Bastille – & (Ampersand) – recenzja albumu

popkulturowcy.pl 3 godzin temu

Nowe wydania ukochanych zespołów wiążą się z radosnym, ale niespokojnym oczekiwaniem. Poprzednia płyta Bastille, Give Me The Future, jest chyba jednym z najczęściej odtwarzanych przeze mnie albumów. Nadszedł jednak czas na premierę płyty & (Ampersand) – czy to będzie przedłużenie mojego zachwytu?

& (Ampersand) to album, do którego odsłuchu trzeba się zabrać z pewną dawką wiedzy. Chociaż krążek wydany jest pod szyldem Bastille, w rzeczywistości jest to odmienny w stylu, solowy projekt Dana Smitha, frontmena grupy. W historii zespołu znajdują się już takie wydania jak Other People’s Heartache, które odbijały w nieco innym kierunku niż dotychczasowa twórczość. Podobnie wygląda sytuacja z najnowszym albumem – jest to nietypowy projekt, któremu towarzyszą nietypowe okoliczności.

Nowy krążek składa się wyłącznie z piosenek-historii o wielkich ludziach. Każdy tytuł powstał w formie zestawienia nazwisko & zjawisko – i samo to wymaga już od słuchacza trochę wiedzy oraz wysiłku. Co więcej, płycie towarzyszy podcast eksplorujący inspiracje Dana Smitha, proces dobierania historii na krążek oraz analizujący konkretne piosenki. A nie są to mało znane postacie – posłuchamy powiem utworów poświęconych Emily Dickinson, Marie Skłodowkiej – Curie, Edvarda Muncha – ale też biblijnej Ewy czy Narcyza z mitologii greckiej.

Koncept jest więc ambitny, interesujący i godny podziwu – co wcale mnie nie dziwi w przypadku artysty oraz Bastille. Niemniej jednak wymaga to więcej zaangażowania od słuchacza i przyznam, iż podcast jeszcze przede mną. Słuchając płyty na czysto, widzę wyraźnie własne braki i wynotowuję, które nazwiska koniecznie muszę sprawdzić. Od początku widać, iż & jest albumem dojrzewającym powoli i myślę, iż z czasem bardziej się do niego przywiążę – kiedy już przebrnę przez liczne godziny materiałów dookoła premiery.

Najpierw jednak, aby mogło dojść do podziwu dla konceptu, album musi być dobry na podstawowym poziomie. W przypadku nowego wydania Bastille ogromną rolę odgrywa zmiana tonu w stosunku do poprzednich płyt. Jak wspomniałam, jest to solowy projekt – stąd zmiany. Ampersand jest krążkiem bardzo spokojnym, refleksyjnym, wręcz lirycznym. Spokojnym dźwiękom towarzyszą czułe skrzypce, ciche chóralne wokalizy oraz stosunkowo ograniczona dynamika utworów. Dominuje jedno brzmienie, które jest ubogacane przez liczne, ale spójne dodatki.

Ogromną rolę w odbiorze płyty niewątpliwie odegra indywidualny gust muzyczny. W mojej codzienności raczej nie przewijają się aż tak stonowane rytmy – liryczne brzmienie pojawia się raczej w spokojne wieczory, raz na jakiś czas. Nie znaczy to jednak, iż nowe wydanie jest nudne czy zbyt powolne. Po prostu nie do końca wpisuje się w moje słuchanie – wciąż będąc bardzo nastrojową płytą.

Trudno tutaj wyróżnić konkretne utwory, jako iż stanowią one spójną, starannie zaplanowaną całość. Jako antologia inspirujących historii, wszystkie piosenki wymagają mocnego wsłuchania się w tekst. Wyłania się z tych słów nie tylko opowieść o niezwykłych osobach, ale też postać samego Dana Smitha – co stymuluje jego twórczość, podziw, zachwyt. To bardzo personalna twórczość, która obnaża artystę, pięknie komponując pisanie myśli oraz muzyczne ich wykonanie.

Brzmieniowo wbrew pozorom dzieje się tu dużo. Spójne tony nie wykluczają różnorodnych linii melodycznych, świetnego wykorzystania skrzypiec czy perkusji. Do tego specyficzna barwa głosu lidera zespołu wiąże wszystkie te elementy, co sprawia wrażenie eleganckiej płynności całej płyty – choćby dla tych, którzy lubią raczej mocniejsze, dynamiczniejsze klimaty.

Sama jestem ciekawa, jak mój odbiór & (Ampersand) zmieni się po upływie kilku tygodni. Z utęsknieniem wypatruję czasu w niezakłócone niczym słuchanie albumu, kiedy będę już bogatsza w informacje zawarte w towarzyszącym mu podcaście. Póki co – wciąż z przyjemną zagadkowością – zasłuchuję się w ten intrygujący krążek.

Fot. główna: Materiał promocyjny.

Idź do oryginalnego materiału