W dniach od 25 do 27 października miała w Warszawie miejsce wystawa Audio Video Show 2024. Oto garść osobistych wspomnień.
Nie wiem, jak to jest u państwa, ale ja mam tak, iż każda wystawa audio ma dla mnie inny smak. Czy to coś w moim nastawieniu, czy w nastawieniu wystawców, czy wreszcie w zbiorowym nastroju odwiedzających – odbieram to właśnie w ten sposób, jako coś niemal namacalnego, sensualnego.
To była moja druga wystawa w życiu, z której nie przygotowuję regularnego reportażu; relacja z wystawy A.D. 2023 → TUTAJ. W zeszłym roku w tym trudzie wyręczyli mnie TOMKOWIE z Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, Lechowski i Folta, więcej → TUTAJ, a tym razem JANUSZ TUCHOWSKI, który również jest pilnym uczestnikiem spotkań tego stowarzyszenia (reportaż jego autorstwa już 16 listopada w → HIGH FIDELITY). To dla mnie ogromna zmiana perspektywy.
tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia BIRGIT HAMMER-SOMMER/Plan B., BARTOSZ ŁUCZAK/Piksel Studio, Adam Niezbecki/J.Sikora
⸜ Chwila przerwy – od lewej: Dirk Sommer (hifistatement.net), Marcin Oleś i Wojciech Pacuła („High Fidelity”); za nami Masaki Ashizawa (Kondo)
Rzecz w tym, iż próba przygotowania reportażu z imprezy o tej skali przypomina bieganie w labiryncie, w którym znamy jego rozkład, wiemy, gdzie są przysmaki, a który jest jednak na tyle duży, iż to tyko wiedza ogólna. Za każdym rogiem czeka na nas bowiem niespodzianka, a pod koniec dnia, pomimo wszelkich naszych starań, okazuje się, iż w dużej części jego zakamarków nie byliśmy. Co tam zakamarków – czasami jest i tak, iż umyka nam coś zupełnie oczywistego, będącego tuż przed naszym nosem, a czego z jakiegoś powodu nie widzimy.
Dlatego też, powtarzam to za każdym razem, ale moim zdaniem to jest kamień węgielny każdego dobrego sprawozdania i dobrze jest, jeżeli będziecie mieli państwo tego świadomość, wystawa dla dziennikarza jest czymś w rodzaju puzzli, z których nie układa pełnego obrazka, a jedynie kilka większych fragmentów. zwykle tych, które go najbardziej interesują.
Jest też oczywiście metoda „na trał”. Wybierana zresztą przez zaskakująco wiele redakcji. To sposób na to, aby być (niemal) wszędzie i (niemal) w każdym pokoju zrobić zdjęcie lub nakręcić kilka sekund filmu. Tyle tylko, iż to jest metoda „ilościowa”, a nie „jakościowa”. Nie ma w tym żadnej wartości merytorycznej, a jedynie archiwistyczna. Co też jest ważne, ale dla mnie osobiście – nudne i bez sensu. Dla mnie ważne są wybrane wydarzenia, ludzie na których mi zależy, a w pierwszym rzędzie państwo, czytelnicy HIGH FIDELITY. Wiem, iż podobnie myśli Janusz, który przygotuje dla państwa relację w postaci wywiadów z wybranymi producentami.
»«
WEJŚCIE • Z tym nastawieniem jechałem więc w piątek rano do Warszawy. Choć impreza rozpoczynała się o dwunastej w południe, to wcześniej musieliśmy jednak, wraz z BARTKIEM ŁUCZAKIEM, grafikiem przygotowującym dla państwa kolejne wydania HF, poroznosić po pokojach wydrukowane okładki naszego magazynu. Mówiąc ‘okładki’ mam na myśli grafiki znajdujące się w prawym górnym rogu głównej strony, zmieniające się raz w miesiącu. Nasz magazyn jest miesięcznikiem, stąd i okładka.
