To opowieść, która pokazuje, iż prawdziwe cuda zdarzają się wtedy, gdy człowiek nie pozostaje obojętny. Bocian ze zranionym skrzydłem nie miał szans na samodzielny powrót do zdrowia ani wolności. Gdyby nie upór i dobroć ludzi, jego los mógł skończyć się tragicznie. Tymczasem przejechał… aż 780 kilometrów taksówką, by dostać drugą szansę na życie.

Fot. Warszawa w Pigułce
Dramat zwierzęcia i odwaga kobiety
Wszystko zaczęło się od pani Agnieszki – kobiety, która mimo własnych trudności życiowych (opiekuje się niepełnosprawnym dzieckiem) postanowiła pomóc rannemu bocianowi. Żaden z lokalnych ośrodków nie chciał przyjąć ptaka. W rozmowach zaczęły padać najczarniejsze scenariusze – choćby „eutanazja”.
Pomoc przyszła z sieci i z… taksówki
Wtedy w mediach społecznościowych ruszył apel. Z pomocą zgłosiła się pani Bogumiła z organizacji pomagającej zwierzętom. Zorganizowała transport i opłaciła przejazd specjalistycznej taksówki z firmy Zuzia Taxi. Kierowca bez wahania wyruszył w podróż, pokonując 780 kilometrów, by dostarczyć bociana do placówki rehabilitacyjnej.
Podróż z przystankami i troską
Ptak podróżował w wygodnych warunkach, z przystankami na odpoczynek. Rano 26 lipca dotarł już do specjalistycznego ośrodka, gdzie rozpoczęła się jego rehabilitacja. Dzięki interwencji dobrych ludzi uniknął niepotrzebnego cierpienia i zyskał nadzieję na powrót do zdrowia.
Nadzieja, która inspiruje
Ta historia błyskawicznie obiegła media i stała się symbolem bezinteresownej pomocy. Pokazuje, iż wspólnymi siłami można uratować nie tylko człowieka, ale także bezbronne zwierzę. To przykład tego, jak ogromne znaczenie mają empatia, determinacja i współpraca.