedzinie. Spotykamy się na konferencji dla onomastów, by zgłębić problematykę, pokazać nową metodologię i nowy materiał na którym pracujemy. Dyskutujemy, tworzymy zespoły badawcze – relacjonuje pani profesor.

Konferencja dla onomastów narodziła się w Opolu

Opolska konferencja ma długą historię. Sięga ona 1979 r. To właśnie wtedy w rozpoczęły się cykliczne spotkania onomastów z kraju. A dopiero później także z zagranicy.

– Wydarzenie to odbywa się co dwa lata w różnych ośrodkach akademickich w Polsce. W tym roku po raz trzeci jest to Opole. Dla nas to szczególnie ważne i wyjątkowe, iż pierwsza konferencja odbyła się również w naszym mieście. Jej inicjatorem był Henryk Borek, profesor ówczesnej Wyższej Szkoły Pedagogicznej i przewodniczący Komisji Onomastycznej przy Komitecie Językoznawstwa PAN. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w Szczedrzyku – wspomina prof. Danuta Lech Kirstein.

Trzy dni rozmów o nazwach własnych i nowych trendach

Tematyka trzydniowej konferencji dla onomastów w Opolu była skupiona wokół motywu przewodniego: onomastyki kulturowej.

Jak podkreślali twórcy wydarzenia w ostatnich latach obserwuje się w onomastyce zwrot w kierunku badań interdyscyplinarnych. Mają one ujmować język jako zwierciadło procesów historycznych, politycznych i kulturowych.

Pojawiły się m.in. referaty o nazwach browarów rzemieślniczych czy o nazwach imprez kulinarnych.

– To coś nowego w języku. Coś co dopiero się pojawia – tłumaczy prof. UO. – My oczywiście wiemy, iż nazwy własne odmieniają się specyficznie. Wiemy, iż może być np. „gołąb” i „gołębia”. Ale jeżeli mowa o nazwisku Gołąb, to może być „Gołąba”. Nas jednak bardziej interesuje pochodzenie tej nazwy, motywacja. Dlaczego, ktoś coś nazwał właśnie tak. Dlatego właśnie onomastyka jest powiązana z kulturą i różnymi językami. Stąd w programie m.in. interesujące referaty porównawcze.

Janusz i Grażyna, czyli o imionach wartościujących negatywnie

Innym zajmującym referatem był np. ten poświęcony wartościowaniu w imionach.

– Jako onomaści wiemy, iż są imiona, które pokazują pewne wartości, np. staropolskie imię Bogumił, to „miły Bogu”. Ciekawym zjawiskiem, powiązanym ze stereotypami we współczesnym języku polskim są imiona, które wartościują negatywnie. Mamy np. Janusza i Grażynę – daje przykład.

Jedną z uczestniczek pierwszego dnia była prof. Katarzyna Skowronek z Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zaprezentowała referat dotyczących nazw własnych w dyskursie prasowym czasopism satyrycznych w okresie międzywojennym.

– Mówiłam o łączących się z tym czasem spirytyzmem czy teozofią. W tym czasie to były modne kierunki, nurty i sposoby myślenia, które powstały w proteście i opozycji wobec rozwoju nauki pozytywistycznej i kościoła rzymskokatolickiego – tłumaczy prelegentka.

– Szczególnie Śląsk Cieszyński i Wisła stały się duchową stolicą teozofów i spirytystów. Oni ściągali do tych miejscowości. Moje badanie jezykoznawczo-onomastyczne dotyczyło tego dyskursu prasowego. A powstało co najmniej sześć różnych czasopism. Badałam jak nazwy własne – zarówno w tytułach tych czasopism czy samych tekstach – się zachowują. Okazało się, iż m.in. znaczący jest brak nazw własnych. Uważam, iż to sygnał ich uniwersalności. Również dążenia, by była to religia, sposób myślenia czy filozofia.

Spirytyści chcieli naukę oficjalną i racjonalistyczną powiązać z wiedzą duchową.

Co mają „Gwiezdne Wojny” do 20-lecia międzywojennego?

Czy można doszukiwać się śladów tamtych działań we współczesności?

Uważa się nawet, iż „Gwiezdne Wojny” bazują na filozofii Heleny Głowackiej, uważanej za przywódczynię ruchu teozoficznego, jednego z nurtów ezoteryzmu. Ona bazowała na tym, iż miała nieustanne porozumienie ze swoimi „mistrzami duchowymi”, którzy byli niewidzialni. A ona utrzymywała, iż z regularnie z nimi koresponduje, pozostaje z nimi w związku. Mówi się, iż np. mistrz Yoda, to bezpośrednie nawiązanie do jej myśli teozoficznej – przytacza prof. Katarzyna Skowronek.

– Przyjmuje się również, iż kontrkultura hipisowska w latach 60. XX w. bazuje na końcówce XIX w. i pierwszej połowie XX w. i kulturze spirytyzmu z tego okresu – dodaje.

Dodajmy, iż podsumowaniem XXIII Ogólnopolskiej i Międzynarodowej Konferencji Onomastycznej w Opolu będzie monografia.

Współorganizatorami wydarzenia były: Polska Akademia Nauk, Polskie Towarzystwo Onomastyczne oraz Opolskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału