Cerata na stole

kulturaupodstaw.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: fot. Jan Wasiewicz


Wspomnienia zwyczajnej wsi są we mnie osadzone głęboko, nie dziwota, to budulec mojego dzieciństwa. Te wspomnieniowe powidoki są do pewnego stopnia przesycone „realizmem magicznym”, ale nie to jest dominujące, są one bowiem przede wszystkim zwyczajne. Od jakiegoś czasu dyskutujemy na tzw. zwrotem ludowym. Książki Jana Wasiewicza, Kacpra Pobłockiego, Adama Leszczyńskiego są nagradzane. Na całe szczęście ów nurt przywracania „chłopskiej pamięci” to nie tylko głos mężczyzn, równowagę zapewniają bestsellerowe „Chłopki. Opowieść o naszych babkach” autorstwa Joanny Kuciel-Frydryszak.

Wiejsko-chłopska tematyka

Jestem metachłopem, czyli odwołując się do słów Jana Wasiewicza, wpisuję się do grupy ludzi, którzy mają „chłopskie korzenie i, co kluczowe, są ich świadomi oraz przyznają się do nich” i „uznają, iż chłopskie dziedzictwo w jego blaskach i cieniach jest/powinno stać się istotnym elementem tożsamości”.

Widok wystawy, widoczne prace oraz dokumentacja z projektu Daniela Rycharskiego, Opieka rodzinna, 2020, fot. Jan Wasiewicz

Tę metachłopską tożsamość dzielę z Justyną Ryczek i Janem Wasiewiczem, kuratorami wystawy „Całkiem zwyczajna wieś” (Galeria Curators’ LAB, UAP, Poznań, 17.01–16.02.2025).

Ekspozycja ta wpisuje się w omawianą dziś szeroko wiejsko-chłopską tematykę, ale robi to w sposób specyficzny, prezentuje nam cztery „okna”, przez które możemy przyjrzeć się „zwyczajnej wsi”. Artyści i artystki Małgorzata Mycek, Małgorzata Myślińska, Daniel Rycharski i Michał Sierakowski dzielą metachłopską tożsamość i umieszczają ją w nowych niejednoznacznych kontekstach.

Projekty

Małgorzata Myślińska, Bez tytułu, 2024, fot. Justyna Ryczek

Wystawa wita nas pracą Małgorzaty Myślińskiej – wiszące sznury koralików wykonane z żywicy epoksydowej udającej bursztyn nawiązują do lepów, które wieszano w wiejskich drzwiach.

Oblepione martwymi muchami zaznaczały one śmiertelną granicę między podwórzem a kuchnią.

Myślińska zatopiła w owych sztucznych koralikach pozbierane muchy, pająki, żuki, przypominając nam, iż nie potrzebujemy importowanych z Zachodu humanistycznych teorii, aby pamiętać o tym, iż wspólnoty ludzkie są zawsze także postludzkie, iż nasz świat na dobre i na złe dzielimy z istotami pozaludzkimi. Każdy kto pamięta brzęczenie much oraz specyficzny dźwięk, jaki wydawały oblepione martwymi owadami, zawieszone w drzwiach paski lepów, wie, iż tej pozaludzkiej obecności bywało aż nadto.

Motyw ludzko-pozaludzkiego splątania silnie obecny jest także na obrazach Małgorzaty Mycek, która poprzez swój „Portret kury” przypomina nam o jednym z najważniejszych „budulców” polskiej codziennej zwyczajnej wsi.

Mycek, wrażliwa na owo posthumanistyczne splątanie, komplikuje, poszerza spojrzenie na ów ludzki składnik wiejskiego doświadczenia.

Daniel Rycharski, Sztandar opieki rodzinnej, 2020, dokumentacja Galerii Curators’ LAB, fot. Mateusz Kowalczyk

Jako osoba queer umieszcza swe bohaterki w przestrzeni wymykającej się prostym binaryzmom. Łącząc owe „współczesne” wymiary tożsamości z tradycyjnymi zajęciami i pracami wiejskimi (siew, żniwa), zamazuje prostą linearną dyskusję o tożsamości i emancypacji; osoby queer, trans, niebinarne zostają wpisane w wiejski, „magiczny” czas kolisty, wskazując na specyficzne, zwyczajne „zawsze”.

Owo wiejskie „zawsze” jest u Mycek przenicowane symbolami konsumpcjonizmu – to pokazuje, jak wieś dziś jest przez kapitalizm kolonizowana, a równocześnie uwidacznia jej odporność (rezyliencję), dzięki której wieś ów konsumpcjonizm akomoduje i wplata w swe własne porządki sensu.

Daniel Rycharski i jego projekt „Opieka rodzinna” to uwspólnienie doświadczeń osób marginalizowanych – z jednej strony osób LGBT+, z drugiej mieszkańców wsi. W politycznej retoryce często tożsamości te są instrumentalizowane i używane do grania przeciwko sobie.

Daniel Rycharski, dokumentacja fotograficzna projektu Opieka rodzinna, 2020, fot. Michał Matejko

„Opiekuńczy” projekt Rycharskiego udowadnia, iż wspólne doświadczanie pracy, odpoczynku, współdzielenie posiłków (a i bywa, iż czegoś mocniejszego) zadaje kłam tym politycznym „ustawkom”.

Oglądając towarzyszącą projektowi dokumentację fotograficzną, widzimy spotkanie wsi i miasta, lokalnych i przyjezdnych, osób młodszych i starszych.

Okazuje się, iż instrumentalizowane politycznie różnice nie są przeszkodą w tej wytwarzanej, choćby chwilowo, wspólnocie życzliwości i opiekuńczości. Zrobione z lemieszy pługa skrzydła mimo swego ciężaru uskrzydlają, wyzwalając z ciężaru i okowów uprzedzeń, nieufności czy zwyczajnej niewiedzy.

Michał Sierakowski, zdjęcia do instalacji, Panorama polskiej wsi, 2020, dokumentacja Galerii Curators’ LAB, fot. Mateusz Kowalczyk

Wystawę domykają zdjęcia Michała Sierakowskiego będące częścią projektu „Trouble in Paradise” prezentowanego wcześniej w polskim pawilonie na 17. Biennale Architektury w Wenecji.

Sierakowski poprzez swe zdjęcia-migawki zatrzymuje nasze spojrzenie na wsi zbanalizowanej, odczarowanej, codziennej.

Zwyczajność przystanków, budynków, dróg, remiz strażackich jest tak „antymagiczna”, iż zaczyna być w swej zwyczajności niepokojąca.
Heidegger stwierdził kiedyś, iż najtrudniej jest opisać, wyrazić to, co najbliższe (Nähe), gdyż ono zawsze nam się wymyka. Wystawie „Całkiem zwyczajna wieś” to się udało.


Zapraszamy na towarzyszący wystawie panel dyskusyjny „Sztuka o wsi – sztuka ze wsi – sztuka we wsi”, 12.02.2025, godz. 13.00, UAP, budynek H, IV piętro.

Idź do oryginalnego materiału