"Evangelii Härold" leciało dziś rano w drodze do pracy. Dobre, typowo szwedzkie black metalowe granie. Mimo iż sam harcmistrz z Sorhin pochodzi, to faktycznie większe skojarzenia muzycznie miałem z Armageddą. Siadło mocno, bo nie jest jednostajnie, są zmiany tempa, sporo klimatu, jest też melodyjnie ale bez popadania w skrajność, no i kapitalne wokale. Jest to moim zdaniem najlepszy materiał Lifvsleda. Reszta też dobra, ale niczym się nie wyróżnia.
Ktoś jeszcze sprawdzał ten album?
Statystyki: autor: Wędrowycz — 46 min. temu