Coraz bardziej przekonuję się, iż historia i dyskografia Beastie Boys (ujęte w wydanej w tę środę przez Wydawnictwo SQN "Księdze Beastie Boys") to jedne z bardziej fascynujących historii w hip-hopie. Ich dziedzictwo i niebagatelny wpływ na przeróżne aspekty twórczości kolejnych pokoleń - wpływ, który delikatnie starałem się zarysować w poprzednim artykule - to materiał na co najmniej kilka książek i filmów... A jednym z najbardziej znaczących elementów dziedzictwa Beastie Boys jest obiekt dzisiejszego Klasyka na Weekend. Niezrozumiany w dniu premiery, teraz celebrowany wszem i wobec - dlaczego "Paul's Boutique" uważany jest za klasyk przez duże K?
Najpierw nieco historii. "Licensed to Ill" - o którym pisałem pełen entuzjazmu parę lat temu, bo uwielbiam ten album - okazało się pod wieloma względami i błogosławieństwem, i przekleństwem dla chłopaków. Album odniósł ogromny sukces, jest też pierwszym rapowym albumem, który znalazł się na pierwszym miejscu listy Billboardu - jednak jego treść okazała się nieco problematyczna. Nie wszyscy załapali, iż image mocno niedojrzałych, wiecznych imprezowiczów, mających obsesję na punkcie seksu i alkoholu, to wizerunek mocno ironiczny i nie mający pokrycia w rzeczywistości. Ów image (na koncertach jeszcze wzmocniony - chłopaki jako rasowi punkowcy robili na scenie niezłą rozróbę, dodatkowo mieli w zanadrzu rekwizyty typu gigantyczny nadmuchiwany penis...) zaczął ich choćby wpędzać w kłopoty prawne - koncert w Liverpoolu zakończył się zamieszkami, a Ad-Rock został aresztowany za napaść. Dość powiedzieć, iż panowie chcieli nieco odpocząć - jednak Rick Rubin i Russell Simmons, włodarze Def Jamu, naciskali na nich, by iść za ciosem i nagrywać de facto "Licensed to Ill 2"...
Powiedziawszy "basta" panowie zerwali współpracę z Def Jamem, a choćby przenieśli się tymczasowo z Nowego Jorku do Los Angeles (ba, Ad-Rock zaczął choćby karierę w Hollywood - zagrał główną rolę w filmie "Lost Angels"). Tam poprzez wspólnego przyjaciela poznali duo E.Z. Mike i Gizmo King, którzy nagrywali muzykę jako Dust Brothers - i mieli na koncie już wspólne numery z zapomnianymi już nieco dziś, acz kozackimi weteranami, jak Young MC i Tone Loc. Boysom na tyle spodobał się muzyczny styl Braci, iż postanowili nawiązać współpracę - której wynik przeszedł najśmielsze oczekiwania.
Słuchając "Paul's Boutique".... Wyraźnie czuć, iż MCA, Ad-Rock i Mike D mieli po prostu czysty FUN, gdy nagrywali ten album. Ich charyzma, punkowa zadziorność i energia z debiutu nie zmieniła się ani trochę, a doszły do nich dodatkowo jeszcze humor, ale także umiejętność błyskotliwego używania popkulturowych nawiązań. Mamy tu choćby i humorystyczne bragga ("The Sound of Science"), opowieści sensacyjne ("High Plains Drifter"), ale i też mniej poważne (moje ulubione "Egg Man", oparte na dosyć absurdalnych, ale jakże punkowych faktach). Numerami takimi jak "Looking Down the Barrel of a Gun" czy 'Shadrach" Beastie Boysi udowodnili bez cienia wątpliwości, iż sa więcej niż tylko "tymi bezmyslnymi imprezowiczami z Licensed to Ill".
Gwoździem programu jednak - i najczęściej komentowanym po latach aspektem albumu - jest wykreowane przez Dust Brothers brzmienie. "Paul's Boutique" to istny kalejdoskop sampli. Kwestią sporną jest, ile dokładnie E.Z. Mike i Gizmo King użyli tu urywków z innych utworów (najczęściej powtarzaną liczba jest 105, acz panowie sami nie są pewni). Przed "Paul's Boutique" nikt nie odważył się zbudować brzmienia na takiej ilości sampli - to Beastie Boys i Dust Brothers udowodnili, iż takie podejście potrafi dać niesamowite rezultaty, iż sampling daje ogromne pole do popisu.
