„Borderline” (2025)

horror-buffy1977.blogspot.com 4 godzin temu
Los Angeles, początek lat 90. XX wieku. Paul Duerson, psychofan gwiazdy pop Sofii Minor, zjawia się na jej posesji, by się oświadczyć, ale zastaje tylko jej zaufanego ochroniarza Bella, który początkowo próbuje w delikatny sposób pozbyć się natręta, a potem wciela się w rolę narzuconą przez obłąkanego mężczyznę. Paul wręcza Bellowi wyimaginowaną obrączkę, a następnie przechodzi do ataku. Pół roku później media donoszą o ucieczce groźnego skazańca znanego ze swojej mrocznej obsesji na punkcie znanej piosenkarki, któremu towarzyszy równie groźna kobieta imieniem Penny. Nikt nie wie, iż pomaga im jednooki kolega Paula Duersona, uzbrojony i niebezpieczny JH. W hollywoodzkiej rezydencji Sofii Minor wszyscy zostają postawieni w stan bynajmniej najwyższej gotowości, a tymczasem trzyosobowa grupa przestępcza czyni przygotowania do ślubu jednego z nich ze sławną piosenkarką.

Plakat filmu. „Borderline” 2025, LuckyChap Entertainment, Productivity Media, Red A Entertainment

Zrealizowany za około pięć milionów dolarów debiut reżyserski Jimmy'ego Wardena, współscenarzysty „Opiekunki: Demonicznej królowej” McG i „Kokainowego misia” Elizabeth Banks, który w jednej z pierwszoplanowych ról obsadził swoją małżonkę, Scream Queen Samarę Weaving (m.in. „Opiekunka”, „Opiekunka: Demoniczna królowa” McG, „Zabawa w pochowanego”, „Krzyk VI” Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta, „Azrael” E.L. Katza). Historię Warden spisał po wybuchu pandemii COVID-19 i już w grudniu 2020 roku skrypt zatytułowany „Borderline”, wspierany przez LuckyChap Entertainment, firmę producencką założoną między innymi przez Margot Robbie, trafił na tak zwaną The Black List („najbardziej lubiane scenariusze filmowe”). Zdjęcia główne wystartowały we wrześniu 2022 roku w Vancouver w Kanadzie, a w fazę postprodukcji projekt podobno wszedł mniej więcej dwa miesiące później – te zakończone w lutym 2023 roku prace przeprowadzono w nowo otwartym Elemental Post Opens Studio w Vancouver. Prawo do dystrybucji na terenie Stanów Zjednoczonych nabyła firma Magnet Releasing, która w marcu 2025 roku wpuściła „Borderline” na platformy streamingowe.

