„Chłopi”. Baśń o przemocy wobec kobiet

angora24.pl 1 rok temu

Dorota Kobiela, scenarzystka i reżyserka nowej adaptacji „Chłopów”, udzieliła wywiadu „Przeglądowi”. Opowiedziała w nim o pracy nad filmem, a także jej sensem we współczesnym nam świecie.

Nowe spojrzenie na znaną historię

Pierwsze pytanie, jakie zostało zadane Kobieli, dotyczyło właśnie wcześniej wspomnianego sensu. Bo jaki powód przyświeca twórcy chcącemu ponownie ukazać widzowi klasyczną powieść Żeromskiego. „Chłopi” kojarzą się wielu osobom z nudą ze szkoły. Kobiela wspomina, iż nie pamiętała tej książki, bo była w liceum plastycznym. Jednakże do lektury wróciła po latach, słuchając audiobooków.

Zaskoczył ją jej urok i plastyczność. Uznała, iż warto ją zekranizować, ale nie dosłownie, tylko na swój sposób. „Chłopi” to dla reżyserki historia o kobiecie, która odważnie żyje swoją seksualnością i buntuje się przeciw konserwatyzmowi i przemocy.

Na FPFF w Gdyni padła opinie, iż to ponadczasowa historia o mentalności małych miast. Nie można jednak ograniczać jej do polskiej wsi, bo to opowieść o Polsce i Polakach. A może choćby szerzej. Inne kultury też mogą się z nią utożsamić. Na festiwalu w Toronto chłopak z Indii i Libańczyk powiedzieli reżyserce, iż podobne rzeczy dzieją się u nich. Wszędzie przecież są małe, zamknięte społeczności.

Kamila Urzędowska, grająca Jagnę, zna takie sytuacje z własnego miasteczka. To też historia o slut-shamingu, czyli piętnowaniu kobiet za ich wygląd. Jagna jest oskarżana o rozwiązłość i okrutnie poniżana. To jest powszechne dziś. To, co spotyka Jagnę, to jak trolling, mobbing i inne zagrożenia z internetu. Dlatego ten wątek został tak bardzo podkreślony.

Niesłuszna krytyka

Reymont skupił się na czworokącie: Jagna – Antek – Hanka – Boryna, ale miał też wiele tematów pobocznych, z któych zrezygnowano. To był świadomy wybór, więc autorka liczyła się z krytyką. Przy „Zielonej granicy” Agnieszki Holland ludzie krytykowali film, nie go widząc. Przy „Chłopach” było podobnie, bowiem pojawiały się oszczerstwa, iż użyto filtra z Photoshopa. Często także widzowie porównywali obecną wersję z serialem z lat 70.

Jak jednak wspomniał Hugh Welchmanem, współautor „Chłopów”, w Anglii i Stanach nie porównują różnych wersji „Rozważnej i romantycznej” Jane Austen czy „Małych kobietek”. „Chłopi” też mogą mieć pięć różnych spojrzeń. Co do zarzutów o filtr, nie było on używany, choć uważał tak krytyk Tomasz Raczek. To kłamstwo. Słowa mają wagę, a za filmem jest praca setek ludzi. Film był najpierw nagrany w wersji aktorskiej, jak „Twój Vincent”, a potem malowany klatka po klatce – olejem i cyfrowo. W praktyce to jakby dwa razy robić ten sam film. Pracowało ok. 100 animatorów z czterech krajów. Namalowali dziesiątki tysięcy klatek przez 230 tys. godzin.

Jak dodaje na końcu Kobiela:

Od momentu, kiedy zostali napisani [„Chłopi” – red.], mieliśmy sufrażystki, feminizm, ruch #MeToo, a mimo to przez cały czas istnieje przemoc wobec kobiet. Warto pokazać to jeszcze raz, żeby to przemyśleć
i żeby spróbować w jakimś sensie świat naprawiać.

Idź do oryginalnego materiału