„Błękitny szlak” – szaleńczy konglomerat gatunkowy | Recenzja | Nowe Horyzonty 2025

filmawka.pl 3 dni temu

Międzynarodowy Festiwal Filmowy BNP Paribas Nowe Horyzonty zawsze rządził się swoimi prawami i, przyznajmy to, wśród tych kilkudziesięciu monumentów kinowych, które możemy ujrzeć podczas pobytu we Wrocławiu, musi znaleźć się tzw. „troll festiwalowy”. Może samo to określenie nie sprawia, iż film ten ma być zły, nie – po prostu jego zarys fabuły czy opinie krytyków lub widzów wskazują na to, iż mierzymy się z czymś całkowicie eksperymentalnym, niezbadanym, często kampowym. Nie inaczej wydawało się w przypadku Błękitnego szlaku.

Ku mojemu zaskoczeniu okazuje się jednak, iż – parafrazując klasykę – pomyliłem film! Najnowsze dziecko Gabriela Mascaro nie tylko ucieka od narracji „mema festiwalowego”, ale też doskonale tworzy wokół siebie aurę niesamowicie przemyślanego i dojrzałego dzieła. Bohaterka filmu żyje w dystopijnym społeczeństwie, które prowadzi specyficzną politykę wobec osób starszych. Motorem napędowym państwa wykreowanego przez twórców jest nieustająca inwigilacja seniorów, która infantylizuje każdy element ich życia. Według poetyki komedii absurdu bohaterka nie powinna wychodzić z domu na spacer bez dokumentu tożsamości, zaś każda jej próba zaznaczenia swojej niezależności (np. przez chęć podróży samolotem) kończy się telefonem pracownika do córki protagonistki z pytaniem o zgodę na samodzielną podróż. Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej nieporozumień i zabawnych gagów sytuacyjnych.

Bez cienia wątpliwości muszę zaznaczyć niebotyczną wręcz zaletę filmu – narracja jest niezwykle plastyczna. Zaczynamy od ekspozycji obnażającej wady dystopijnego państwa przedstawionego. Następnie przechodzimy przez kino drogi, które jest również pewnego rodzaju elementem buntu bohaterki przeciwko systemowi. Kończymy natomiast na całkowicie psychodelicznej, wyzwalającej przygodzie, która swoją frywolnością oraz nihilizmem przypomina mi moje doznania z seansu Plażowego haju Harmony’ego Korine’a. Przejścia między gatunkami są niezwykle płynne, cezury genologiczne zaś – praktycznie niezauważalne. Reżyser z niezwykłą erudycją korzysta z wiedzy dotyczącej medium filmowego, by zapewnić widzowi podróż pełną deadpanowego, wręcz parodystycznego humoru. Gag w filmie Mascaro podkreśla tempo życia głównej bohaterki – jest powolny, flegmatyczny; to właśnie na tym opiera swoją śmieszność. Zwłaszcza przy zestawieniu go z późniejszą dynamiką i psychodelicznym szaleństwem filmu. Błękitny szlak niezwykle zyskuje w drugim akcie dzięki swojej onirycznej otoczce. Świat przedstawiony jest często owiany tajemnicą, zaś realny cel podróży bohaterki również zostaje pod znakiem zapytania.

fot. „Błękitny szlak” / materiały prasowe Aurora Films

Film okazuje się zatem być niezwykle satysfakcjonującym tworem. Odczytywanie konwencji, gatunków, zabiegów reżyserskich – to wydaje się być dość prostym ćwiczeniem poznawczym. Co jednak w znacznie większej mierze zaskakuje, to subtelniejsze środki wyrazu. Gabriel Mascaro zadbał o to, by odkrywanie jego nowego filmu przypominało obraz góry lodowej, która na każdym etapie badania jest niezwykle intrygująca. Sam czubek – świetnie napisane gagi; nieco głębiej – zabawa gatunkowa. Reżyser zadbał jednak o to, by móc odczytać możliwie wiele z najgłębszych czeluści góry i zadać sobie potrzebne pytania: jaką rolę w kontekście całej historii grają mężczyźni? Czy ich nieobecność ma odpowiednie konotacje poza światem przedstawionym, a zatem ukazuje pewną narrację meta na temat kraju pochodzenia reżysera – Brazylii? Błękitny szlak wychodzi nieco poza pewne schematy, jakie sam sobie narzucił – celowo pozbawia się silnie nacechowanej emocjonalnie dramaturgii, by „uderzać” małymi tropami, teoretycznie nieznaczącymi wiele akcentami.

Zakończenie filmu, co należy zaznaczyć, jest szalenie ważne w kontekście odczytu całego dzieła – reżyser zadaje przez nie pytanie na temat losu bohaterki; podkreśla sentymentalny wydźwięk filmu i nadaje mu pewien bliżej niezidentyfikowany nostalgiczny ton.

Błękitny szlak jest, w gruncie rzeczy, niezwykle skomplikowanym tworem opartym na przeciwieństwach, pewnej myśli dualistycznej. Absurd łączy się z powagą, spokój z szaleństwem, kameralny sposób opowiadania z barokowym. Wszystko to, na pierwszym planie, podkreśla emancypację głównej bohaterki. Ten seniorski coming-of-age movie łamie pewne ramy gatunkowe i wnosi jednocześnie świeżość do dyskursu gatunkowego. Ciężko wyjść z seansu z przekonaniem, iż uświadczyłem tzw. „fillera” festiwalowego, pewnego rodzaju wypełnienia dla ważnych dzieł tegorocznego wydania. Nagroda Jury w Berlinale jest kolejnym ważnym sygnałem – o Błękitnym szlaku powinno się mówić. To zdecydowanie największe zaskoczenie tegorocznych Nowych Horyzontów.

Korekta: Oliwia Kramek

Tekst powstał w ramach współpracy partnerskiej z Międzynarodowym Festiwalem Filmowym BNP Paribas Nowe Horyzonty.

Idź do oryginalnego materiału