Połączenie czarnej komedii z thrillerem z nurtu home invasion, na które największy wpływ wywarł cover utworu Madonny w wykonaniu amerykańskiego zespołu The Flaming Lips – oczywiście piosenki pod tytułem „Borderline”. Z filmowych inspiracji reżyser i scenarzysta Jimmy Warden ujawnił chociażby „Upiora z raju” Briana De Palmy, „Fana” Tony'ego Scotta oraz „I Think We're Alone Now” Seana Donnelly'ego, dokument o obsesji na punkcie wokalistki popowej robiącej karierę w latach 80. XX wieku. Według Wardena jego „Borderline” plasuje się gdzieś pomiędzy „Bodyguardem” Micka Jacksona, „Królem komedii” Martina Scorsese i „Ace'em Venturą: Psim detektywem” Toma Shadyaca. Tworząc postać Sofii Minor autor scenariusza wzorował się na Madonnie – głównym źródłem informacji był film dokumentalny w reżyserii Aleka Keshishiana pt. „Madonna: Truth or Dare”, przeanalizowany także przez odtwórczynię tej roli (tj. obiekt obsesji Paula Duersona), niezastąpioną Samara Weaving, która w ramach przygotowań przestudiowała również dzieło Asifa Kapadii o Amy Winehouse („Amy” z 2015 roku) i poszerzyła swoją wiedzę na temat Britney Spears. Z „Borderline” niewyraźnie przebija nostalgia za czasami, które Jimmy'emu Wardenowi kojarzą się z Eminemem, Dr. Dre i „Pulp Fiction” Quentina Tarantino, a Samarze Weaving z szalonymi kreskówkami Cartoon Network. Klimat lat 90. XX wieku najdobitniej zaznacza się w patchworkowej scenie otwierającej to lekko zwariowane widowisko. W prologu poznajemy nieobliczalnego absztyfikanta Paula Duersona, w którego wcielił się Ray Nicholson (m.in. „Obiecująca. Młoda. Kobieta.” Emerald Fennell, „Uśmiechnij się 2” Parkera Finna), nie po raz pierwszy przypominając (żeby nie powiedzieć małpując) kultową kreację swego ojca Jacka Nicholsona w „Lśnieniu” Stanleya Kubricka, adaptacji powieści Stephena Kinga – Jack Torrance z nutką Charlesa Mansona i Patricka Batemana z „American Psycho” Mary Harron (słynne wcielenie aktorskie Christiana Bale'a), ekranizacji kontrowersyjnej powieści Breta Eastona Ellisa. W 1990 roku na ternie posiadłości gwiazdy pop Sofii Minor w Hollywood dochodzi do dziwacznego spotkania zakończonego pozornym zwycięstwem intruza. Prywatny ochroniarz życiowej wybranki chorego psychicznie mężczyzny - albo jak sama nazwa wskazuje z zaburzeniem osobowości typu borderline - miłośnik puzzli Bell (przyzwoity występ Erica Dane'a; m.in. „Helter Skelter” Johna Graya, „Krwawa uczta” Johna Gulagera, „Ocean strachu 2” Hansa Horna, „Amerykańska rzeź” Diego Hallivisa), zostaje zaskoczony oświadczynami znanego mu stalkera, gdy próbuje powstrzymać go przed samobójstwem, a żegnamy go krwawiącego przed „plądrowaną” willą. „Zamkiem” zdobytym przez obłąkanego Paula Duersona. Akcja przeskakuje o sześć miesięcy do przodu i widzimy parę z kamerą analogową, Sofię Minor i także odnoszącego sukcesy w branży muzycznej Rhodesa (karkołomna kreacja Jimmie'ego Failsa). Siedzą i rozmawiają w jakimś dusznym pokoiku, dopóki nie zjawi się niezapowiedziany gość. Pechowa wybranka Paula Duersona dowiaduje się, iż jej prześladowca uciekł z miejsca odosobnienia, ale nie wpada w panikę. Można by powiedzieć, iż przyjmuje to dziwnie spokojnie, gdyby nie znało się realiów życia hollywoodzkich idoli w teoretycznie mniej wrażliwej epoce (znikoma, jeżeli nie zerowa, ochrona prawa do prywatności sławnych ludzi). Żeby przetrwać i nie zwariować w show-biznesowej dżungli, Sofia musiała wykształcić w sobie dodatkowe mechanizmy obronne: założyć blokadę emocjonalną, otoczyć się pancernym murem. Poza tym cała ta sytuacja jest nieziemsko absurdalna – facet skazany za wtargnięcie na teren prywatny i brutalny napad na ochroniarza Sofii, poszukiwany wszędzie, tylko nie w miejscu popełnienia czynów zabronionych. Okropnie zakochany w nieosiągalnej kobiecie, uwięziony we własnej głowie, nieodróżniający fikcji od rzeczywistości zbieg, niemogący doczekać się skrupulatnie zaplanowanej uroczystości ślubnej wedle wszelkiego prawdopodobieństwa obierze kurs na aktualne miejsce pobytu upatrzonej panny młodej. Po dopięciu wszystkiego na ostatni guzik, przygotowaniu „idealnej ceremonii zaślubin”. Wielka chwila Paula Duersona.

