Wirgiliusz Gryń już jako mały chłopiec bawił się w teatr, jednak swoje marzenie zrealizował dopiero, gdy po kilku nieudanych próbach dostał się na studia w Państwowej Szkole Reżyserów Teatrów Niezawodowych. W roku 1952 zdał aktorski egzamin eksternistyczny. Musiało minąć ponad 10 lat, by po raz pierwszy zadebiutował na ekranie. W tym czasie pracował jako statysta na scenach w Katowicach i Sosnowcu oraz należał do Zespołu Pieśni i Tańca w Warszawie. Występował na deskach Teatru Dolnośląskiego w Jeleniej Górze, Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu, Teatru Dramatycznego w Koszalinie i Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie.Reklama
Wirgiliusz Gryń chciał zrezygnować z aktorstwa zaraz po debiucie
Na ekranie debiutował w komedii Tadeusza Chmielewskiego "Gdzie jest generał..." (1963). Jego rola była na tyle mała, iż finalnie nie został wymieniony w napisach końcowych. Swoją obecność na ekranie poważniej zaznaczył trzy lata później w produkcji Witolda Leszczyńskiego "Żywot Mateusza".
W 1969 roku swoją premierę miał film Tadeusza Chmielewskiego "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", gdzie wcielił się w postać Józka Kryski, którą wielu widzów pamięta do dziś. "Popularność u widzów zdobyłem po roli w filmie 'Jak rozpętałem drugą wojnę światową'. Poznawano mnie na ulicy, proszono o autografy, okazywano sympatię, pytając przy tym o nazwisko, co świadczyłoby, iż zapamiętano mnie jako postać ekranową" - mówił aktor. Żołnierski mundur aktor przywdział również na planie serialu "Kolumbowie" (1970), gdzie oglądaliśmy go jako plutonowego Szymusia.
Dopiero z czasem aktor upewnił się, iż aktorstwo to coś dla niego. Gryń bardzo często obsadzany był w rolach mundurowych czy działaczy partyjnych. Najczęściej też grywał bohaterów drugoplanowych, chociaż w swojej karierze wykreował kilka uznanych głównych ról.
Owocne lata 70. polskiej gwiazdy PRL-u
Zaledwie w latach 70. do swojego portfolio dołączył około 50 angaży! Warto wymienić tutaj "Pułapkę", "Chłopów", "Wesele", "Myśliwego", "Hasło", "Klucznika" czy "Ślad na ziemi". Najwybitniejszą kreację w aktorskiej karierze stworzył w wojennym filmie Henryka Bielskiego "Pastorale heroica" (1983). Otrzymał za nią nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu filmowym w Moskwie oraz Nagrodę Ministra Obrony Narodowej.
Później zagrał jeszcze w "1944", "Przemytnikach", "Ultimatum" czy "Czasie nadziei". W 1980 roku rozpoczął swoją przygodę z serialem "Dom", gdzie portretował Stanisława Jasińskiego. To właśnie z tej produkcji pochodzi znany cytat: "Mówi to panu coś?". Aktor grał w nim aż do swojej śmierci w 1986 roku. Zmarł przed premierą 13. odcinka serialu, dlatego scenarzyści musieli znaleźć rozwiązanie wątku jego postaci. Jasiński został uśmiercony w serialu - wykorzystano do tego odrzucone wcześniej sceny z udziałem aktora.
Wirgiliusz Gryń odszedł w wieku 58 lat, zostawiając pogrążoną w żałobie żonę, Elżbietę, z którą był od 1970 roku. Pochowano go na Cmentarzu Komunalnym na Dołach w Łodzi.
Zobacz też: Mistrz horrorów nie może się mylić! Oto najlepsze filmy wszech czasów według Kinga