Jak lifemetalowy pedaluch wjedzie z tym swoim zarzyganym gównianym rzępoleniem śliniaczkiem, to zawsze wychodzą jakieś jaja. Baba w pierwszym kawałku nie poerdoli o niczym, tylko deklamuje fragment "Bachantek" Eurypidesa, ostatniej jego sztuki i zarazem najlepszej. Głupie pajace słuchające na codzień jakiegoś Kreatora, Testamentu, czy innych brudnych gówien, odpadną więc już na wstępie. Wytrzymałeś tylko dlatego, iż kiedyś nosiłeś koszulkę rotting christ, więc zostało w Tobie trochę mocy prawdziwego metalu ! Wstęp w kontekście tematyki całej płyty bardzo przemyślany i nadaje całości klimatu, a potem jest już tylko lepiej. Odrobina progresji, ale słychać, iż grają w tym projekcie ludzie z Varathron oraz Macabre Omen. Na pierwszej płycie więcej tremolowanka, druga skręca już w stronę greckiej sceny. Dwójka muzycznie lepsza, więcej tam melodii , pełno melancholii, jedynka jako koncept album lepsza w całokształcie - taka moja opinia. jeżeli komuś nie leży bm na grecką modłę , to serdecznie zapraszam wypierdalać i nie tracić czasu w tę świetną muzykę.
Statystyki: autor: TITELITURY — 27 min. temu