Był cichy, wycofany, dziś jest legendą sceny i bawi tłumy. Kacper Ruciński śmiechem oswaja swoje lęki i cudze emocje

viva.pl 8 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Jerzy Dudek/DDTVN/East News.


Kacper Ruciński to jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiego stand-upu, mówi się dziś o nim jako o pionierze tej formy rozrywki. Wrażliwy introwertyk, który w dzieciństwie czuł się wykluczony i niezrozumiany, dziś potrafi rozbawić do łez całe sale pełne widzów. Jego historia to opowieść o wytrwałości, samoświadomości i sile śmiechu jako sposobie radzenia sobie z rzeczywistością.

Kacper Ruciński: od outsidera do lidera sceny

W podstawówce czuł się „nie na miejscu”. Nie pasował do rówieśników, był zbyt wrażliwy, zbyt uważny. Miał jednego przyjaciela, ale ogólnie czuł się jak obserwator, nie uczestnik. „Koledzy mieli inny pogląd na świat niż ja. Nie bawiły mnie ich zabawy” – opowiadał Mateuszowi Jędrasiowi w podcaście "Dobry Przelot". Prawdziwą przemianę przeszedł dopiero w technikum hotelarskim, gdy wyjechał do innego miasta i postanowił przestać być outisiderem. Dopiero wówczas pozwolił dojść do głosu temu, kim chciał być naprawdę.

Choć wciąż przyznaje się do introwertyzmu, potrafi już funkcjonować w świecie ludzi – choć nie bez wysiłku. Ma za sobą momenty, w których zwykła rozmowa z kasjerką w sklepie była dla niego źródłem stresu. "Jeszcze kilka lat temu miałem ogromny problem, żeby wejść do Żabki i swobodnie porozmawiać z kasjerką. Small talk kompletnie mi nie wychodził. Choć dziś jest już trochę lepiej, przez cały czas uważam, iż brakuje mi tej lekkości, którą mają moi ekstrawertyczni koledzy. Gdy widzę, jak łatwo nawiązują rozmowę, sam czuję spięcie i wewnętrzny paraliż. Zastanawiam się wtedy: <Dlaczego on tak swobodnie z nią rozmawia? Jak on to robi?>", wyznał w podcaście "Dobry Przelot". Dziś komik uczy się małych kontaktów społecznych, ale to scena daje mu prawdziwą wolność.

Kacper Ruciński: scena jako terapia, żarty z niepełnosprawnych

„Myślałem, iż robię stand-up, bo kocham komedię. A ja robię go, bo wreszcie mogę wejść do pokoju pełnego obcych ludzi i oni mnie lubią” – przywołuje słowa Billa Burra, z którymi całkowicie się utożsamia. Na scenie jest sobą idealnym – tym, którym chciałby być na co dzień. Stand-up to dla niego nie tylko praca, ale forma autoterapii i... grupowej terapii dla widowni. „Śmiech jest największym darem w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami” – mówi. I rzeczywiście, jego występy to często mieszanka mocnych żartów, refleksji i psychologicznej głębi.

Ruciński nie ucieka od tematów kontrowersyjnych. Wręcz przeciwnie – świadomie łamie granice, ale z szacunkiem i precyzją. „Żarty z niepełnosprawnych często najbardziej bawią... osoby niepełnosprawne. To nie oni się obrażają, tylko inni, którzy biorą na siebie odpowiedzialność, by ich bronić” – zauważa trafnie w rozmowie z Mateuszem Jędrasiem. Jego celem nie jest szokować, ale uruchomić refleksję i wydobyć prawdziwy śmiech – choćby ten, którego sami się wstydzimy.

CZYTAJ TEŻ: Tomasz Majer – od baru mlecznego do królewskiej sceny kabaretu. Jak artysta z Głogowa podbił serca publiczności?

Kacper Ruciński: droga do kariery, wygrana w teleturnieju

Podczas studiów nie musiał martwić się o pieniądze – wygrał 100 tys. zł w teleturnieju „Czy jesteś mądrzejszy od 5-klasisty?”, co pozwoliło mu spokojnie rozwijać pasję do stand-upu. To była jego brama do kariery – bez konieczności dorabiania w weekendy. Dzięki temu mógł w pełni poświęcić się scenie, rozwijać materiał i budować swoją pozycję. "Przez dwa lata mogłem sobie żyć jak pan na warunki studenckie. Kupiłem sobie auto, laptopa i i jeszcze mi dużo zostało", wspominał w podcaście.

