Pod koniec listopada w kinach w całej Polsce będzie można obejrzeć nową świąteczną produkcję pt. „Piernikowe serce”. Okazuje się, iż produkcja jest debiutanckim dziełem pochodzącej z Bełchatowa Katarzyny Staszczyk. O czym opowiada pachnący świętami film i jaki związek ma z nim hala sportowa?
O czym jest „Piernikowe Serce”?
„Piernikowe serce” to komedia romantyczna pachnąca świętami i cynamonem. Za produkcję odpowiedzialna jest bełchatowianka Katarzyna Staszczyk oraz Krzysztof Łączak, a reżyserem został Piotr Wereśniak.
Film opowiada historię 16-letniego Janka, który przyjeżdża z rodzicami do babci Melanii, by wspólnie spędzić święta w rodzinnym domu. Tam poznaje jednak sąsiadkę Zuzannę, a spotkanie nastolatków na zawsze odmienia życie bohaterów.
- Jestem współproducentką, czyli mam partnera biznesowego, którym jest Krzysztof Łączak i razem wymyśliliśmy sobie, iż zrobimy jakiś film, bo chcemy zacząć produkować i w końcu pracować na swoje nazwisko. Krzysiek przyszedł do mnie z książką „Marcepanowa miłość” Agnieszki Lis i powiedział, iż to będzie świetna historia, wyciskacz łez, opowieść świąteczna. Zaczął mówić o zapachu pierników i weszłam w to w ciemno. Nie zdążyłam jeszcze przeczytać książki, a już powiedziałam „tak”. Później zaczęła się cała praca, czyli czytanie, przepisywanie i wymyślanie historii na nowo – mówi nam Katarzyna Staszczyk.
Co ważne film zaklasyfikowany został jako komedia romantyczna, jednak jak zapewniają twórcy, widzowie dostaną znacznie więcej, a na ekranach będą mogli zobaczyć, jak bohaterowie mierzą się ze skomplikowanymi relacjami rodzinnymi, młodzieńczymi dylematami i trudnościami w porozumieniu się z bliskimi.
– Takich filmów, jak „Piernikowe serce”, adekwatnie się u nas nie robi. Widzowie mają do wyboru albo błahą, oderwaną od rzeczywistości rozrywkę, albo ciężkie kino artystyczne. Tymczasem my proponujemy całkiem na serio opowiedzianą historię obyczajową, ale podaną w nieco lżejszej formie, w dodatku w konwencji kina familijnego. Mieszanka dramatu rodzinnego z komedią daje często świetne efekty, bo widzowie lubią opowieści bogate w warstwie emocjonalnej, ale jednocześnie nie chcą czuć się przytłoczeni. Dlatego nasz film opowie o ważnych sprawach z wdziękiem i trochę „między słowami” – mówi Piotr Wereśniak, reżyser filmu.
Rodzinne relacje w filmie i na planie?
Na ekranie zobaczymy plejadę polskich gwiazd: Olgę Bołądź, Stefana Pawłowskiego, Małgorzate Sochę, Mikołaja Roznerskiego, Piotra Głowackiego, Barbarę Kurdej-Szatan, Katarzynę Żak, Dorotę Zięciowską, Weronikę Manię oraz Jakuba Stracha. Okazuje się, iż taka obsada nie została wybrana przypadkowo.
- Na planie mieliśmy ekipę, która składała się głównie z naszych przyjaciół, łącznie z aktorami, którzy wiedzieli, iż to jest nasz debiut i choć oczywiście przyszli do pracy, to na każdym kroku nas wspierali, pocieszali i podnosili na duchu. Razem z Krzysiem od wielu lat pracujemy w tej branży i postawiliśmy na to, żeby to były osoby uśmiechnięte, cierpliwe, niezłośliwe, bo takie też bywają niestety na planach filmowych. Dla nas było ważne żebyśmy mieli życzliwe flow, bo ze wszystkim innym sobie poradzimy, jeżeli atmosfera będzie dobra – opowiada Katarzyna Staszczyk.
Bełchatowskie akcenty w filmie
Warto również dodać, iż w „Piernikowym sercu” oprócz producentki znajdziemy więcej bełchatowskich akcentów. Z Bełchatowa pochodzi asystent produkcji, a także statyści. Co ciekawe, niektórzy są blisko związani z panią Katarzyną.
- Uwielbiam Bełchatów i jestem bełchatowianką z krwi i kości. Więc wiadome było, iż zwrócę się do kogoś z Bełchatowa. Moi rodzice wzięli udział w „Piernikowym sercu”. Byli statystami. Tata ma choćby taką małą rolę epizodyczną i teraz śmieje się, iż już wie na czym polega praca aktora na planie. Trzeba siedzieć i czekać, aż cię zawołają i powiedzą zagraj – mówi Katarzyna Staszczyk.
To jednak nie wszystko. Okazuje się, iż produkcję wsparły również bełchatowskie przedsiębiorstwa.
