Bad Bunny rozwiewa koncertowe oczekiwania: „Nie jestem Taylor Swift”

terazmuzyka.pl 19 godzin temu

Bad Bunny szykuje się do rozpoczęcia trasy koncertowej, która obejmie Amerykę Łacińską, Europę, Australię i Japonię. Choć przedsięwzięcie wydaje się spektakularne, artysta ostrzega fanów, by nie mieli zbyt dużych oczekiwań względem show.

Koncerty będą promować jego szósty album studyjny „DeBÍ TiRAR MáS FOToS”, który w styczniu zajął pierwsze miejsce na liście Billboard 200.

Trasa, produkowana przez Live Nation, rozpocznie się 21 listopada w Dominikanie. W grudniu artysta zagra koncerty w Kostaryce i Meksyku. Od stycznia planuje występować w Kolumbii i innych krajach Ameryki Łacińskiej. Pod koniec lutego po raz pierwszy pojawi się w Brazylii i Australii, a w marcu zadebiutuje w Japonii. Między majem a lipcem odwiedzi Europę. Artysta dotrze również do Polski. Jego koncert odbędzie się 14 lipca 2026 roku na PGE Narodowym w Warszawie.

Mimo ogromnej skali przedsięwzięcia Bad Bunny przestrzegł fanów, aby nie spodziewali się spektakularnego uhonorowania całej jego kariery na wzór trasy „Eras Tour” Taylor Swift. W rozmowie z magazynem „Variety” powiedział:

Po pierwsze: nie jestem Taylor Swift. Chcę to wyjaśnić już teraz, żeby ludzie nie nastawiali się zbyt entuzjastycznie: to nie będzie tak zorganizowane. To wciąż trasa promująca „DeBÍ”, z dodatkiem kilku starszych utworów.

Zanim jednak wyruszy w świat, zagra aż 30 koncertów w swojej ojczyźnie, Portoryko. Letnia rezydentura ma przyciągnąć na wyspę choćby 250 tysięcy odwiedzających.

Trasa Bad Bunniego ma szansę pobić liczne rekordy. Według danych przekazanych przez Live Nation magazynowi „Billboard”, sprzedano już 2,6 miliona biletów. Portorykański gwiazdor zapisze się także w historii jako pierwszy artysta wykonujący muzykę wyłącznie po hiszpańsku, który zagra koncert stadionowy w siedmiu z odwiedzanych krajów.

Idź do oryginalnego materiału