Co ciekawe, Ruciński w początkach swojej kariery był tak istotną postacią, iż to... Rafał Pacześ supportował jego występy. Choć dziś Pacześ uchodzi za giganta stand-upu, to właśnie Kacper przecierał szlaki i inspirował młodszych kolegów.

Czytaj też: Rafał Pacześ nie musi już żartować, żeby zarabiać miliony. Mało kto wie, czym zajmuje się poza sceną

Kacper Ruciński marzył o aktorstwie

Choć na co dzień kojarzony jest przede wszystkim z komedią i stand-upem, Kacper Ruciński od zawsze nosił w sobie również marzenia o aktorstwie. Dwukrotnie próbował dostać się do szkoły teatralnej, mierząc się z legendami polskiej sceny, takimi jak Jerzy Stuhr, Dorota Segda czy Krzysztof Globisz, bo to oni zasiadali wówczas w komisji egzaminacyjnej. Choć ostatecznie nie został przyjęty – zadecydował głos dziekana, Globisza – dziś z dystansem i wdzięcznością mówi, iż być może dobrze się stało.

Mimo to aktorskie ambicje w nim nie wygasły. Wspólnie z Abelardem Gizą i Januszem Pietruszką pracuje nad scenariuszem filmu komediowego, w którym chciałby się zrealizować również jako aktor. Ruciński nie ukrywa, iż marzy o stworzeniu czegoś autorskiego – serialu, filmu, a może choćby projektu muzycznego, bo od jakiegoś czasu myśli także o rapie. „Muszę to w końcu zrobić, bo nie będę miał do siebie szacunku” – mówi z przekąsem, ale i wyraźnym zapałem, który zdradza, iż te marzenia traktuje całkiem serio.

Kacper Ruciński: prywatnie: mąż i ojciec

To właśnie aktorski świat doprowadził komika do spotkania swojej przyszłej żony, Karoliny, która od lat pasjonuje się teatrem improwizowanym. Para poznała się w teatrze młodzieżowym w Gdańsku. Dzisiaj widzą, iż ich zamiłowanie do artystycznych przedsięwzięć udzieliło się także ich kilkuletniej córce. Ruciński z dumą opowiada o scenicznych pomysłach dziewczynki, tworzeniu spektakli kukiełkowych i niesamowitej kreatywności. Choć nie planuje dla niej konkretnej ścieżki kariery, wspiera każdą jej pasję.

Mimo iż stand-uper na scenie opowiada o swojej rodzinie z dużą dozą ironii i żartobliwego dystansu, w rzeczywistości jest zaangażowanym ojcem i mężem. „To, iż wkurzam się na żonę i dziecko – to oczywiście po części prawda, ale cały ten gniew na scenie to forma oczyszczenia. Śmiejmy się z tego, bo co nam zostaje?” – mówi. Stand-up traktuje jako sposób na rozbrojenie codziennych frustracji i pokazanie, iż każdy ma momenty słabości.

Relacja z córką to dla niego ważna część życia – i także inspiracja do przemyśleń. Nie tworzy idealnego obrazka rodziny, ale pokazuje prawdziwe emocje, wahania, stres, które towarzyszą ojcostwu. To część jego większej misji – autentyczność na scenie. Nie udaje lepszego, nie ucieka w banał.

Czytaj też: Jego filmy biją rekordy wyświetleń w sieci, nieustannie zdobywa serca publiczności. Odsłaniamy tajemnice Daniela Midasa

Kacper Ruciński o polskim stand-upie

Ruciński ma nadzieję, iż polski stand-up w najbliższych latach stanie się bardziej mainstreamowy – bardziej dostępny, ale nie głupi. Mniej wulgarny, ale bardziej ostry intelektualnie. Wierzy, iż scena może służyć czemuś więcej niż tylko rozrywce – iż może być lustrem dla społeczeństwa, narzędziem refleksji, miejscem wspólnego oczyszczenia.

Idź do oryginalnego materiału