Chappell Roan przyznała, iż jej piosenka o rozstaniu „My Kink Is Karma” utrudnia jej pogodzenie się z zakończeniem związku.
W utworze „My Kink Is Karma” artystka wciela się w postać rozgniewanej, zgorzkniałej osoby, która czerpie satysfakcję z nieszczęść swojego byłego partnera.
Piosenkarka napisała utwór, aby pomóc sobie w przepracowaniu rozstania, jednak za każdym razem, gdy wykonuje ten utwór, musi na nowo wracać do tych wspomnień. W podcaście „Las Culturistas” zdradziła, iż wciąż nie potrafi uwolnić się od bolesnych emocji:
Musisz wczuć się w różne postacie w każdej piosence. Zwłaszcza w „My Kink Is Karma”, mniej przejmuję się trafieniem w odpowiednie nuty, a bardziej tym, żeby krzyczeć jak najmocniej potrafię. Wciąż czuję wściekłość. Nie wiem, czy kiedykolwiek mi przejdzie. Nie wiem, czy kiedykolwiek przestanę być zła.
Współprowadzący podcast, Bowen Yang, zapytał, czy to właśnie ta piosenka blokuje Chappell przed poradzeniem sobie z emocjami:
Tak, i to jest najtrudniejsze w pisaniu o byłych partnerach, bo jesteś w tym zablokowany, zwłaszcza jeżeli ich nienawidzisz. Za każdym razem, kiedy ją śpiewam, jestem wściekła. To naprawdę autentyczne!
Piosenkarka wydała „My Kink Is Karma” jako singiel w 2022 roku. Utwór zdobył popularność po sukcesie jej debiutanckiego albumu „The Rise and Fall of a Midwest Princess” z 2023 roku.
W dalszej części rozmowy Chappell zdradziła, iż lepiej radzi sobie z wykonywaniem ballad na żywo:
Na żywo to zupełnie co innego. Ballady naprawdę można wtedy poczuć. Jestem o wiele lepsza w śpiewaniu ballad niż popowych piosenek, bo mój głos jest do nich bardziej przystosowany. Ballady na żywo brzmią o wiele mocniej, bo po prostu lepiej wychodzą.
W marcu Chappell Roan wydała długo zapowiadany utwór „The Giver”. Zastrzegła jednak, iż piosenka nie jest zwiastunem nadchodzącej płyty, bo na tę będziemy musieli jeszcze poczekać.