"Breslau": Polski kryminał w stylu mrocznego noir. To zaskoczenie sezonu!

swiatseriali.interia.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Platforma Disney+, działająca w Polsce od 2022 roku, długo kazała czekać na swoją pierwsza oryginalną lokalną produkcję. Serial kryminalny "Breslau", którego akcja toczy się w przedwojennym Wrocławiu, to zdecydowanie ogromne zaskoczenie, bo Disney+ kojarzony jest w Polsce głównie z kontentem familijnym.


"Breslau": Serial idealny dla polskiego widza


Premiera pierwszego polskiego serialu platformy Disney+, z Tomaszem Schuchardtem i Sandrą Drzymalską w rolach głównych, to nie lada gratka dla polskiego widza. Po pierwsze platforma produkuje lokalne programy jedynie w wybranych krajach Europy Zachodniej takich jak Francja, Hiszpania czy Niemcy. W Wielkiej Brytanii ich oryginalną produkcją jest naprawdę fantastyczny kostiumowy serial przygodowy "Buntowniczka Nell", gdzie tytułową bohaterkę gra Louisa Harland czyli Orla McCool z serialu "Derry Girls" - polecam z całego serca. Polska dołącza do tego ekskluzywnego grona rynków, w których Disney+ zdecydował się na inwestycje w lokalne produkcje - może to nas cieszyć, bo pokazuje, iż liczymy się coraz bardziej w Europie. A dla polskiego widza oznacza to większy wybór między jakościowymi serialami.Reklama
To, co jest bardzo dużym zaskoczeniem, to wybór, na jaki zdecydował się ten globalny streamer. Jak mówią nam badania VideoTrack agencji Wavemaker, polscy użytkownicy kojarzą platformę Disney+ z najlepszymi i bezpiecznymi bajkami dla dzieci oraz z programami dla całej rodziny. "Breslau", czyli pierwszy oryginalny polski serial w serwisie Disney+, jest zdecydowanie próbą wyjścia poza dotychczas ugruntowany wizerunek. Czy polski widz, zaskoczony takim kierunkiem rozwoju serwisu, zdecyduje się na obejrzenie tego tytułu lub zakup subskrypcji? Czas pokaże, ale z pewnością "Breslau" oferuje bardzo przekonujące argumenty.


Po pierwsze, mamy tutaj do czynienia z kryminałem czyli gatunkiem, który od lat plasuje się w czołówce ulubionej telewizyjnej rozrywki Polaków. Co więcej, "Breslau" to ze smakiem wystylizowany kryminał w nurcie mrocznego noir, a to zdecydowanie wyróżnia go na tle innych polskich produkcji tego gatunku. Lata 30. XX wieku, czyli czas przed wybuchem II wojny światowej, to bardzo wdzięczne tło dla historii kryminalnej ze względu na dekadencką aurę tamtego okresu - widmo wojny, ogromne nierówności i tarcia społeczne, wystawne życie elit i kryzys gospodarczy.
I faktycznie to tło społeczne jest bardzo umiejętnie zarysowane w serialu, w dużej mierze dzięki mozolnej pracy pionu kostiumograficznego pod opieką Agaty Culak (w serialu użyto 4500 kostiumów) i scenografii Pawła Jarzębskiego. Także, oprócz całkiem wciągającego wątku kryminalnego, serial gra też innymi aspektami - wizualnym obrazem Wrocławia tamtego okresu, reprezentacją społeczno-politycznej problematyki przedwojennej Polski. Jest to zdecydowanie kryminał "z górnej półki", bo jest spójny, dopracowany - obraz współgra z opowiadaną historią. Na pewno w tym aspekcie proponuje widzowi dużo bardziej wyrafinowane doświadczenie niż kryminały w tradycyjnej telewizji. Producentem wykonawczym jest ATM czyli firma, która wyprodukowała takie seriale jak "W głębi lasu", "Zachowaj spokój" czy "Wataha".


"Breslau": Idealny "binge" na weekend


Trochę może zastanawiać, jaki odbiór serial będzie miał na innych europejskich rynkach. Z pewnością wpisuje się on w bardzo popularny w skali globalnej trend - modę na seriale kryminalne w stylu mrocznego "noir", co wróży mu duży sukces pod kątem oglądalności. Z punktu widzenia odbiorcy zagranicznego "Breslau" niekoniecznie jawi się jako serial jednoznacznie "polski". Wynika to nie tylko z samego, niemieckobrzmiącego tytułu, ale również z umowności zastosowanego kodu wizualnego.


Wykorzystane tropy kulturowe - takie jak symbole III Rzeszy czy niemieckie mundury wojskowe - skutecznie lokują opowiadaną historię w realiach minionej epoki, ale równocześnie obarczone są pewnym ryzykiem. Odwołując się do powszechnie rozpoznawalnych ikonografii związanych z dziejami Europy, nie zakorzeniają bowiem narracji w specyficznie polskim kontekście symbolicznym, co w konsekwencji może osłabiać lokalną tożsamość serialu. Tego rodzaju rozważania przede wszystkim inspirują do refleksji nad funkcjonowaniem telewizji w kontekście procesów globalizacyjnych, ale w żadnym stopniu nie odbierają widzowi możliwości czerpania ogromnej przyjemności z obejrzenia serialu, do czego bardzo zachęcam.
Tomasz Schuchardt jako buńczuczny detektyw z imponującym kompasem moralnym, Sandra Drzymalska w roli nieokrzesanej arystokratki z wyższych sfer, dobra intryga, poszukiwania mordercy, a w tle piękny Wrocław z minionej epoki. Brzmi jak idealny weekendowy "binge" - bo wszystkie odcinki dostajemy od razu.
Idź do oryginalnego materiału