Są lata siedemdziesiąte. Do Scauri, miałego miasteczka położonego w Lacjum, nad Morzem Tyrreńskim, przeprowadza się Vittoria – pochodząca z Rzymu, oryginalnie ubrana, kochająca zwierzęta i dbająca o nie w czasach, gdy nad ich prawami mało kto się zastanawia. Prowadzi otwarty dom, zaprasza do niego wszystkich, a u jej boku nieustannie trwa Mara – młoda dziewczyna, która mogłaby być jej córką, choć chyba nie jest. Chyba. Bo o Vittorii wiadomo niewiele. Jest zawsze uśmiechnięta i uprzejma, a zarazem tajemnicza i zdystansowana. Po latach mieszkańcy przestają się jednak nad tym zastanawiać, przyzwyczajając się do niej i do jej obecności.
Pewnego dnia Vittoria, znana ze swego zamiłowania do pływania, zostaje znaleziona martwa w wannie. Miał miejsce tragiczny, ale głupi wypadek. Chyba. Ludzie jednak akceptują ten fakt, w końcu takie rzeczy się zdarzają. Wyjątkiem jest Lea Russo – miejscowa adwokatka, mężatka, matka dwóch córek. Kobieta o uregulowanym trybie życia, od zawsze zafascynowana Vittorią. Postanawia rozpocząć prywatne śledztwo, które przeradza się w podróż pełną zaskakujących odkryć na temat zmarłej oraz… samej siebie. Ci, którzy mówią… jest bowiem opowieścią o odkrywaniu własnej tożsamości poprzez poznawanie Innego; o szukaniu odwagi do tego, by być sobą tam, gdzie każdy odmienny głos próbuje się natychmiast uciszyć.
Chiara Valerio, ceniona włoska literatka i intelektualistka, z wykształcenia matematyczka, proponuje nam powieść inspirowaną ksiażkami Georgesa Simenona – belgijskiego pisarza, twórcy postaci detektywa Julesa Maigreta. Jak przyznaje w wywiadach, łączy ich wybór środowiska, o którym opowiadają: małego, nierzadko dusznego miasteczka, zwykłych ludzi, codziennych sytuacji, które stają się tłem dla egzystencjalnych dramatów. Podobne jest także wprowadzenie elementu śledztwa, choć nie mamy do czynienia z klasycznym kryminałem – gwałtownie okazuje się, iż najważniejszym pytaniem nie jest „kto zabił?”, ale „kim jesteśmy?”. W obu przypadkach pojawiają się też bohaterowie pełni sprzeczności, targani wątpliwościami, ale dzięki temu prawdziwi – tacy, u których hojność miesza się z egoizmem, a miłość z pragnieniem posiadania.

W mojej opinii powieść Valerio mogłaby także wyjść spod pióra wielkiego Luigiego Pirandella. Przypomina bowiem, iż o ludziach, choćby bardzo bliskich, wiemy tylko tyle, ile widzimy, a więc bardzo niewiele; równie mało wiemy także sami o sobie. Co więcej, ludzka tożsamość jest płynna, nieuchwytna; zarówno siebie, jak i innych nie jesteśmy w stanie poznać naprawdę. Międzyludzkie relacje zbudowane są na maskach i pozorach, granica między prawdą i iluzją jest praktycznie nieuchwytna, a nasza wizja rzeczywistości nie jest niczym innym, jak tylko pewną jej interpretacją. Niczym Pirandello, który pojmował świat jako scenę, gdzie nieustannie zmieniamy role, także Valerio tworzy przestrzeń, w której ciągły ruch emocjonalny i intelektualny bohaterek tworzy wrażenie płynnej rzeczywistości. Nic nie jest w niej ostateczne: ani definicje, ani wybory, ani namiętności. Tę płynność pięknie podkreśla symbolika wody, od zawsze stanowiącej fons et origo: w tle powieści nieustannie obecne jest morze, zaś ostatnia kąpiel Vittorii staje się jednocześnie metaforą nowego początku dla zafascynowanej nią Lei.
Proza Chiary Valerio to bardzo dobra literatura. Oszczędna, pełna napięcia, przekazująca znaczenia między wierszami; wciągająca, a jednocześnie pozbawiona efekciarstwa i tanich zabiegów mających przykuć uwagę czytelnika. Powieść Chi dice e chi tace (Ci, którzy mówią, ci, którzy milczą), która we Włoszech znalazła się w finale prestiżowej nagrody Premio Strega, została zaś bardzo dobrze przetłumaczona na język polski przez Tomasza Kwietnia. Przyznam, iż do pełnego zachwytu zabrakło mi pewnych akcentów w zakończeniu, które, w porównaniu z resztą tekstu, pozostawiło we mnie cień niedosytu, może wręcz lekkiego rozczarowania. Bardzo jednak możliwe, iż i jego wartość jest tylko kwestią interpretacji. Dobrze więc ocenić je samodzielnie.