Źródło, zwiastun filmu: https://www.youtube.com/embed/fOr5p8s10So

Jimmy Warden w „Borderline” postawił na narrację rozproszoną... i zrobił się mały rozgardiasz. Chaos niekontrolowany wdzierający się w nieład kontrolowany. Zamierzenie niewiarygodną opowieść ślubną z aktorką, dla której takie rzeczy to nie pierwszyzna. Podobnie jak w „Zabawie w pochowanego” Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta, Samara Weaving jest ostoją normalności w chorym świecie zbrodniarzy matrymonialnych. Bandy odklejonych. Tak naprawdę ludzie Paula Duersona zdają sobie sprawę, iż ich lider ma nierówno pod sufitem, wiedzą, iż żyje w urojonej rzeczywistości, ale dla nich to nie jest żaden powód, by odmówić pomocy zakochanemu bliźniemu. Wielki, groźny miś z jednym okiem, którego wszyscy wołają JH (bezbłędny Patrick Cox; m.in. „Slumber Party Slaughter” Rebekah Chaney, „Wcielenie” Jamesa Wana), w gruncie rzeczy jest skrajnie ugodowym gościem, nielubiącym podejmować decyzji, nieumiejącym myśleć samodzielnie, „stworzonym” do automatycznego wykonywania rozkazów, natomiast Penny (cudnie rozbrykana Alba Baptista z „Dzieci Amelii” Gabriela Abrantesa) traktuje to jako okazję do dobrej zabawy. W tym miejscu należy uprzedzić, iż dziewczyna ma specyficzne potrzeby – nie interesują jej tradycyjne rozrywki, na pewno więc nie napali się na głupie puzzle Sofii i Bella, ale chętnie stworzy duet instrumentalno-wokalny z właścicielką napadniętej posiadłości. Może „My Heart will Go One” Céline Dion? To jedyny moment, w którym główna bohaterka „Borderline” zatraca się w przekrzywionym świecie swojego boga, Jimmy'ego Wardena. Chwila zapomnienia twardo stąpającej po ziemi przewodniczki z „płaskim” wokalem. To subiektywna opinia – nie moja, bo w ich świecie improwizowany muzyczny występ Sofii i Penny dla mnie był największą atrakcją w tym lekko makabrycznym „parku rozrywki” początkującego reżysera. Krytyczka, ewentualnie krytykantka Penny, najpewniej cuchnąca wymiotami (emetofilia ujawniona w trakcie bójki w stróżówce?) diablica z zakrwawioną twarzą i obcym akcentem została wybrana na asystentkę panny młodej (przedtem musi wykonać inne pilne zadanie zlecone przez zdrowo rąbniętego Paula), a JH powierzono „bardzo delikatną, wymajającą specjalnych umiejętności” misję, która w zasadniczym zakresie rozegra się w innej części miasta. Gdzie policjanci tańcują na chodnikach:) Generalnie rzecz biorąc film jest utrzymany w lekkim tonie, ale od czasu do czasu twórcy nabierają większej powagi. Na przykład trzymające w napięciu podkradanie się do nieperfekcyjnej pani domu po nastaniu „egipskich ciemności” i udzielające się UWAGA SPOILER (pomimo rażącej przewidywalności tego wątku) KONIEC SPOILERA emocje rezolutnej dziewczynki, której nie wiadomo po co zasłonięto oczy. Za wariatami nie nadążysz:) Weźmy Paula: tyle się natrudził, by wrócić do swojej królowej (krzyku) - bo ostatnie sześć miesięcy w zakładzie psychiatrycznym zapamiętał jako samotną podróż kawalerską, podczas której wyzbył się wszelkich wątpliwości, co do spędzenia reszty życia z jedną kobietą, niewątpliwie zasługującą na przeprosiny, wszak pewnie umierała z tęsknoty za „swoim mężczyzną” - a jak już wykonał całą brudną, niewdzięczną robotę, gdy Sofia zaczęła godzić się ze swoim przeklętym losem, to... choćby JH robi wielkie oko (bombowy ślub!), a zwykle nic go nie rusza. Bezsensowny trud – wystarczyło jeszcze trochę poczekać „na wygnaniu”, zaufać swojej „rozbuchanej wyobraźni” i uważnie rozglądać wśród współlokatorów – niepotrzebne zawracanie tyłka uległemu „piratowi” i koniec końców potwornie potraktowanej (niezła akcja w prywatnym studiu nagraniowym) szajbuski głęboko rozczarowanej tą całą Sofią. Wydaje mi się, iż nierówne tempo było przemyślanym zabiegiem – hipotetyczne dostosowanie się do pomylonego Paula, dopasowanie scenariusza do rytmu w mózgu tej niebanalnej, egzotycznej... po prostu popierniczonej (to komplement) postaci. Na deser mimiczne popisy Raya Nicholsona. Warto popatrzeć.

Komedia romantyczna współautora opowieści o naćpanym niedźwiedziu w szale zabijania. Groteskowa inwazja domowa Jimmy'ego Wardena, pseudomiłosna demolka w wypasionej chawirze w zgniłym Hollywood. Thriller z jajem. Prosta rozrywka dla prostych ludzi - takich jak ja. Można było bardziej zaszaleć, puścić wodze fantazji, dołożyć do piekielnego pieca i przede wszystkim wybrać zwartą strukturę scenariusza, nie rozgałęziać akcji, ale ogólnie niekiepsko się bawiłam na „Borderline”. Jakaś moc z pewnością w tym filmie jest.

Idź do oryginalnego materiału