CANNES 2025: Nowy faworyt festiwalu? Recenzujemy "The Secret Agent"

filmweb.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: plakat


W Cannes zadebiutował nowy film Klebera Mendonçy Filho – brazylijskiego reżysera, twórcy m.in. znakomitego "Aquariusa" z 2016 roku. Jego "The Secret Agent" z Wagnerem Mourą w roli głównej, to – jak pisze autor recenzji, Łukasz Mańkowski – współczesna baśń, rejestr dyktatury i antykryminał zarazem, projekt oddychający miłością do kina, hołdujący epoce lat 70. i jednocześnie nowy faworyt tegorocznego konkursu w Cannes.

Fragment recenzji filmu "The Secret Agent" znajdziecie poniżej. Cała jest dostępna na jego karcie POD LINKIEM TUTAJ.

recenzja filmu "The Secret Agent", reż. Kleber Mendonça Filho


Ojcowie i synowie
autor: Łukasz Mańkowski

Brazylia lat 70. to trochę jakby inne uniwersum. Na stacji benzynowej od kilku dni leży człowiek z kulką w głowie, a policji nie śpieszy się z pozbyciem zwłok; z wody wypływa martwy rekin, w którego trzewiach kryminalni znajdują ludzką nogę, kiedy w kinach grają właśnie "Szczęki"; a po starej kamienicy przechadza się kot o dwóch twarzach, ulubieniec lokalnej wspólnoty. To część świata Klebera Mendonçy Filho – jego "The Secret Agent" to współczesna baśń, rejestr dyktatury i antykryminał zarazem, projekt oddychający miłością do kina, hołdujący epoce lat 70. i jednocześnie nowy faworyt tegorocznego konkursu w Cannes.


Trzeba było nam czekać sześć lat na fabułę najbardziej kreatywnego i oryginalnego twórcy kina latynoamerykańskiego ostatnich lat, który kręci swoje filmy zdecydowanie zbyt rzadko. Po tym jak mocował się z kapitalizmem dzięki nostalgii i pamięci w "Aquariusie" i podłożył antropologiczną bombę o queerowym rażeniu w "Bacurau", tym razem stworzył najbardziej gatunkową ze swoich opowieści – na wpół szpiegowską historię bez ani jednego szpiega, ale za to o wspaniale ludzkich postaciach, które bardzo starają się uciec przeznaczeniu.

Jest rok 1977, skąpana w słońcu Brazylia pod płaszczem wojskowej dyktatury; właśnie w najlepsze trwa karnawał, w powietrzu unosi się poczucie bezprawia – kiedy Recife na wschodzie kraju zaczyna swoją celebrę, trup ścieli się gęsto. Licznik śmierci: 91. Prognozy są takie, iż dobije do setki. Więcej jest tylko wypalonych w pocie czoła szlugów. Do miasta-piekiełka przyjeżdża Marcelo (wybitny Wagner Moura), researcher innowacji technologicznych, który chce stąd zabrać kilkuletniego syna, Fernando. gwałtownie jednak zda sobie sprawę, iż ściany mają uszy, a każdy jego ruch śledzą wynajęci zabójcy. Na policję nie ma co liczyć, więc Marcelo najchętniej dałby w długą daleko z synem w poszukiwaniu nowego domu.

Całą recenzję filmu "The Secret Agent" można przeczytać TUTAJ.
Idź do oryginalnego materiału