BIG CYC reedycja „Z partyjnym pozdrowieniem. 12 hitów w stylu lambada hardcore”

strefamusicart.pl 8 godzin temu
Zdjęcie: BIG CYC


Polskie Radio z nostalgicznym pozdrowieniem prezentuje wyjątkową – bogato ilustrowaną i wspaniale brzmiącą – winylową reedycję pierwszej – legendarnej płyty Big Cyca.

Już to grali, i to wiele razy, bo od premiery jednego z najbardziej popularnych albumów epoki wczesnego Balcerowicza niedługo minie 35 lat (słownie: trzydzieści pięć). Rock and roll w postaci czystej, prostej i szczerej. Przeboje, o których w czasach bez Internetu i telefonów komórkowych wieści docierały do wsi, miasteczek i metropolii. Słowa, które znali duzi i mali. Melodie, które niesione wiatrem ustrojowych i gospodarczych zmian trafiły pod strzechy, blachy i dachówki.

Pierwszy nakład „Z partyjnym pozdrowieniem…” wydało w 1990 państwowe wówczas przedsiębiorstwo Polskie Nagrania „Muza” pod utworzonym specjalnie na tę okazję szyldem Pomarańczowa Muza (oczywista aluzja do legendarnej Pomarańczowej Alternatywy). Były to czasy, gdy dobre płyty sprzedawały się w imponujących, idących w dziesiątki tysięcy egzemplarzy nakładach. Oficjalnie, bo kwitł już rynek piracki, za pomocą którego w ręce nastoletnich Polaków trafiły kolejne setki tysięcy, przeważnie marnie wyglądających i jeszcze gorzej brzmiących fonogramów.

Wspomina Krzysztof Skiba: – Lenin na okładce pierwszej płyty jest jak ktoś z obrazów mistrza pop artu Andy Warhola. Ma przekłute ucho, a w nim świecący kolczyk. Marynarka nabita jest ćwiekami, a guziki od koszuli zdobią znaczki anarchii. Sam irokez jest mocno przerzedzony jak u starszego pana. To ma sens, bo jak wiadomo prawdziwy Lenin wyłysiał. Dla nas był wtedy śmiesznym lub złowrogim symbolem dawnego reżimu.

Jacek „Dżej Dżej” Jędrzejak: – Płyta „Z partyjnym pozdrowieniem” była eklektyczna. Znalazło się miejsce dla punk rocka, nowej fali, rapu i ballady. Wydawnictwo zawierało wesołe, przebojowe piosenki z meczowymi refrenami do wspólnego śpiewania. Zaczęliśmy też mówić innym, bardziej bezpośrednim językiem niż działające wówczas kapele. Żeby nagrać ten album zapożyczyliśmy się u rodziców na zawrotną sumę dwudziestu dolarów, co stanowiło wtedy równowartość około dwóch pensji. Warto było zaryzykować.

Anno Domini 2025, milion legalnych i nielegalnych (głównie) kaset później, debiut Big Cyca powraca w pełni sentymentalnej chwały na klasycznym, czarnym nośniku. „Berlin Zachodni”, „Wielka miłość do babci klozetowej”, „Ballada o smutnym skinie”, pioniersko rapowane „Dzieci Frankensteina” oraz osiem pozostałych piosenek doczekały się imponująco odświeżonej oprawy graficznej w formacie LP, kolekcji archiwalnych zdjęć we wkładce, no i bonusowego singla 45 rpm, zawierającego nowe wersje starych hitów: „Wielką miłość…” gra i śpiewa zespół Nocny Kochanek (czyli muzycy o pokolenie młodsi od weteranów z Big Cyca), a „Berlin Zachodni” Kobranocka, czyli, po prostu, koledzy z back stage’ów festiwali, hal koncertowych i domów kultury.

Krzysztof Skiba: „Udało nam się stworzyć gorący reportaż z przełomowego tu i teraz. Big Cyc z wykopem i humorem zdefiniował surrealistyczną rzeczywistość, w której żyliśmy. No i nikt wcześniej przed nami nie miał w Polsce tak szokujących okładek. Nic dziwnego, iż po płytę ustawiały się kolejki. Piraci kopiowali nas zawzięcie, Big Cyc leżał na każdym łóżku polowym i na każdym rogu. Nie mieliśmy z tego żadnej forsy, ale dostaliśmy coś o wiele bardziej cennego. Wiernych fanów, którzy są z nami do dzisiaj. Miłego słuchania!”


LP
STRONA A:

  1. Berlin Zachodni 3:51
    2. Durna piosenka 3:34
  2. Niedziela 2:30
  3. Aktywiści 4:04
  4. Wielka miłość do babci klozetowej 3:54
  5. Kapitan Żbik 2:45

STRONA B:

  1. Piosenka góralska 2:09
  2. Dzieci Frankensteina 3:26
  3. Kontestacja 3:49
  4. Orgazm 2:23
  5. Sąsiedzi 3:10
    6. Ballada o smutnym skinie 5:52

Bonus SP
STRONA A

Berlin Zachodni (Kobranocka)

STRONA B
Wielka miłość do babci klozetowej (Nocny Kochanek)

Idź do oryginalnego materiału