19 listopada 2025 roku poinformowano, iż zmarła Marzena Babiarz - żona dziennikarza sportowego Przemysława Babiarza. Kobieta zmagała się z ciężką chorobą. Dwa tygodnie po jej odejściu 2 grudnia, prezenter wrócił do pracy i relacjonował w telewizji rozgrywane w Lublinie mistrzostwa Europy w pływaniu. Babiarz udzielił niedawno również wywiadu, w którym opowiedział o śmierci ukochanej oraz tym, jak sobie radzi.
REKLAMA
Zobacz wideo Przemysław Babiarz dostał pytanie o swoją przyszłość w TVP. "Daj Boże"
Przemysław Babiarz zabrał głos po śmierci żony. "To była najważniejsza osoba w moim życiu"
Dziennikarz udzielił wywiadu redakcji WP SportoweFakty. Opowiedział w nim m.in. o ostatnich tygodniach życia żony, które spędził u jej boku. - Choroba trwała ponad rok, ale szczególnie ostatnie trzy tygodnie były dla nas bardzo trudne. Wciąż mocno to przeżywam, ale muszę wrócić do normalnego życia. Nie mogę zapaść się. Gdyby żona żyła, to na pewno chciałbym spędzić ten czas z nią - skomentował Babiarz.
Podkreślił dalej, iż został przy ukochanej do samego końca. Ich relacja miała być bardzo wyjątkowa i wciąż czuje obecność żony każdego dnia. - Odpuszczałem w ostatnim czasie wiele aktywności i absolutnie tego nie żałuję. Byłem przy niej do końca. Dziś patrzy na mnie z góry, a ja czuję jej obecność. To była najważniejsza osoba w moim życiu. Z nikim nie miałem takiej relacji - wyznał prezenter.
Przemysław Babiarz szczerze o powrocie do pracy. "Potrzebuję tego i absolutnie nie żałuję"
W tym samym wywiadzie, Babiarz odniósł się także do kwestii powrotu do pracy po odejściu żony. Jak podkreślił, przełożeni wspierali go w tym trudnym okresie. - Szefowie zachowali się wobec mnie bardzo przychylnie (…). Okazali dużą empatię, a ja czułem ich wsparcie nie tylko w słowach, ale i czynach - opowiedział dziennikarz. Wyjaśnił przy tym, iż zajęcie się pracą bardzo mu również pomaga. - Oczywiście myśli o żonie i tym wszystkim, co działo się w ostatnim czasie, wciąż we mnie tkwią. Na czas komentowania jestem jednak w innym świecie. Potrzebuję tego i absolutnie nie żałuję, iż jestem teraz w pracy - podsumował Babiarz.




