Bohater z eteru

kulturaupodstaw.pl 1 rok temu
Zdjęcie: fot. Urząd Miasta i Gminy Pobiedziska


O inżynierze Antonim Palluthcie przypomniano po raz kolejny w jego rodzinnych Pobiedziskach (zwanych w roku jego urodzin oficjalnie Pudewitz) dokładnie w 123. rocznicę jego urodzin. 10 maja w Urzędzie Miasta i Gminy odbyły się warsztaty kryptologiczne dla uczniów szkół z terenu gminy, a potem delegacja uczestników złożyła kwiaty pod tablicą na gmachu poczty, w którym 11 maja 1900 roku Palluth przyszedł na świat. Nikt wtedy nie przypuszczał, iż urodził się człowiek, który za trzydzieści kilka lat stanie się współautorem największego polskiego wkładu w zwycięstwo aliantów w II wojnie światowej.

Dedykacja od Wilhelma II

Antoni Palluth – syn urzędnika pocztowego Augustyna Pallutha (nazwisko pochodzenia madziarskiego) i Katarzyny z Miecznikiewiczów – przeszedł przez niemieckie szkoły. Trafił do Kӧniglichen Marien-Gymnasiums zu Posen, dzisiejszego liceum Marii Magdaleny w Poznaniu, a wówczas – ogniska silnej germanizacji polskiej młodzieży. Lata jego nauki w gimnazjum przypadły na czas I wojny światowej. W auli szkoły wisiał wówczas obraz przedstawiający „niemieckich mnichów upowszechniających chrześcijaństwo w Polsce”. Stało też popiersie cesarza Wilhelma II.

fot. Wikipedia

Na przekór tej niemieckiej propagandzie młody Antoni zaangażował się w tajne Towarzystwo Tomasza Zana, krzewiące patriotycznego ducha wśród polskich uczniów. Na ironię losu zakrawa fakt, iż za wzorowe wyniki w nauce otrzymał… książkę „Deutsche Kriegsmarine”, z zamaszystą dedykacją samego Kajzera! Dedykację tę zobaczyli wiele lat później w warszawskim mieszkaniu Palluthów osłupiali gestapowcy, bezskutecznie poszukujący Antoniego.

Radiowywiad to jest to!

Jak niemal każdy młody człowiek w Wielkopolsce, na przełomie 1918 i 1919 roku poszedł do powstania – początkowo w służbach kwatermistrzowskich, potem jako ochotnik Kompanii Szkolnej Radiotelegraficznej na poznańskiej Cytadeli. To tam poznał dwa lata starszego Maksymiliana Ciężkiego, pochodzącego z Szamotuł powstańca, a przede wszystkim pasjonata nowoczesnej łączności radiowej i radiotelegraficznej. Ta znajomość, a potem przyjaźń – do spółki z pasją techniczną i radiową Pallutha – zdecydowały o reszcie jego życia.

Wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej, bronił Lwowa przed kawalerią Budionnego. To właśnie podczas tej wojny przekonał się, jak wielką, wymierną moc daje armii sprawny i wydajny radiowywiad. Polacy wygrali tę wojnę nie tylko męstwem obrońców – również dzięki złamaniu sowieckich szyfrów i dobrej orientacji w ruchach Armii Czerwonej.

Nic dziwnego, iż po wygranej wojnie życie poniosło go na studia politechniczne w Warszawie. Właśnie tam na IV roku studiów Antoni Palluth otrzymał propozycję zatrudnienia w Oddziale II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. prawdopodobnie dobrze zapisał się w pamięci kapitana Maksymiliana Ciężkiego, kolegi z Wielkopolski – i z poznańskiej Cytadeli.

Dał geniuszom narzędzia

Talent i okoliczności pozwoliły mu zapisać wtedy piękną kartę w służbie dla odrodzonej Polski. To on – wraz z Maksymilianem Ciężkim i Franciszkiem Pokornym – stał za sukcesem tajnego kursu szyfrów, zorganizowanego zimą 1929 roku na Uniwersytecie Poznańskim przez prof. Zdzisława Krygowskiego. Był jednym z wykładowców kursu i z pewnością miał swój udział w wyłonieniu ósemki, a potem trójki najzdolniejszych studentów matematyki, którym przyszło się zmierzyć z pierwszą niemiecką maszyną szyfrującą Enigma.

fot. Wikipedia

Tak jak sukcesu pierwszego złamania szyfru Enigmy w końcu 1932 roku – i w latach kolejnych – nie byłoby bez geniuszu Mariana Rejewskiego, Henryka Zygalskiego i Jerzego Różyckiego, tak sukces ten nie nadszedłby odpowiednio wcześnie, a z pewnością nie byłby podtrzymany przez kolejne lata (bo Niemcy stale i systematycznie modernizowali Enigmę), gdyby nie geniusz inżynieryjny Antoniego Pallutha i jego współpracowników z warszawskiej firmy AVA.

