Była teściowa nie daje mi spokoju

newsempire24.com 4 dni temu

Była teściowa nie daje mi żyć

Mój były mąż od dawna wiedzie własne życie i wychowuje nowe dziecko, a jego mama wciąż nie daje mi spokoju. Oczywiście, wszystko w imię troski o wnuczkę. Szkoda tylko, iż nie pilnuje, żeby jej synuś regularnie płacił alimenty.

Z Darkiem żyliśmy razem sześć lat. To był koszmar. Uciekłam od niego bez mrugnięcia oka, nie bacząc na to, iż zostaję sama z małym dzieckiem. Choć rodzina próbowała mnie przekonywać, iż dziecko potrzebuje ojca, wiedziałam, iż nie zniosę już jego ciągłych imprez i libacji alkoholowych.

Weronika Pawłówna nigdy nie darzyła mnie szacunkiem. Ale po rozwodzie nagle zaczęła się mną intensywnie interesować — pod płaszczykiem troski o wnuczkę. Pewnie martwiła się, iż teraz nikt jej choćby szklanki wody nie poda na starość.

— O co ci chodzi? Nie bije cię, pensję do domu przynosi. Normalny facet — wzdychała teściowa.

No tak, bo przecież trzeba trzymać się faceta tylko dlatego, iż nie używa pięści. Jasne, bardzo logiczne. Nie traciłam czasu w dyskusje, po prostu ignorowałam jej rady. Alimentów też nie zgłaszałam, żeby potem mój ex nie rościł sobie praw do córki. Obiecywał wprawdzie pomagać finansowo… No cóż, obietnice to jedno, a rzeczywistość to drugie.

Po pół roku były mąż ożenił się ponownie. Wieść o kolejnym potomku jakoś nie uradowała teściowej. Zamiast tego węszyła za mną, próbując na siłę mnie ze swoim synem pogodzić. Wpadła do mnie bez zapowiedzi, żeby kontrolować moje życie osobiste. Bo przecież ma prawo widywać wnuczkę — wygodna wymówka, prawda?

Dlaczego wcześniej nie była tak przywiązana do córki? Od razu zrozumiałam, iż po prostu rozpoznaje teren.

Po rozwodzie zaczęłam życie od nowa. jeżeli wcześniej nie odchodziłam od garnków i miotły, nie widywałam się z przyjaciółkami i nie ruszałam z osiedla, teraz w końcu znalazłam czas dla siebie. W weekendy spotykamy się z rodzicami, jeździmy na działkę, chodzimy do kina i zoo.

— Dość już tego ciągania dziecka po świecie! Niech się uczy obowiązków — rzuciła kiedyś była teściowa.

— W weekendy odpoczywamy. Córka się dobrze bawi, a twoje patelnie i mopy mogą poczekać.

Wygląda na to, iż powinnam siedzieć w domu i płakać za byłym mężem. A przy okazji uczyć ośmioletnią dziewczynkę, jak gotować i sprzątać. Po co? Uważam, iż dziecko powinno w pełni cieszyć się dzieciństwem — dorosłych zmartwień przyjdzie czas. Córka sprząta swoje zabawki, układa rzeczy, nakrywa do stołu — jak na swój wiek, to i tak dużo.

— Z ciebie gospodyni nierozgarnięta, a córka pójdzie w twoje ślady — komentowała teściowa.

Kiedyś zapomniałam wyrzucić starą szczoteczkę do zębów, a nową postawiłam w kubku. I oczywiście ta kobieta uznała, iż w domu mam gości i urządzam sobie imprezy przy dziecku. Nie tłumaczyłam się — jestem dorosła i robię, co chcę.

— Nie masz prawa myśleć o sobie, bo jesteś matką! Głowa powinna być zajęta dzieckiem, nie mężczyznami! — wrzeszczała na całą klatkę.

— A twój syn może? Przecież już drugie dziecko spłodził!
— To ty go zostawiłaś, a porządni faceci nie leżą na chodniku.

Poprosiłam, żeby więcej do nas nie przychodziła i nie psuła mi nerTeraz teściowa piorunuje mnie wzrokiem za każdym razem, gdy mijamy się w sklepie, ale przynajmniej nie stuka już do moich drzwi z pretensjami i dobrymi radami.

Idź do oryginalnego materiału