- Rodzina to wiadomo, ale mamy też dwie firmy, które nas mocno wspierają. To jest Snaclab i Emilian Łyga, prywatnie sąsiad z mojego dzieciństwa, co prawda dużo młodszy, ale wychowywaliśmy się na jednym osiedlu. Mamy też firmę TERMER-MCM, która nam kibicuje i pomaga – dodaje Katarzyna Staszczyk.
W produkcji udział brały również osoby i firmy związane z naszym województwem. Są to: influencerka Blanka Chmielewska występująca w roli Jessiki, oświetlacz Antoni Bartosik, III charakteryzatorka, Olga Dzięgielewska z Łowicza oraz firma Naoko.
Wszystko zaczęło się od hali sportowej w Bełchatowie
Mimo iż film jest debiutem pani Katarzyny w roli producentki, może ona pochwalić się udziałem w tworzeniu wielu znanych produkcji. Bełchatowianka pracowała przy polskich programach i serialach tj. „Kuchenne Rewolucje”, „Nasz Nowy Dom”, „Malanowski i Partnerzy”, „Uwikłani” oraz „Miłość na zakręcie”. Była również kierowniczką produkcji oraz koproducentką filmu krótkometrażowego „Przepustka”, za który otrzymała Nagrodę im. Juliusza Machulskiego w kategorii „Najlepszy film”. Odpowiadała też za kierownictwo produkcji filmów: „Baśka” oraz „Baśka 2”, a także czwartego oraz piątego sezonu serialu „The Office Pl”.
Jej kariera zaczęła się jednak w naszym regionie, a dokładnie na Hali Sportowej Energia. Okazuje się, iż praca producenta nie była marzeniem małej dziewczynki z Bełchatowa, a pani Katarzyna miała nieco inne plany swojej kariery.
- To jest trochę zabawna historia. Był kiedyś konkurs na nazwę dla Hali Energia, byłam jedną z osób, które tę nazwę zaproponowały i wylosowałam główną nagrodę – aparat fotograficzny i dwa karnety na mecze Skry, na cały sezon. Marzyłam, by kiedyś komentować finał Polska – Brazylia na mistrzostwach świata. Taki mecz kilka lat później się odbył, ale bez mojego komentarza, natomiast dzięki siatkówce poszłam na dziennikarstwo i zaczęłam pracować w telewizji. Najpierw przy newsach, później w programach interwencyjnych i tych bardziej rozrywkowych. Właśnie ta rozrywka spodobała mi się tak bardzo, iż stwierdziłam „idziemy w to” i zajęłam się produkcją serialowo-filmową. Została kierownikiem produkcji, czyli nauczyłam się dobrze liczyć i wydawać pieniądze na produkcję. Tak od hali wylądowałam na planie filmowym – opowiada Katarzyna Staszczyk.
Bełchatowianka nakręci film w naszym regionie?
Jak podkreśla pani Katarzyna, Bełchatów jest dla niej bardzo ważnym miejscem. Stąd też bełchatowskie akcenty w „Piernikowym Sercu”. Okazuje się również, iż producentka chciałaby kiedyś stworzyć film właśnie w Bełchatowie.
- Chciałabym, kiedyś wrócić do mojego liceum i opowiedzieć trochę o zawodzie producenta, bo jak ja kończyłam szkołę, choćby nie wiedziałam, iż on istnieje. Bardzo chciałabym też przyjechać z ekipą do Bełchatowa i coś nagrać. Wiem, jakie jest tutaj zaplecze bazowe dla ekipy i zawsze się cieszę, jak coś jest realizowane w Bełchatowie. Wiele lat pracowałam przy programie „Nasz Nowy Dom” i kiedy już był w innej produkcji, ekipa NND zwitała w okolice Bełchatowa i wysyłali mi zdjęcia ze Sport Hotelu i pytali, czy rozpoznaję, gdzie są, więc mam nadzieję, iż kiedyś przyjedziemy filmowo – zapewnia Katarzyna Staszczyk.
Przedpremierowy pokaz w Bełchatowie i... rosół
Na wizytę ekipy filmowej mieszkańcy Bełchatowa będą musieli jeszcze trochę poczekać, znacznie szybciej mogą jednak zobaczyć dzieło swojej „sąsiadki” na wielkim ekranie. „Piernikowe Serce” do kin wchodzi już 28 listopada. Niewykluczone, iż z tej okazji w naszym regionie odbędzie się specjalne wydarzenie.
- Przekazaliśmy dystrybutorowi miejsca, w których chcielibyśmy, żeby odbyły się takie pokazy przedpremierowe, czy specjalne. Podczas ostatniego spotkania z reżyserem zapytałam też, czy przyjedzie do Bełchatowa, uśmiechnął się krzywo, ponieważ zgrywa się, iż nie lubi takich spotkań, ale jak mu obiecałam rosół u mojej mamy, to powiedział, iż pomyśli - żartuje Katarzyna Staszczyk.
Kilka dni temu ruszyła promocja filmu. Zwiastun można zobaczyć m.in. na stronie Filmweb.pl, a bełchatowianie już teraz powinni zapisać sobie datę premiery.