Cesarski Wiedeń 1842.

drzoanna2.wordpress.com 1 miesiąc temu

Prezentację zakupu mogłabym poprzedzić szczegółową opowieścią o przeprawie z DPD, z tym zakupem związaną. Ale tak szczerze to sama nie wiem, czy chcę, żeby zdobycie tego spektakularnego skarbu, żeby jego obecność w mojej kolekcji na zawsze połączyła się w mojej pamięci z totalną indolencją, ignorancją i arogancją firmy oraz kuriera.
Rzucę więc jedynie kilka haseł:
Zero powiadomień systemowych, mailowych…
zero powiadomień systemowych, smsowych w dzień dostarczenia…

zero połączeń telefonicznych/smsów od samego kuriera…
że kurier podobno był – odczytałam logując się na stronie DPD, iż był i iż nie dostarczono z powodu nieobecności adresata…
tak, kurwa, nieobecności Drzo o 11:19… o takiej porze jestem w domu obecna, choćby bardzo obecna, choć pod kołderką…
i o 11:17 wyprułam spod tej kołderki, bo usłyszałam, cudem chyba, lewo słyszalne piknięcie domofonu, dosłownie ułamek sekundy dźwięku… i darłam się do domofonu naciskając co trza i w związku z kompletną ciszą zbiegłam na dół, otworzyłam bramę – nic, nikogo…
a potem 2 dni prób łączenia z Obsługą Klienta DPD, to boskie oczekiwanie, melodyjki, dyskusje z botem i kiedy wreszcie przekonałam maszynę, iż nie mogę ustalić nowego terminu dostarczenia przesyłki, bo nie mam numeru do kuriera i nie, nie ma tego numeru do kuriera w mailu ani smsie, bo kurwa nie było ani maila ani smsa i wtedy dowiadujesz się, iż łączą Cię z żywą osobą, i super, ale nie, sory, nie połączą, bo już jest po 17 i fajrant, trza powtórzyć całą zabawę kolejnego dnia, czyli w sobotę, więc Drzo musi się sprężać, bo Telefoniczna Obsługa Klienta w soboty tylko do 14tej.
Więc powtarzamy procedurę, dzwonię, oczekiwanie, melodyjki, komunikaty, melodyjki, informacje, naciśnij cośtam, jakieś durne pytanie, naciśnij cośtam, bot powtarza pytanie, ja powtarzam odpowiedź, ok, będzie żywa osoba, oczekiwanie, melodyjki, jest.
Prawie się rozpłakałam ze wzruszenia, bo przemiła dziewczyna, konkretna i profesjonalna, tak kochana i pomocna, iż chcę ją uściskać, gdyby się dało telefonicznie.
Paczka będzie w poniedziałek, tak, zostawi informację kurierowi, żeby koło 13tej i żeby zadzwonił jak człowiek i poczekał dłużej, niż 3 sekundy, zanim zaspana emerytka doczołga się do drzwi.
I jest poniedziałek, ja już na nogach od 11tej na wszelki niewypadek, specjalnie poprzedniego wieczora długi spacer, coby szybciej zasnąć.
I podczas porannej rehabilitacji, intensywnej, coby mnie sen nie zmógł, chwilę po 12tej – domofon. No dobra, trochę wcześniej, niż prosiłam, ale i tak przyzwoicie, skok z wyra do drzwi zajmuje mi jakieś pół sekundy, jest.
Jest przesyłka, kurwa, jest!
No chyba się uchleję z radości, przedsiębiorstwu spedycyjnemu udało się dostarczyć paczkę, normalnie cud, rekord olimpijski i trza świętować!!!!

Ufff.

Więc o co tyle hałasu?
A o to:

I zanim trafi na adekwatne miejsce na półce, napawam się euforią z tego skarbu z bliska, z okolic biurka:

Wszystkie zdjęcia, poza ostatnim, pochodzą z oferty sprzedażowej, dzięki wielkie, Reni!

Więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/porcelana/

Idź do oryginalnego materiału