Ok, ale zostawmy historyczne dywagacje na boku - pytanie, czy to zbudowane na samplach brzmienie działa? Odpowiedź brzmi - jeszcze jak! "Paul's Boutique" brzmi unikalnie, świeżo i stylowo choćby dziś. Beastie Boysom sample nie były obce już na "Licensed to Ill" (pamietajmy, iż Rick Rubin suto okraszał tam numery cytatami z m.in. Led Zeppelin i The Clash), tu jednak do repertuaru dołączyli brzmienia soulowe i funkowe. Dust Brothers dobrali sample z pomysłem, niemal każdy beat ma jakiś "smaczek" - czy to cytaty z Afriki Bambaataa, od których swą nazwę wziął "Shake Your Rump", czy stylowe gitarowe frazy w "Johnny Ryall", czy to obowiązkowe groove'y od Jamesa Browna czy George'a Clintona i spółki w np. "Hey Ladies" czy "Car Thief", czy dla mnie absolutnie idealnie umiejscowiony cytat z mieśmiertelnego "Folsom Prison Blues" Johnny'ego Casha. Rockowe korzenie tercetu także dochodzą tu do głosu, najbardziej w jednym z najlepszych sztosów z albumu, "Looking Down the Barrel of a Gun".
Chyba najbardziej zdumiewający z dzisiejszej perspektywy jest numer "The Sound of Science", przygotowany na co najmniej czterech samplach z utworów Beatlesów (aż strach myśleć, ile dziś prawnicy Paula i Ringo zażyczyliby sobie kasy za to)... Całość albumu wieńczy dwunastominutowa suita (!) "B-Boy Bouillabaisse", cytując Mike'a D "manifest psychodelicznego rapu", inspirowany "Pet Sounds" Beach Boysów, Jimim Hendrixem i... cóż, Beatlesami.
Cytując klasyków z Afrontu, "juz takich nie robią".... Faktycznie, stworzenie takego albumu jak "Paul's Boutique" dzisiaj raczej nie wchodzi już w rachubę - chyba iż ma się do dyspozycji obrzydliwą ilość szmalu na czyszczenie sampli. "Paul's Boutique" powstawało zanim przyjaciel Boysów, Biz Markie (R.I.P.) został pozwany za użycie utworu Gilberta O'Sullivana w swym numerze "Alone Again" - proces ten i wyrok skazujący Biza za naruszenie praw autorskich fundamentalnie zmienił podejście biznesu muzycznego do samplingu, powodując, iż tworzenie utworów z kilkunastu sampli stało się procederem znacznie bardziej kosztownym. Nadmienić należy, iż Beastie Boys wydali sporo na sample i tak - wg źródeł "1/4 miliona dolarów" - to jednak pikuś w porównaniu z tym, co musieliby zapłacić, gdyby tworzyli ten album po procesie Biz Markiego (który, swoją drogą, błyskotliwie zatytułował swój album wypuszczony już po wyroku... "All Samples Cleared!")
Tym bardziej trzeba się cieszyć, iż taki kamień milowy jak "Paul's Boutique" istnieje. To z jednej strony żywy dokument muzycznej kreatywności, jeden z platynowych wzorców hip-hopu opartego na samplach - jak i po prostu kozacki album. I kolejny dowód na niebagatelną charyzmę, pomysłowość i muzyczny zmysł panów MCA, Mike'a D i Ad-Rocka. Absolutny must-listen.
A jeżeli powyższe Was nie przekonuje, czytelnicy - wiedzcie, iż sam Miles Davis powiedział, iż może tego albumu słuchać na okrągło, a Chuck D z Public Enemy uznał go za "przyszłość hip-hopu" i iż to "(...) Paul's Boutique ma najlepsze beaty". Gdy takie tuzy chwalą Twój album - wiedz, iż robisz coś dobrze.
PS. Ciekawostka na koniec - róg ulicy Ludlow i Rivington, który znajdziemy na okładce albumu, został w tym roku oficjalnie nazwany "Beastie Boys Square".
Artykuł powstał w płatnej współpracy z Wydawnictwem SQN
PPS. Wydana 22 listopada "Księga Beastie Boys" to 574 strony, mnóstwo niepublikowanych wcześniej zdjęć, książka kucharska szefa kuchni zespołu Roya Choi, powieść graficzna, mapa Nowego Jorku związana z Beastie Boys, playlisty składanek, utwory autorstwa gości i wiele innych niespodzianek. To wszystko okraszone opowieściami dwóch członków zespołu – Michaela Diamonda i Adama Horovitza. Za polskie wydanie tej hip-hopowej perełki odpowiada Wydawnictwo SQN, znane z autobiografii Rahima czy Krzysztofa Kozaka. „Księgę Beastie Boys” możecie kupić na https://zakupywsqn.pl/QSsH5
Beastie Boys - Shake Your Rump
Beastie Boys - Looking Down The Barrel Of A Gun