⸜ Wręczenie nagrody Statement in High Fidelity Jarkowi Waszczyszynowi (pośrodku); po prawej Dirk Sommer, naczelny magazynu hifistatement.net
⸜ I jeszcze głębokie spojrzenie w oczy
Szybko nam poszło, dlatego jeszcze przed południem byliśmy gotowi do czegoś, na co czekaliśmy niemal pół roku. Mowa o nagrodach STATEMENT in High Fidelity. To wyróżnienie przyznawane jest dwa razy do roku, raz w czasie wystawy w Monachium, i jest to Edycja Niemiecka, a drugi raz właśnie w Warszawie, mamy wówczas do czynienia z Edycją Polską. Nagrody przyznawane są wspólnie przez niemiecki magazyn → HIFISTATEMENT.net, prowadzony przez DIRKA SOMMERA, oraz HIGH FIDELITY, który prowadzi niżej podpisany; więcej → TUTAJ.
Tym razem wręczyliśmy je JARKOWI WASZCZYSZYNOWI za odtwarzacz CD Ancient Audio Lektor Joy, oraz firmie MSB Technology, którą reprezentowali w Warszawie FRANK VERMEYLEN oraz JÜRGEN SACHWE. MSB otrzymała nagrodę za przetwornik cyfrowo-analogowy Cascade.
To zawsze wzruszający moment, ponieważ nagrodę wymyśliliśmy z Dirkiem jako coś w rodzaju „odtrutki” na wiele innych nagród, które wymagają od nominowanych zapłacenia pieniędzy lub wiążą się z innymi zależnościami. Dla nas to moment, w którym możemy w szczery i bezpośredni sposób wyrazić nasz szacunek i podziw dla producentów i ich produktów. A potem zaprosić naszych gości na kolację, podczas której pośmiejemy się, powygłupiamy i porozmawiamy na każdy temat, tylko nie o audio.
⸜ Wręczenie nagrody Statement in High Fidelity Frankowi Vermeylenowi (pośrodku)
»«
COŚ FAJNEGO • Ale to było dopiero przed nami, ponieważ spotkanie przewidziane było na sobotni wieczór. Wcześniej miałem chwilę aby zobaczyć, co dzieje się w Sobieskim, czyli – oficjalnie – Hotelu Radisson Blu Sobieski. Choć było to dość wyrywkowe, to kilka rzeczy zwróciło moją uwagę.
⸜ Polska firma Notte Sound Labs
Spodobało mi się, dla przykładu to, jak gra w pokoju → NOTTE SOUND LABS. To polska firma z Piątnicy, obchodząca w tym roku 10-lecie istnienia, mająca w swojej ofercie DAC, przedwzmacniacz, końcówki mocy oraz wzmacniacz zintegrowany. I właśnie ten ostatni zagrał najfajniej. Równie ciekawie było w pokoju innego polskiego producenta, → BONA WATT. Oferuje ona wzmacniacze lampowe w nowoczesnej stylistyce, naprawdę ciekawej, a w tym roku pokazała mocny wzmacniacz, dający 250 W na wyjściu.
⸜ Wzmacniacz Triton polskiej firmy Bona Watt
Z innych ciekawych rzeczy, które widziałem i które słyszałem, to zmodernizowane kolumny Eltax, listwa zasilająca Fezz Audio, bardzo fajna, mająca kosztować około 7000 złotych, nowe kolumny Pylon Audio Jade 10, mniejsza wersja Jade 20, które dostępne też były w wersji „High Fidelity”, moduł basowy Bob dla kolumn Ogy firmy Closer Acoustics, odtwarzacz Ancient Audio Step, wzmacniacz More Audio CS100, a także kilka innych produktów. Co ciekawe, znakomita większość tego, co w Sobieskim grała naprawdę fajnie, to były to produkty polskie. Są one naprawdę dobrze wykonane, wyglądają profesjonalnie i do tego dobrze grają.
