W poprzednim odcinku #48. BLUE. „Spanko”, czyli wzruszające arcydzieło małego ekranu
Jedną z najprzyjemniejszych rzeczy w rodzicielstwie jest dla mnie możliwość pokazywania kilkuletniemu synowi filmów i seriali (przeważnie) animowanych, które sam lubiłem oglądać w dzieciństwie. Obserwowanie jego reakcji, a także późniejsze rozmowy i wymienianie uwag są fascynujące i stanowią nowy, wspaniały element życia miłośnika filmu. Jednocześnie sam mam sposobność poznać i ocenić współczesne produkcje skierowane do młodszych widzów – wśród nich moim zdecydowanym faworytem jest Blue (oryginalnie Bluey).
Australijska produkcja, za którą odpowiedzialny jest Joe Brumm, zadebiutowała w 2018 roku. Od tamtego czasu powstały trzy sezony, z czego każdy liczy sobie kilkadziesiąt odcinków (trwających niecałe 10 minut, z wyjątkiem dotychczas ostatniego, wydłużonego do pół godziny). W chwili gdy piszę te słowa, średnia ocena Blue w serwisie IMDb to 9,4/10 przy 26 tysiącach głosów. I nie jest to ocena przesadzona.
“Blue” – idealny serial na rodzinny seans
Tytułowa Blue to młoda antropomorficzna suczka, która mieszka wraz ze swoimi rodzicami, mamą Chili i tatą oryginalnie Banditem, a także z młodszą siostrą Bingo. Jak to dziecko Blue odkrywa świat, mierzy się z kłopotami, spędza czas z rodziną i rówieśnikami, przeżywa chwile radości, ale też rozczarowania. I jest to napisane tak, iż naprawdę łatwo odnieść wiele sytuacji do codzienności kilkulatka. Tym bardziej iż Blue to w równiej mierze serial o rodzicach i dla rodziców, stanowiący nieraz wręcz terapeutyczną wartość, gdy ukazuje nam sytuacje doskonale znane z życia i przepięknie je rozgrywa, a czasem stanowi wręcz bezpośrednie wsparcie (w jednym z odcinków przyjaciółka mamy Blue pociesza ją w chwili zwątpienia, ale łamie przy tym czwartą ścianę i mówi wprost do nas: „Doskonale sobie radzisz”). Mnóstwo jest w Blue wspaniałych, błyskotliwych pomysłów. Serial nie stroni też od poruszania trudnych kwestii (np. poronienie), choć są one zarysowane na tyle subtelnie, iż prędzej wychwycą je dorośli niż dzieci. Całość skrzy ciepłem i humorem, nieraz bardzo prostym, co oczywiście nie jest wadą – mój kilkuletni syn nieraz serdecznie się śmieje, a żona i ja wraz z nim. Przy tym wszystkim Blue to serial bardzo wzruszający i rozczulający, także ze względu na wspomniane odniesienia do rzeczywistości, w dodatku ze świetną polską wersją językową. Wszystko, co w nim najlepsze, odnajdziemy w odcinku drugiego sezonu, zatytułowanego po polsku Spanko.
Spanko, czyli kosmiczna podróż
Główną bohaterką Spanka jest Bingo, która planuje przespać sama całą noc (jedynie w towarzystwie maskotki). Mama czyta jej na dobranoc, a potem udaje się do sypialni, gdzie kładzie się obok Bandita. Gdy wszyscy zapadają w sen, rozpoczynają się nocne wędrówki – a to Bluey idzie do mamy i prosi o szklankę wody (a potem zajmuje jej miejsce, wobec czego mama idzie do pokoju dzieci), a to Bingo kładzie się z siostrą i tatą, a to Blue i Banditlądują na podłodze… Wszystko to oglądamy z perspektywy Bingo, która śni, iż dryfuje wraz ze swoją maskotką w kosmosie. To, co suczka przeżywa na jawie, ma swoje odzwierciedlenie w jej śnie. Gdy się przemieszcza, porusza się także w przestrzeni kosmicznej. Tam np. zaczyna biegać po Jowiszu (a w rzeczywistości przez sen na zmianę uderza nogami swojego tatę) i ślizga się po falach, gdy tak naprawdę turla się na łóżku. Gdy nie śpi pod kołdrą, marznie w przestrzeni kosmicznej ze swoją maskotką. W pewnym momencie gubi maskotkę, gdy zmierza przez sen do drugiego pokoju – we śnie przytulanka dołącza do pierścienia innych, żegnana przez smutną Bingo. Samotna Bingo dostrzega w kosmosie słońce, do którego pędzi na komecie z uśmiechem, aby ogrzać się przy nim i zaznać bezpieczeństwa – okazuje się, iż w rzeczywistości przytula ją mama, która jako słońce szepcze jej, iż zawsze będzie przy niej i iż ją kocha. Bingo w śnie postanawia, iż musi już iść, bo „jest już dużą dziewczynką” i rzeczywiście sama przesypia aż do rana. W finale odcinka widzimy bohaterów śpiących w różnych miejscach – Bingo u siebie, Blue i Bandit razem na podłodze, a Chili sama, komfortowo, w dużym łóżku.
Wzruszające arcydzieło
Spanko to przepiękny odcinek, w mniejszy stopniu oparty na dialogach, a bardziej na obrazach i wspaniałej muzyce (wykorzystano fragmenty „Jupiter, The Bringer of Jollity” z The Planets Holsta). Świetny jest pomysł wyjściowy ze snami przenikającymi się z rzeczywistością, na czele z metaforą matczynej obecności i miłości jako słońca – w połączeniu z tym, co mówi wtedy Chili, to naprawdę bardzo wzruszający moment, zarówno z perspektywy rodzica, jak i dziecka (w każdym wieku). Podobnie jak wiele innych odcinków Blue, także i ten mógłby w zasadzie funkcjonować jako autonomiczny film krótkometrażowy (i nie zdziwiłbym się, gdyby jako taki odniósł sukces). Jak wspominałem wyżej, jest tu wszystko, co sprawia, że to tak wspaniały serial animowany dla dzieci i dorosłych – znakomity koncept, humor, wzruszenia i sytuacje, które z pewnością wydadzą się znajome wszystkim rodzicom (nawet półśpiący Bandit siedzący z Blue w toalecie). Widziałem go już kilka razy i zawsze kończyłem poruszony. Prawdziwe arcydzieło małego ekranu zamknięte w zaledwie siedmiu minutach.
Blue dostępny jest w Polsce w serwisie Disney+.