Dlaczego ich związek się rozpadł, małżeństwo skończyło się rozwodem, ona została w domu z dziećmi, a on wrócił do domu do mamy? Bo on był za dobry dla niej. Powiedział mi starszy mężczyzna i dodał, iż swoje w życiu przeżył, to wie. Zapytałam, skąd. Odpowiedział, iż rozmawiał… z nim. A z nią? – głośno poddałam w wątpliwość. No, z nią to nie, bo co ona niby by mu powiedziała….dodał, uznając sprawę za zakończoną.
Gdyby zapytał, to pewnie by się dowiedział, iż gdy ona jeździła do innego miasta na studia w weekendy i o zgrozo zostawiała z nim dzieci (jak mogła, przecież miejscem kobiety jest dom, a zadaniem opieka nad dziećmi), to on zawoził dzieci do mamy a sam spotykał się z innymi. Niewielkie miasto, w którym mieszkali, huczało. Wszyscy widzieli, co się dzieje. Jak on prowadzi inną za rękę główną ulicą… Jednocześnie większość usprawiedliwiała, bo to młody mężczyzna, nie miał czasu wyszumieć się przed ślubem, to teraz nadrabia. Tak to już w życiu po prostu jest.
Ona ma dobrze, bo może studiować, ma pracę, on jej nie bije, nie znęca się, pije, ale do pracy chodzi. Gdy ona wniosła o rozwód, to usłyszała, iż to jej wina, bo powinna się nim zajmować, męża pilnować, a nie bawić się w studiowanie, to by nie poszedł z inną. Że jak w domu by się najadł, to na mieście by nie szukał.
Wszystko, co było między nimi się skończyło. Teraz on mieszka z mamą w dużym domu, a ona z nowym partnerem i z dziećmi w niewielkiej parterówce. On tylko spotyka się z “dobrymi koleżankami”, nic poważnego, sam przecież nie będzie siedział. Ona z kolei jest ta zła, bo nowego mężczyznę sprowadziła do domu i ten facet mieszka z ich dziećmi! Jak ona mogła! Jeszcze dzieci są za ojcem, chcą do taty jeździć, to świadczy, iż ona złą matką jest. Tak ludzie mawiają…

Nie te czasy
Żyjemy w innych czasach niż jeszcze pokolenie, czy dwa pokolenia temu. Niemal wszystko się zmieniło. Przede wszystkim zmieniła się pozycja kobiet. Kobiety mają swoją stabilizację, mieszkanie, pracę i święty spokój. Coraz rzadziej odczuwają presję, żeby za wszelką cenę mieć w pakiecie mężczyznę. Nie jest on już niezbędnym “elementem życia”, ale kimś, kogo się pragnie, gdy układ jest uczciwy. Nie chodzi już o to, iż tak trzeba, ale o to, żeby było dobrze.
Nie byle jaki, ale odpowiedni.
Nic na siłę
Nie ma już w kobiecych oczach desperacji, bo ktoś powiedział, iż kobieta bez męża nic nie znaczy.
Jeśli nie ma odpowiedniego kandydata, to opcją jest bycie samej, ale nie samotną. Mało jest takich kobiet, które w myśl dziwnego przekonania będą pogorszały swoje życie tylko dlatego, iż ktoś twierdzi, iż powinny mieć mężczyznę, swoją “połowę”.
Jeśli związek nie jest dobry, to jest wśród kobiet odwaga, żeby go skończyć. Kobiety nie chcą już tkwić w czymś, co im nie służy. Nie dlatego, iż za gwałtownie rezygnują, ale dlatego, iż odrzucają to, co jest zakłamane.
Przestały być hipokrytkami. Sporo się naoglądały jako córki i wnuczki i absolutnie nie akceptują związków na siłę. Już nie…
Kobiety zaczęły uczyć się na błędach starszych koleżanek
Dzisiaj to kobiety wnoszą o rozwód. To kobieta najczęściej odchodzi z niesatysfakcjonującego związku.
Badania pokazują, iż po rozstaniu to kobiety lepiej sobie radzą niż panowie oraz to, iż głównymi beneficjentami ślubów są mężczyźni.
Co będzie dalej?
Pora na krok mężczyzn. Na to, aby zrozumieli, iż nie będzie już tak jak kiedyś, iż kobiety już nie muszą, ale mogą…i chcą, ale nie układów z przeszłości.
Niewątpliwie żyjemy w czasach zmian pokoleniowych. Relacja – tak – ale dobra. Taka, która daje wsparcie i radość, jest prawdziwa, rozwijająca, z perspektywami. jeżeli związek ciągnie w dół, to zamiast zaklinać rzeczywistość, lepiej się rozstać. Nie zamykać oczu, nie udawać, iż nie widzi się problemów, zdrad, uzależnień, tylko wziąć odpowiedzialność, za siebie i rodzinę.
I dzisiaj to kobiety po prostu robią. Wiedzą i słyszą, jak wyglądają relacje kobiet, które postanowiły postawić całe życie na jedną kartę, zrezygnowały z siebie i wybrały związek, dzieci, nic poza tym. Niestety (nie zawsze), ale często właśnie one na tym mocno straciły, a otoczenie nazwało je “madkami” i “naiwniaczkami”.
Kobiety dzisiaj mają opcję. Nie muszą słuchać tego, co mówią im o życiu nieszczęśliwe osoby, najczęściej budujące trwałe, ale nieszczęśliwe związki… Mogą zadbać o własne wykształcenie, byt materialny, po to, aby później móc być z kimś, kto będzie je szanował i prawdziwie kochał. Tylko tyle i aż tyle.














