Byliśmy na planie polskiego serialu HBO Max. Warunki nie rozpieszczały [relacja]

swiatseriali.interia.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


W drugiej połowie zeszłego roku Hel i okolice zamieniły się w plan nowego polskiego serialu HBO Max. "Scheda" (wcześniej "Miasto Mrozów") ukazuje chłodne relacje rodzinne Mrozów. Po śmierci głowy rodziny na jaw wychodzą głęboko skrywane sekrety. Nowe odcinki z tygodnia na tydzień ukazują się na platformie, tymczasem my wspominamy naszą wizytę na planie i rozmowy z twórczynią oraz aktorami.


Na platformie HBO Max ukazał się właśnie czwarty odcinek nowego polskiego dramatu rodzinnego. "Scheda" autorstwa Anny Kazejak przedstawia skomplikowaną historię rodziny Mrozów. Ich najgłębiej skrywane sekrety wychodzą na jaw, gdy umiera głowa rodziny - Johnny Mróz (Jacek Koman). To mężczyzna, który pociągał za sznurki nie tylko na Helu, ale adekwatnie na całym Półwyspie. Posiadał spory majątek. Wychował trójkę dzieci: Pawła (Grzegorz Damięcki), Hankę (Magdalena Popławska) i Maćka (Bartosz Gelner). Nagle dowiaduje się, iż choruje na raka i zostało mu kilka życia. Początkowo spadek miał przypaść Pawłowi i Hance, ponieważ Maciek przed laty wyjechał z Helu i zerwał kontakt z rodziną. W dniu odczytania testamentu okazuje się jednak, iż cały majątek został przepisany jego córce, Mai (Michalina Brzuska). adekwatnie każdy z bliskich Johnny'ego ma motyw, by położyć łapy na dorobku ojca. Wraz z każdym kolejnym odcinkiem na jaw wychodzi coraz więcej tajemnic, które nieco zmieniają naszą perspektywę na to, kto i dlaczego mógłby namówić ojca do nagłej zmiany testamentu.Reklama


Serial zadebiutował na platformie 22 sierpnia i od razu przyciągnął uwagę widzów na całym świecie. Już po premierze pierwszego odcinka "Scheda" trafiła do TOP 5 najchętniej oglądanych seriali na HBO Max, zajmując piąte miejsce w globalnym rankingu.


"Scheda": relacja z planu polskiego serialu HBO Max


W listopadzie zeszłego roku mieliśmy okazję zajrzeć za kulisy i odwiedzić plan serialu. Akcja "Schedy" rozgrywa się w miasteczku Hel, ukazanym w jego surowej, jesienno-zimowej odsłonie. Zdjęcia realizowano także w pobliskich miejscowościach, m.in. w Jastarni. To właśnie na tamtejszej plaży powstała jedna z kluczowych scen serialu.
Okazuje się, iż historia ta nie mogła powstać w żadnym innym miejscu. Twórczyni w rozmowie z Interią przyznała, iż Hel odgrywał niezwykle istotną rolę w procesie tworzenia scenariusza.
"Hel był wpisany już w scenariusz. On mnie przyciągnął. Ta atrakcyjna lokalizacja, w której dzieją się te wydarzenia, była jednym z powodów, dla których chciałam ten serial zrobić" – zdradziła Anna Kazejak.
Choć widoki były zachwycające, warunki na planie dalekie były od komfortowych. Polska pogoda w listopadzie nad morzem nie rozpieszcza, jednak aktorzy mieli swoje sposoby, by sobie z tym radzić.
"Mam takie ogrzewacze w kieszeni" – mówi Wojciech Zieliński, który w "Schedzie" gra męża Hanki. "Nie wiem, czy wiecie, ale zakładacie taki kostium, on ma małą baterię, włączacie i grzeje wam całe ciało" – opowiadał aktor, zdradzając mały sekret komfortu na zimowym planie.
"To są wspaniałe zdjęcia, bo ta przyroda, morze, trudności bardzo potem wychodzą w tej historii, więc warto" - dodała Magdalena Popławska.
Z pozostałych ciekawostek, na długo przed ogłoszeniem serialu do sieci trafił pilny news o tym, iż na plaży w Helu pojawił się wieloryb. Nie było to jednak prawdziwe zwierzę, ale element dekoracji nowego polskiego serialu realizowanego przez platformę HBO Max. Dopiero potem wyszło na jaw, iż chodzi właśnie o "Schedę". I rzeczywiście, atrapa kilkumetrowego finwala pojawia się na ekranie: morze wyrzuca go na plażę w dzień pogrzebu głowy rodziny Mrozów.


