Był dzieckiem, gdy zaśpiewał "Zakazany owoc". Rówieśnicy go za to prześladowali

gazeta.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Był dzieckiem, gdy zaśpiewał 'Zakazany owoc'. Rówieśnicy go za to prześladowali. Fot. KAPiF.pl, @0darecki/ YT


Krzysztof Antkowiak miał zaledwie kilkanaście lat, gdy stał się rozpoznawalny na całą Polskę. "Zakazany owoc" przyniósł mu ogromną sławę, ale również sprawił, iż jego dzieciństwo zamieniło się w piekło.
Kto choć raz nie zanucił "Zakazanego owocu" niech pierwszy rzuci kamieniem. Od premiery piosenki minęło już trochę lat, a utwór wciąż grany jest w wielu rozgłośniach radiowych. Krzysztof Antkowiak był w nastoletnim wieku, kiedy po raz pierwszy wykonywał ten sentymentalny hit. Ostatnio piosenkarz udzielił wywiadu Michałowi Misiorkowi z Plejady, w którym wrócił wspomnieniami do tamtych odległych czasów. Okazuje się, iż sława miała również swoją ciemną stronę.

REKLAMA







Zobacz wideo Jakub Żulczyk o pisarstwie, uzależnieniu i swoim podejściu do sportu [WYWIAD PLOTKA]



Krzysztof Antkowiak był prześladowany przez rówieśników
Kiedy piosenkarz wchodził na scenę, zapominał na chwilę o swoim zwyczajnym życiu. Był gwiazdą, którą chciały słuchać miliony ludzi. Ta ogromna rozpoznawalność miała jednak swoje minusy. Szczególnie uciążliwe okazywały się powroty do szkoły, gdzie na Antkowiaka czekali zazdrośni rówieśnicy. "Na koncertach byłem uwielbiany przez publiczność, a gdy wracałem do codziennego życia – czułem zazdrość kolegów i koleżanek. Targały mną skrajne emocje. Miałem wrażenie, iż znalazłem się w jakimś matriksie. Musiałem się w tym wszystkim jakoś odnaleźć. [...] Musiałem konfrontować się z rówieśnikami, którzy byli zazdrośni o to, iż ich dziewczyny miały nad łóżkiem mój plakat. Wtedy nie było internetu, więc wszystko odbywało się twarzą w twarz. Momentami dochodziło do rękoczynów. Raz choćby mój kolega dostał za mnie" - mówił w wywiadzie.



Krzysztof Antkowiak walczył z nałogami. Pomogła mu modlitwa
Piosenkarz sięgnął po alkohol już jako siedemnastolatek. "Chciałem zagłuszyć swoje emocje. Desperacko uciekałem przed tym, co mnie bolało. Na chwilę się znieczulałem i zapominałem o tym, co mi doskwiera" - opowiadał. gwałtownie się okazało, iż używki zaczynają być nieodłączną częścią życia Antkowiaka. Muzyk podjął odpowiednie kroki. Rozpoczął terapię, chodził na mityngi, ale niestety nic nie pomagało. Postanowił więc spróbować z modlitwą. "Każdy ma inną drogę, mnie pomogła modlitwa. Jednym z pierwszych kroków w programie 12 kroków, przez który przechodzą osoby uzależnione, jest zawierzenie sile wyższej. Ja zawierzyłem Bogu. On mnie uzdrowił i od 12 lat jestem 'czysty'" - mówił Plejadzie. ZOBACZ TEŻ: Krzysztof Antkowiak miał otwarte drzwi do kariery. Nałóg niemal zniszczył mu życie. "Osiągnąłem dno"
Idź do oryginalnego materiału