Nie ma czym oddychać
Kasia powoli przekręciła klucz w zamku i ostrożnie weszła do mieszkania. Choć starała się zamknąć drzwi jak najciszej, zamek i tak głośno zaskoczył. Nie zapalając światła, rozebrała się i na palcach przemknęła w stronę swojego pokoju… Nagle rozległ się trzask włącznika, który w ciszy mieszkania zabrzmiał jak wystrzał.
— Kasia, gdzie byłaś? Dlaczego tak późno? Dzwoniłam do Oli. Okłamałaś mnie — dobiegł ją głos matki.
Dziewczyna zastygła w miejscu, głośno westchnęła i odwróciła się w stronę mamy.
— A ty czemu nie śpisz? — odparła.
— Jak mam spać, kiedy ciebie nie ma w domu? Martwiłam się. — Mama patrzyła na córkę z niepokojem.
— Jestem już dorosła, mamo, przestań mnie pilnować — burknęła Kasia.
— Tak, tak, dorosła… — Mama machnęła ręką i weszła do swojego pokoju, ale drzwi zostawiła otwarte.
Kasia zawahała się i poszła za nią. Usiadła obok na kanapie.
— Mamo, przepraszam. Zupełnie zapomniałam o czasie.
Mama wyglądała na zmęczoną i bladą. Ostre światło żyrandola uwydatniało zmarszczki i cienie pod jej oczami, w których tkwił cichy wyrzut.
— Nie byłam sama. Z Krzysztofem. Poszliśmy do kina, a potem spacerowaliśmy. Nie martw się o mnie.
— Z Krzysztofem?
— Tak. Poznałam go dwa tygodnie temu. Jest taki… interesujący, tyle wie. — Na ustach Kasi pojawił się uśmiech, a wzrok zaszklil się. Przytuliła się mocniej do matki, opierając głowę na jej ramieniu.
— Więc ostatnim razem też byłaś z nim, a nie u Oli?
— Przepraszam.
— Wszystko rozumiem, ale dlaczego od razu nie powiedziałaś, nie uprzedziłaś? On też studiuje? Będziecie razem na uczelni?
— On już skończył studia, pracuje — pośpiesznie odpowiedziała Kasia.
— Więc jest starszy od ciebie? Och, córeczko… — westchnęła mama, a Kasia uniosła głowę, gotowa do obrony, ale mama ją uprzedziła. — Poznasz mnie z nim?
— Oczywiście. Spodoba ci się.
— choćby nie zauważyłam, kiedy tak urosłaś. — Mama spojrzała na córkę ze smutkiem. — Już późno, idź spać.
— Dobranoc, mamo. — Kasia pocałowała mamę w policzek i wyszła do swojego pokoju.
Rozebrała się, wślizgnęła pod kołdrę i wpatrywała się w sufit, wspominając każde słowo, każdy pocałunek i marząc…
Kiedy się obudziła, mama już wyszła do pracy. Kasia umyła się, zjadła zostawione przez nią śniadanie i sięgnęła po telefon.
— Cześć, już w pracy? — zapytała wesoło.
— Tak — odpowiedział Krzysztof dość szorstko.
— Przeszkadzam? — Kasia zaniepokoiła się, słysząc jego chłodny, obcy głos.
— Tak. Oddzwonię później. — Rozłączył się.
— „Oddzwonię wam”? — Kasia bezmyślnie patrzyła na wygaszający się ekran.
„Pewnie ktoś jest przy nim” — domyśliła się i zaczęła czekać, aż Krzysztof oddzwoni. Próbowała czytać, ale słowa nie docierały do niej. Odłożyła książkę. W telewizji nic ciekawego. Zadzwoniła do swojej najlepszej przyjaciółki Oli i zaproponowała spacer.
Przyjaciółki jadły lody, a Kasia chwaliła się, iż się zakochała, gdy zadzwonił Krzysztof.
— Przepraszam, Bocianku, zadzwoniłaś w niezbyt dobrym momencie. Byłem zajęty. Spotkamy się wieczorem?
— Tak — odpowiedziała Kasia radośnie.
— Mama chce cię poznać — powiedziała Krzysztofowi podczas spotkania.
— Powiedziałaś jej o nas? — Krzysztof zaniepokoił się. — Nie jest przeciwko temu, iż się spotykamy? — Patrzył na nią z niedowierzaniem.
— A dlaczego miałaby być przeciw?
— Dopiero niedawno jesteśmy razem… Znajomość z rodzicami to poważna sprawa…
— A czy nasze relacje nie są poważne? — Kasia spięła się.
— Jestem w stu procentach poważny wobec ciebie. — Krzysztof przyciągnął ją mocno, tak iż nie widziała jego twarzy. — Po prostu twoja mama będzie mnie przesłuchiwać, jak na policyjnym dochodzeniu.
— Często znałeś się z rodzicami swoich dziewczyn? Mów szczerze. — Kasia żartobliwie szturchnęła go pięścią w bok.
— Było parę razy.
— Ale nie masz nic do ukrycia? Albo tajemnej komnaty, jak Sinobrody, gdzie trzymasz swoje byłe? — Kasia roześmiała się. — Może jesteś żonaty?
— Nie, oczywiście. Skąd ci to przyszło do głowy?
— Dobra, gdzie idziemy? — zmieniła temat Kasia.
— Mam mało czasu, mama prosiła, żebym wrócił wcześniej. Może po prostu pochodzimy? — Krzysztof mocno ją objął i pocałował.
Przeszedł ją dreszcz, a oddech się załamał. Gdyby miała jakieś wątpliwości, teraz rozwiały się natychmiast.
Szli objęci, a Krzysztof mówił, jak nie mógł zasnąć w nocy, jak o niej marzył, jak chciał, żeby była blisko. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Obiecał, iż kiedy mamie będzie lepiej, na pewno zaprosi Kasię do domu i ich przedstawi. Po śmierci ojca mama denerwuje się przy każdym dzwonku, więc w domu wyłącza telefon, żeby jej nie stresować…
Kasia słuchała i wyobrażała sobie, jak będą razem mieszkać, jak będzie na niego czekać po pracy, a on będzie wracał z bukietem kwiatów i całował ją… Dalej jej marzenia nie sięgały, ale i tak serce zamierało jej z uczucia.
— Więc przyjdziesz w sobotę? — zapytała na koniec. — Mama upiecze swój firmowy czekoladowy tort.
Zamiast odpowiedzi Krzysztof mocno ją pocałował.
W sobotę zadzwonił i powiedział, iż mamie jest źle, była karetka, nie może jej zostawić w takim stanie…
Kasia się zmartwiła i posmutniała.
— Nic nie szkodzi. To dobrze, iż jest takim troskliwym synem. Znaczy, iż i żonę będzie traktował dobrze. Zjedzmy tort — powiedziała mama.
Kasia bez apetytu, tylko żeby nie robić mamie przykrości, zjadła kawałek tortu. Potem włóczyła się po mieszkaniu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Marzyła, iż spędzą cały dzień razem. A tak pechowo Ola wyjechała z rodzicami na działkę.
Zgodnie z radą mamy wPewnego dnia, zupełnie niespodziewanie, Kasia spotkała Krzysztofa na ulicy — szedł uśmiechnięty, trzymając za rękę tę samą blondynkę z wózkiem, i choćby jej nie zauważył.