Co czwarty Polak mieszka w mieszkaniu z wielkiej płyty. Pesymistyczne scenariusze zakładały, iż niedługo wszyscy oni zostaną bezdomni. Eksperci przeprowadzili niedawno badania na temat wytrzymałości tych konstrukcji. Wiadomo już ile mogę jeszcze posłużyć.

Fot. Warszawa w Pigułce
W Polsce trwa debata o przyszłości bloków z wielkiej płyty, w których mieszka niemal co czwarty Polak. Pesymistyczne prognozy mówiące o rychłym upadku tych budynków i bezdomności 11 milionów mieszkańców okazują się jednak przesadzone. Najnowsze badania ekspertów przynoszą zaskakujące wnioski.
Około 60 tysięcy budynków z wielkiej płyty to ogromna część polskiego krajobrazu mieszkaniowego. W samej Warszawie w takich blokach żyje niemal milion ludzi. Pierwsze osiedle powstało w Nowej Hucie w 1957 roku, ale prawdziwy boom nastąpił w latach 70., gdy oddano do użytku ponad 2,2 miliona mieszkań w tej technologii.
Instytut Techniki Budowlanej oraz inni specjaliści od budownictwa przeprowadzili szczegółowe analizy stanu technicznego wielkopłytowych konstrukcji. Wyniki są optymistyczne – budynki te mogą bezpiecznie służyć mieszkańcom od 70 do choćby 120 lat od momentu budowy. To oznacza, iż większość bloków będzie stała przynajmniej do lat 2060-2080, a niektóre mogą przetrwać do końca XXI wieku.
Badania pokazują, iż beton w wielkiej płycie zachowuje swoje adekwatności znacznie dłużej niż pierwotnie zakładano. Kluczowym elementem długowieczności tych budynków jest stan połączeń między płytami oraz kondycja elementów konstrukcyjnych. Przy odpowiedniej konserwacji i systematycznych remontach bloki mogą służyć jeszcze kolejnym pokoleniom.
Eksperci jednoznacznie opowiadają się za modernizacją zamiast wyburzania. Wzmacnianie stalowych połączeń, stosowanie nowoczesnych środków ochrony betonu, poprawa izolacji termicznej i unowocześnianie instalacji to działania, które mogą znacząco przedłużyć żywotność budynków. Niektóre osiedla przechodzą prawdziwą metamorfozę – otrzymują nowe windy, zielone dachy czy inteligentne systemy zarządzania.
Pomysł masowego wyburzania bloków z wielkiej płyty napotyka na poważne przeszkody praktyczne. Koszty rozbiórki i budowy nowych mieszkań dla 11 milionów ludzi byłyby gigantyczne i przekraczałyby możliwości polskiego budżetu. Dodatkowo nasz rynek mieszkaniowy już teraz walczy z deficytem lokali i wysokimi cenami. Przykłady z państw zachodnich, szczególnie z Niemiec, pokazują, iż skuteczna rewitalizacja podobnych osiedli jest możliwa i opłacalna.
Stan techniczny poszczególnych bloków różni się znacząco w zależności od jakości pierwotnego wykonania, regularności remontów i zastosowanej technologii. Najlepiej zachowały się budynki wykonane w systemach W-70 i Wk-70, które powstawały w późniejszym okresie, gdy technologia była już bardziej dopracowana.
Paradoksalnie, mieszkania w blokach z wielkiej płyty przez cały czas cieszą się dużym zainteresowaniem na rynku nieruchomości. Często są zlokalizowane w atrakcyjnych częściach miast z dobrą komunikacją i rozwiniętą infrastrukturą. Dla wielu młodych rodzin stanowią jedyną przystępną cenowo alternatywę wobec drogich nowych deweloperek.
Przyszłość wielkiej płyty rysuje się więc w jasnych barwach. Zamiast masowego wyburzania czeka ją druga młodość poprzez systematyczną modernizację. najważniejsze będzie wypracowanie spójnej strategii zarządzania tym ogromnym zasobem mieszkaniowym, korzystając z doświadczeń krajów, które już przeszły podobną drogę transformacji.
Dla 11 milionów Polaków zamieszkałych w wielkiej płycie oznacza to, iż ich domy, choć leciwsze, mogą pozostać bezpiecznym i wartościowym miejscem zamieszkania na długie lata. Warunkiem jest jednak regularne inwestowanie w modernizację i dostosowywanie do współczesnych standardów mieszkaniowych.