W ostatnim czasie obserwujemy powrót mody na wampiry, co mnie cieszy, bo uważam przedstawienie tych istot za niebywale fascynujące – nie jako romantycznych, błyszczących w słońcu wiecznych nastolatków, ale też niekoniecznie jak uosobienie zła z horroru, a jako symbol naszych ukrytych pragnień i tęsknot. Do tej kategorii zdecydowanie należy „Kiedy nadciąga mgła”, retelling historii Drakuli opowiedziany z perspektywy Lucy Westenry.