"Idź przodem, bracie" to polski serial sensacyjny, który od kilku dni zajmuje pierwsze miejsce wśród najpopularniejszych serialowych produkcji Netfliksa nad Wisłą. Głównym bohaterem jest tam Oskar Gwiazda (w tej roli Piotr Witkowski).
"Po przejściu ataku paniki podczas ważnej akcji policyjnej, członek elitarnej jednostki taktycznej musi opuścić służbę. Co gorsza, mężczyzna dowiaduje się, iż jego ojciec pozostawił po sobie ogromne hazardowe długi. Aby utrzymać się na powierzchni, zostaje ochroniarzem w odzieżowym kompleksie handlowym, gdzie dostrzega szansę na rozwiązanie swoich problemów finansowych" – brzmi oficjalny opis polskiego serialu.
Kowalczyk w "Idź przodem, bracie"
Gwiazda na swojej drodze spotyka całą plejadę oprychów, zaczynając od tych najbardziej niepozornych (Eryk Tomczyk – grany przez Piotra Adamczyka), aż po bezwzględnego psychopatę, czyli Damiana Czornego, w którego wcielił się Marcin Kowalczyk.
"On kradnie ten serial Piotrowi Witkowskiemu. Gdy tylko pojawia się na ekranie, zawłaszcza uwagę widza dla siebie. Jego chce się oglądać – to spojrzenie, te ruchy, ta charyzma. o ile już oglądać ten serial, to dla niego. Jego wątek jest najciekawszy ze wszystkich" – czytamy w jednej z recenzji. "Najlepszy jest tam Kowalczyk, to napięcie i spojrzenie – robi robotę" – komentują zafascynowani fani.
Kim jest Marcin Kowalczyk? Oto z jakich ról go znamy
To nie pierwsza tak dobra jego rola. Aktor odegrał już kilka kultowych postaci. Pierwszą z nich była ta w filmie "Jesteś Bogiem". Kowalczyk był wówczas na trzecim roku krakowskiej PWST. Wcześniej ukończył XXI LO w Krakowie, które miało profil artystyczny.
W międzyczasie próbował już swoich sił na deskach teatrów (Teatru Mumerus i Teatru Dramatycznego), aż w końcu dostał angaż do produkcji filmowej. W dodatku został tam głównym bohaterem: legendą polskiego hip-hopu, Piotrem "Magikiem" Łuszczą, członkiem składów: Kalibru 44 i Paktofoniki.
Kowalczyk od początku aktorstwo traktował bardzo poważnie i kierował się sztywno wyznaczonymi przez siebie zasadami. – Nie mam potrzeby grania dla samego grania. Wręcz przeciwnie, mam wektor, aby nie grać, nie chce udawać czy kreować bez sensu. Jestem nastawiony na to czemu ono ma służyć – mówił w jednym z wywiadów.
Quiz: Nie zawsze było kolorowo, ale co to były za czasy! Ciekawe, ile pamiętasz z lat 90.
Przygotowując się do roli "Magika" pokazał, iż jest też bardzo uważny na drugiego człowieka. – Z wideo dostrzegłem, jaki jest "Magik", jak trzyma kamerę, gdy nagrywał dziewczynę i dziecko, jak ją wyłączał – to wiele o nim mówiło. (...) Próbowałem odnaleźć "Magika" w sobie – przyznał Kowalczyk.
Zaangażowanie dało znakomite efekty. Potwierdziły to recenzje choćby krytyków z "Guardiana" czy "The Hollywood Reporter". Kowalczyk za występ w "Jesteś Bogiem" zdobył wiele nagród m.in.: tę im. Zbyszka Cybulskiego, Polską nagrodę Filmową Orzeł w kategorii: "odkrycie roku" oraz został wyróżniony za debiut aktorski na festiwalu w Gdyni w 2012 roku.
Kowalczyk jako Marcin w "Hardkor Disko"
Choć po "Magiku" wielka kariera stała przed nim otworem i dostawał mnóstwo propozycji, to czekał na tę, którą prawdziwie poczuje. Jego cierpliwość i wytrwałość zaowocowała udziałem w "Hardkor Disko" w 2014 roku.
Kowalczyk został obsadzony w głównej roli męskiej w debiucie fabularnym Krzysztofa Skoniecznego. W mocnej przepełnionej buntem produkcji stworzył kreację Marcina – chłopaka w kapturze skrywającego tajemnicę i plan zemsty.
Za ten występ otrzymał statuetkę na 33. Festiwalu Debiutów Filmowych "Młodzi i Film" w Koszalinie – "za stworzenie elektryzującej roli, która dzięki minimalnych środków buduje wysokie napięcie".
Kowalczyk w kolejnych latach był m.in.: Trytonem w "Córkach dancingu" czy snajperem po misji w Afganistanie, który daje się zwerbować mordercy w "Anatomii zła" Jacka Bromskiego. Zaliczył choćby krótką przygodę z Hollywood. Wcielił się w Sigmę w produkcji Alberta Hughesa.
W branży mówiło się, iż Kowalczyk jest "wymagający oraz bezkompromisowy". Zdarzyło mu się choćby zrezygnować z roli na kilka dni przed spektaklem. – Chcę ten zawód uprawiać po swojemu. Od początku wiedziałem, iż nie będzie łatwo. Na szczęście nie brakuje mi cierpliwości – mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Nie ukrywał jednak, iż aby się utrzymać, dorabiał pracami fizycznymi: "budował domy za granicą, pracowałem przy konserwacji zabytków, był złotą rączką w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich".
– Nigdy się tych zajęć nie wstydziłem. Wręcz przeciwnie: czułem wewnętrzną dumę, iż konsekwentnie podążając za dobrym kinem, potrafię dać sobie radę. Przy okazji zbierałem doświadczenia, a to właśnie one budują aktora, prawda? – zaznaczał.
Kowalczyk głównym bohaterem w "Jak zostałem gangsterem? Historia Prawdziwa"
Na kolejną dużą rolę, za którą zebrał mnóstwo pochwał, musiał poczekać do 2019 roku. To wtedy zagrał w filmie Macieja Kawulskiego "Jak zostałem gangsterem? Historia prawdziwa".
Był tam facetem bez imienia, ale z ambicjami. To opowieść o gangsterze, który ze zwykłego chłopaka (cwaniaczka, szukającego łatwego zarobku i adrenaliny), szczebel po szczeblu wspina się na szczyt mafijnej drabiny.
"Najlepsza rola Kowalczyka"; "Opłacało się czekać na kolejny występ tego aktora"; "Świetnie się to ogląda"; "Kowalczyk tam błyszczy"; "Arcydzieło"; "Genialny jest – i to trzymanie w napięciu" – czytaliśmy w reakcjach po seansie.
U jego boku wystąpili także Natalia Szoeder i Tomasz Włosok – których również dobrze oceniano.
Potem Kowalczyk przyjął jeszcze angaż do serialu telewizyjnego "Matka" Piotra Trzaskalskiego. W 2023 roku widzowie mogli go oglądać w: "Moim agencie" jako Maxa Janowskiego oraz w "Informacji zwrotnej" jako Tomaszka.
Do udanych ról w karierze aktorskiej Kowalczyk może teraz dopisać występ w "Idź przodem, bracie". Dodajmy, iż produkcja jest dostępna na platformie Netflix.