Mało kto zdaje sobie sprawę, iż za sukcesem „teoretycznego” złamania Enigmy poszły też bardzo „praktyczne” działania polskiego Biura Szyfrów, takie jak stworzenie całego zaplecza inżynieryjno-technicznego, które wyposażyło polskich kryptologów w urządzenia służące do ustawicznego deszyfrażu tajnych meldunków, przesyłanych dzięki Enigmy. Takim zapleczem była właśnie firma AVA, stanowiąca de facto zakamuflowaną wytwórnię sprzętu na potrzeby Biura Szyfrów Wojska Polskiego. Palluth założył ją razem ówczesnymi fanami radiofonii i wszelkich technicznych nowości – z braćmi Ludomirem i Leonardem Danilewiczami oraz Edwardem Fokczyńskim. Do rejestru firmę wpisano w 1928 roku – i był to strzał w dziesiątkę. To AVA dostarczyła pracownikom Biura Szyfrów cyklometr, pierwszą z polskich maszyn deszyfrujących, zaprojektowaną przez samego Rejewskiego. To AVA zbudowała w 1938 roku bombę Rejewskiego, urządzenie elektryczno-mechaniczne, które pozwalało w ciągu 2–3 godzin ustalić obowiązujące danego dnia wszystkie ustawienie początkowe wirników Enigmy.

To w AVA skonstruowano i wyprodukowano repliki niemieckich Enigm, a w zasadzie polskie rekonstrukcje niemieckich maszyn deszyfrujących. AVA stała wreszcie za produkcją tzw. płacht Zygalskiego, kolejnego polskiego wynalazku ułatwiającego odczytywanie tajnych niemieckich depesz. Choć pierwsze tekturowe płachty powstawały chałupniczymi metodami, wykonywane przez kryptologów z wykorzystaniem… żyletek. Nasi kryptologiczni geniusze ranili sobie przy tej mozolnej pracy palce.

Fakt, iż w końcu 1938 roku Polacy przestali budżetowo nadążać za kolejnymi modyfikacjami Enigmy (wymagałoby to produkcji kolejnych, większych bomb kryptologicznych, co zdecydowanie przekraczało możliwości finansowe Biura Szyfrów WP), stanowił jedną z przesłanek decyzji o podzieleniu się wiedzą i urządzeniami deszyfrującymi z aliantami w lipcu 1939 roku (tajna konferencja zaprzyjaźnionych wywiadów Polski, Francji i Wielkiej Brytanii w podwarszawskich Pyrach).

Palluth był więc nie tylko współorganizatorem i wykładowcą słynnego tajnego kursu szyfrów w 1929 roku, ale również współautorem kolejnych sukcesów polskich kryptologów, zapewniając im narzędzia do pracy. Towarzyszył wysiłkom intelektualnym trójki Rejewski – Zygalski – Różycki, będąc świadkiem ich sukcesów i niepowodzeń. I pomagając, jak tylko potrafił.

Niezłomny

Ewakuowany z Polski we wrześniu 1939 roku, nie bez problemów przedostał się do sojuszniczej Francji. W tajnym ośrodku Bruno pod Paryżem wraz z Rejewskim, Zygalskim i Różyckim znowu odszyfrowywał meldunki Enigmy. Po klęsce Francuzów w 1940 roku towarzyszył zakonspirowanym polskim kryptologom w nowym, utajnionym ośrodku Cadix, położonym na terenie państwa Vichy.

fot. Urząd Miasta i Gminy Pobiedziska

Kiedy w 1943 roku Niemcy zajęli południe Francji, próbował przedostać się przez granicę z Hiszpanią do Anglii. Ujęty przez Niemców, trafił ostatecznie wraz z Fokczyńskim do obozu w Sachsenhausen. Tam nie poddał się – zorganizował wśród więźniów zatrudnionych przy produkcji wyrzutników bomb w bombowcach Heinkla sieć sabotażu, celowo pogarszającą parametry produkowanej broni. Nie doczekał końca wojny.

Na okrutną ironię losu zakrawa fakt, iż zginął 18 kwietnia 1944 roku w alianckim nalocie na zlokalizowane na terenie obozu zakłady zbrojeniowe.

Radiota

Ludzi takich jak Antoni Palluth – zafascynowanych w latach 20. i 30. ubiegłego wieku dynamicznym rozwojem radiofonii i nowych środków przekazu – nazywano wówczas „radiotami”. I taki właśnie tytuł nosi dramat, napisany w ubiegłym roku przez Ewę Kaczmarek, aktorkę Teatru Usta Usta, w ramach jej rezydencji artystycznej w Centrum Szyfrów Enigma. Premierowe czytanie „Radioty” odbyło się dwukrotnie w grudniu ub. roku na ekspozycji Centrum. Na widowni zasiadł m.in. Piotr Palluth, wnuk Antoniego. Po spektaklu nie krył wzruszenia.

Wykorzystałem m.in. informacje z książki Beaty Majchrowskiej „Więcej niż Enigma. Historia Antoniego Pallutha”.

* Piotr Bojarski – pisarz i publicysta, autor m.in. powieści „Coraz ciemniej w Wartheland” oraz biografii „Fiedler. Głód świata”.

Idź do oryginalnego materiału