Kuchnia jego mać, ależ to się dzisiaj broni. Trochę myślałem, czy nie będzie nudno po tym, jak człowiek wyrósł na trochę z black metalu, ale nie. Ta płyta jest aż niezdrowa w swoim rytualnym, plemiennym pływie. Niepokojąca i mroczna.
Tak, napiszę to jeszcze raz - to rytualny black metal brzmiący jak grany przez jakiś nieznany kult śmierci. Przy czym zero tutaj pomniejszych inwokacyjek, intr/outr itp, tylko mroczna i tajemnicza jazda w średnim tempie. No nie spodziewałem się aż takiego ciosu po latach. Czołówka black metalu ogólnie.
Statystyki: autor: DiabelskiDom — 7 min. temu