Ciocia Tunia – ciocią wszystkich dzieci

magazynvip.pl 6 miesięcy temu

Dawanie euforii dzieciom oraz ich wdzięczność za to jest dla mnie największą nagrodą. Po każdym kolejnym spotkaniu z najmłodszymi utwierdzam się w przekonaniu, iż to co robię ma ogromną wartość i sens mówi Ciocia Tunia czyli Marta Świątek-Stanienda.

Kiedy postanowiła Pani przestać być po prostu Martą a została Ciocią Tunią? Czy Pani życie uległo wówczas dużym zmianom?

Ciocia Tunia – Ciocią Tunią stałam się z dniem, kiedy zaczęłam pracować z dziećmi, czyli ładnych parę lat temu. Na początku zostałam po prostu ciocią wszystkich dzieci, z którymi miałam okazję pracować i po prostu się bawić. Z czasem razem z autorskimi utworami doszedł mój pseudonim „Tunia”, który wśród rówieśników został mi nadany jeszcze w szkole. Muzyka, śpiew i taniec towarzyszą mi od dzieciństwa, a co za tym idzie koncerty i kontakt z publicznością. Kiedy zaproponowano mi pracę z dziećmi – w tym animacje, zajęcia muzyczno-ruchowe oraz udział w jednym ze spektakli tworzonych specjalnie dla nich – nie sądziłam, iż stanie się to moją kolejną artystyczną drogą, pasją i jednocześnie życiową misją. I tak moje życie uległo zmianie, ponieważ pokochałam tę pracę i nigdy nie sądziłam, iż aż tak mnie to zafascynuje i pochłonie.

Nie da się ukryć, iż wykonuje Pani zawód w Polsce już mocno zapomniany – piosenkarka, tworząca dla najmłodszych dzieci. Skąd akurat wybór takiej grupy docelowej?

Ciocia Tunia – Na początku praca z najmłodszymi stanowiła dla mnie pewne wyzwanie. Każdy, kto pracuje z dziećmi, może to potwierdzić. Jest oczywiście bardzo wesoło, ale bywa i tak, iż te małe słodkie brzdące potrafią nas porządnie zmęczyć, nie tylko fizycznie. Dzieciaki nie należą także do najłatwiejszej publiczności. Często trzeba stanąć na przysłowiowej głowie, aby utrzymać ich uwagę przez dłuższy czas i to jest, nie ukrywam, moja ulubiona część spotkań z najmłodszymi. Udało mi się wypracować swój własny oryginalny styl, który działa za każdym razem.

A dlaczego ta grupa docelowa?

Ciocia Tunia – Ponieważ uwielbiam czerpać od dzieciaków pozytywną energię i inspirację do tworzenia nowych piosenek czy projektów, uwielbiam ich uśmiechnięte buzie i wdzięczność za nasze spotkanie oraz to w jaki sposób reagują na moją twórczość. Uwielbiam także, gdy podczas koncertu angażują się nie tylko ci, którym dedykuję moje utwory, ale i całe rodzinki. Wówczas zabawa nabiera jeszcze większej wartości, ponieważ staje się to pewnego rodzaju świętem i integracją rodzin. To niesamowite uczucie patrzeć, prowadzić i jednocześnie brać udział w tym muzycznych wydarzeniach. Jestem za to wdzięczna losowi.

Prywatnie jest Pani mamą dwójki dzieci. Tworzy Pani również dla nich?

Ciocia Tunia – Oczywiście. Nasz „muzyczny dom” to jedno wielkie natchnienie do pisania muzyki. Moje skarby, Danusia i Toluś, są dla mnie wielką inspiracją do tworzenia nowych piosenek i zabaw. Są zawsze pierwszymi odbiorcami moich muzycznych pomysłów i kiedy coś im się spodoba, wiem iż idę w dobrym kierunku. Obserwując ich i bawiąc się z nimi wpadam na przeróżne nowe pomysły, które stają się później dobrymi utworami do zabawy zarówno na koncertach jak i w domu. Kiedy na przykład któregoś dnia padło u nas hasło: „mamo nudzę się!”. Wówczas postanowiłam napisać piosenkę „Sposób na nudę”. Gdy padło hasło: „Uwielbiamy owoce!”, powstało „Jabłuszko”, a kiedy zauważyłam, iż potrzeba nam więcej tańca do spożytkowania nadmiaru energii, powstał „Tuniowy Dance”. Tak mogłabym opisać chyba każdą moją piosenkę.