"Scheda": kolejny wspólny projekt Damięckiego, Popławskiej i Kazejak


O kulisach pracy na planie "Schedy" opowiedział nam Grzegorz Damięcki, który wciela się w Pawła Mroza – najstarszego z rodzeństwa.
"Paweł Mróz, najstarszy z synów, stara się pogodzić różne sytuacje, stara się odnaleźć. Z jednej strony ciąży na nim ogromna presja prowadzenia dalej tej rodziny poprzez, jakby się mogło wydawać, same sukcesy. Okazuje się, iż są ludzie, którzy pamiętają bardzo złe rzeczy i próbują teraz wyrównywać rachunki. On musi to wszystko ogarnąć. Psychologicznie dla aktora to kapitalny poligon, żeby się sprawdzać. Nie wierzę w coś takiego jak doświadczenie, dlatego do każdej pracy podchodzę jak do czegoś zupełnie nowego. Rzeczy, które przydały mi się w innych projektach, tutaj mogą się w ogóle nie sprawdzić, więc eksperymentuję" – mówił o swojej postaci.


To kolejny projekt Anny Kazejak, w którym Damięcki miał okazję wystąpić. Reżyserka słynie z dużej dbałości o szczegóły, co, jak podkreśla aktor, wymaga od całej ekipy pełnego zaangażowania.
"Ania Kazejak jest bardzo dobrze przygotowana do tej pracy. Na wiele mi pozwala, ale ma też ogromne wymagania i jest bardzo czujnym obserwatorem. Dzisiaj dostajemy mocno w kość, bo warunki nas nie rozpieszczają. A Anka mówi: 'Jeszcze raz, jeszcze raz. To mi nie wystarcza. To jest prawie dobrze, róbmy jeszcze raz'. Dlatego jeżeli Ania po scenie mówi: 'Dziękuję bardzo' albo 'Przechodzimy do następnego ustawienia', to znaczy, iż w tym momencie udało nam się zrealizować to, czego oczekiwała" – opowiadał Damięcki.
Również Magdalena Popławska miała już okazję współpracować z Kazejak. Po "Szadzi" przyszedł czas na "Schedę", w której wciela się w Hankę.
"Większość z obsady pracowała już wcześniej z Anią, więc dobrze się znamy. Ja już zrobiłam z nią kilka projektów. To bardzo ułatwia współpracę, bo znamy swój język. Lubimy się prywatnie, przez co to bardzo przyjemna praca, bo się nie traci czasu w zrozumienie, o co komuś chodzi. Na znalezienie wspólnego języka, wyprostowanie komunikacji. Jesteśmy tutaj zgraną ekipą" – podkreśliła aktorka.


"Scheda": debiut aktorski Michaliny Brzuski


Na ekranie debiutuje Michalina Brzuska. 25-letnia aktorka jest studentką Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. W "Schedzie" wciela się w Maję, córkę Maćka Mroza.
"Ona jest z Warszawy, nie jest przyzwyczajona do tego klimatu, więc czuje się trochę nieswojo. Spotyka się z bardzo nietypową sytuacją, musi sobie dać z tym radę" – opowiadała o swojej bohaterce.
Brzuska została bardzo ciepło przyjęta na planie.
"Wszyscy byli bardzo pomocni. Wydaje mi się, iż musiałam się trochę oswoić, bo było tutaj bardzo dużo bodźców z każdej strony. To mój pierwszy projekt, więc musiałam się zapoznać, jak to wszystko działa. Wszyscy byli bardzo wyrozumiali i fajnie nam się współpracuje, dostaję fajne rady" – podsumowała.


Czytaj więcej: Zdradza kulisy nowego polskiego serialu. Napięcie wisi w powietrzu
Idź do oryginalnego materiału