Sebastian Pena to bardzo wszechstronny muzyk, który jest takim trochę ekwadorskim odpowiednikiem Ceda Forsberga z Blazon Stronę. Obaj panowie powołali kilka projektów muzycznych, obaj panowie to multi instrumentaliści z prawdziwego zdarzenia, a do tego skupiają się na graniu klasycznego heavy metalu. Blade's Edge to kolejny projekt muzyczny, który powstał w 2019r. Debiutancki album "the Fate's key" został wydany 15 kwietnia za sprawą stormspell records. Nie jest to płyta roku, ale dostarcza sporo frajdy.
Jak stormspell records to wiadomo czego mniej więcej można się spodziewać. No i faktycznie mamy do czynienia z klasycznym heavy metalem, który czerpie garściami z dokken czy sabire. Nie brakuje chwytliwych melodii czy zadziornych riffów. Sebastian budzi podziw, iż w pojedynkę tak dobrze sobie radzi. Sam materiał dobry, ale nie jest też idealny i nie jest najlepszym co usłyszałem w tym roku.
Płytę otwiera klimatyczne intro, a potem wkracza zadziorny "Hollow gratitudes". Utwór zagrany z pomysłem, gdzie dostajemy prosty motyw gitarowy i dużą dawką energii. Duży plus za klimat lat 80. Sporo elementów warlock czy judas priest znajdziemy w "so bright and yearning". Kolejny hicior na płycie. Dalej znajdziemy " a beast under moonlight" z niezwykle chwytliwym refrenem. Blade's Edge najlepiej wypada w takiej heavy/speed metalowej formule, co potwierdza rozpędzony "midnight desire". pozostało klasycznie brzmiący "voice on my head" , który też jest hołdem dla heavy metalu lat 80. Wyróżnić należy również przebojowy "the fate's key" który jest dowodem na to, iż Sebastian potrafi tworzyć heavy metalowe hity.
Debiut blade's Edge to kawał porządnego heavy metalu w klimatach lat 80. Materiał jest równy i jest w tym pasja i drapieżność. Sebastian to uzdolniony muzyk i pewnie jeszcze o nim usłyszymy. Póki co warto odpalić sobie "the fate's key".
Ocena: 7/10
..