Czy piosenka typowo dziecięca nie jest już czymś w Polsce stosunkowo zapomnianym? w tej chwili dzieci w wieku przedszkolnym nie mają w gruncie rzeczy artystów, z którymi mogłyby się utożsamić, twarzy, które wzbudzałyby ich euforia czy zaufanie albo stanowiły synonim dobrej zabawy. Taką rolę/misję wybrała Pani dla siebie?

Ciocia Tunia – Myślę, iż piosenka dziecięca w pewnym stopniu nie jest zapomniana poprzez nadmiar i przesyt przeróżnych utworów w sieci. Natomiast (jak zostało to sformułowane w pytaniu) prócz kolorowej animacji w większości teledysków, nie posiadają one konkretnych twarzy wykonawców, co nie może stanowić dla dziecka pewnego wyznacznika konkretnego idola, z którym mogliby spędzić czas, chociażby oglądając klipy albo najlepiej spotkać się z nim na żywo, co zawsze jest dla dzieci wielkim przeżyciem i pozytywnym niezapomnianym doświadczeniem – o czym przekonuję się za każdym razem podczas moich koncertów. Myślę, iż przez ten deficyt artystów występujących dla dzieci, granica pomiędzy twórczością dla nich a twórczością dla dorosłych została nieco rozmyta. Dziś małe dzieciaki szukają idoli w wykonawcach, którzy piszą piosenki, których treść nie jest przeznaczona i zrozumiała dla malucha, z czym bardzo często się spotykam. Moja rola i misja od lat pozostaje niezmienna. Chciałabym, aby dzieciaki miały szansę pozostać dzieciakami jak najdłużej. Aby mogły skorzystać z mądrej i dobrej muzycznej zabawy dopasowanej do ich wieku. By mogły szaleć, tańczyć i śpiewać zrozumiałe dla nich teksty.

Czemu tak jest, iż tak niewielu mamy rodzimych artystów tworzących dla małych dzieci i dlaczego nie jest to zjawisko neutralne, ale wręcz negatywne?

Ciocia Tunia – Dobre pytanie. Może to wynika z tego, iż po prostu nie każdy artysta lubi dzieci. Albo nie każdy artysta potrafiłby poradzić sobie z tak wymagającą publicznością, mimo iż akurat dzieci lubi. Może być też tak, iż po prostu tego nie czuje, ponieważ woli tworzyć dojrzałe teksty dla dorosłych ludzi i akurat w tym czuje się najlepiej. Jak już wspomniałam, dzieci to niełatwa publika i myślę, iż nie każdy ma do tego cierpliwość i serce.

Skoro już o tym mowa… Jakie są zatem korzyści z muzycznego aktywizowania dzieci i jak robić to mądrze?

Ciocia Tunia – Dla mnie dawanie euforii dzieciom oraz ich wdzięczność za to jest dla mnie największą nagrodą. Po każdym kolejnym spotkaniu z najmłodszymi utwierdzam się w przekonaniu, iż to co robię ma ogromną wartość i sens. Czuję tę dobrą energię także od rodziców, których pozytywne opinie i ciepłe słowa również dodają mi skrzydeł oraz chęci do dalszego działania. Wiemy także, jaki ogromny wpływ ma muzyka na rozwój małego człowieka. A to też jest moim celem – aby z każdego spotkania potrafiły zabrać ze sobą do domu coś wartościowego, co zostanie z nimi na długie lata. A żeby robić to mądrze, trzeba mieć przede wszystkim w sobie tę iskrę małego dziecka i przede wszystkim pasję do tej pracy. Bez tego niestety nie będzie pozytywnych efektów i tych uczuć, o których już wspomniałam wcześniej.

rozmawiała: Paulina Piziorska


Ciocia Tunia (Marta Świątek-Stanienda) – uwielbia dzieci i to dla nich tworzy i działa. Z wykształcenia muzyczka, wokalistka i aktorka scen muzycznych, prywatnie przede wszystkim szczęśliwa mama dwójki brzdąców. Od najmłodszych lat związana z trzema pasjami swojego życia: muzyką, śpiewem i tańcem, które udało jej się połączyć, występując w spektaklach na scenach teatrów muzycznych w całej Polsce.

Jedną z najważniejszych jej inicjatyw jest projekt muzyczny „Ciocia Tunia” z repertuarem skierowanym do najmłodszej publiczności. Jest również wykwalifikowaną animatorką czasu wolnego oraz instruktorką zumby. Szerokie zainteresowania oraz szereg różnorodnych umiejętności pozwoliły jej na stworzenie wyjątkowego autorskiego stylu i programu, dzięki którym potrafi zaktywizować do nauki i zabawy absolutnie każdego małego nicponia.

Idź do oryginalnego materiału