Piątek zakończyliśmy z Bartkiem, o którym już wspomnieliśmy, w bardzo fajnej knajpce, tuż pod naszymi oknami hotelowymi. Drugie Dno jest „pizza pubem”, ale z kratowymi piwami i naprawdę niezłymi winami. Nie jest zbyt duży, ale jakoś udało nam się wbić i zakończyć dzień w dobrym nastroju. A był on nam potrzebny, podobnie jak i siły, ponieważ w sobotę był „ogień”.
⸜ Listwa zasilająca AC firmy Fezz Audio
Jak pisałem, i to nie jest kokieteria, najważniejszym aspektem wystawy w Warszawie jest dla mnie możliwość spotkania się z państwem, czytelnikami „High Fidelity”. Jedna możliwość, to spotkania twarzą w twarz. Jestem państwu niesamowicie wdzięczny za to, iż podchodziliście, żeby do mnie zagadać, iż dzieliliście się ze mną swoimi historiami, problemami i wątpliwościami dotyczącymi swoich systemów audio. Nie raz i nie dwa prawdziwie się wzruszyłem, ale równie często wybuchał też nasz wspólny śmiech.
Czego kulminacją było dla mnie wyznanie, którego byłem adresatem w niedzielę, po mojej ostatniej prezentacji. Siedziałem akurat przy stoliku w hotelu Tulip, przygotowując się do odjazdu do domu, kiedy podszedł do mnie przemiły pan i zupełnie serio, z ciepłem w głosie – tego nie da się sfejkować – powiedział: „Panie Wojtku, są tacy, którzy są z pokolenia Jana Pawła II, a my – my jesteśmy z pana pokolenia! :)” Dodałem na końcu emotikona, ponieważ słyszałem humor w tym wyznaniu. Pomyślałem sobie wtedy, iż chyba czas umierać, moja misja skończona.
»«
DIRKÓW TRZECH • Cykl spotkań rozpoczął się w sobotę o godzinie 12.00 w Hotelu Tulip, w sali Golden 1 od prezentacji taśmy „master” płyty Live at The Villa Belvedere: Bugge Wesseltoft. Nagranie zostało przygotowane przez DIRKA SOMMERA oraz BIRGIT HAMMER-SOMMER, którzy w tym momencie reprezentowali prowadzone przez siebie, wydawnictwo → SOMMELIER DU SON. Plany były takie, iż pokażemy państwu, co podczas produkcji płyty LP może pójść nie tak.
⸜ Birgit Hammer-Sommer, obok Dirk Sommer oraz piszący te słowa; po lewej Robert Szklarz, wlaściciel salonu Nautilus
Oto bowiem powstały dwa różne acetaty, a więc i płyty test press. Pierwsza z nich została nagrana zbyt głośno, przez co w kilku miejscach dźwięk był zniekształcony. Chcieliśmy też porównać dwie wersje taśmy produkcyjnej, czyli kopii dla tłoczni wykonanej z taśmy „master”. Jedna z nich została zakodowana w Dolby SR, a druga nie. Jak mówił Dirk, masterujący tę płytę, w zeszłym roku nominowany do nagrody Grammy, Christoph Stickel stwierdził, iż taśma bez redukcji szumów jest problematyczna przy nacinaniu acetatu.
I co? – I rzeczywiście katastrofa była, ale w naszym wydaniu. Po odsłuchaniu pierwszego utworu z magnetofonu przełączyliśmy wejście na gramofonowe i… brum. No, po prostu jechało po kolumnach, jak ciągnik w rui. Dirk Räke, reprezentujący firmę Transrotor, uwijał się jak ukropie, przełączał, odłączał i nic. Dopiero po wszystkim okazało się, iż problem mógł być rozwiązany po całkowitym odłączeniu magnetofonu – zarówno zasilania, jak i interkonektów. Próbowaliśmy tego, ale osobno, nigdy razem, stąd nasza porażka. Także porażka naszej wyobraźni.
⸜ Z przodu Dirk Mahlstedt, wyjaśniający zawiłości pracy z muzykami
Problem z płytami wymusił na nas zmianę programu. Znacznie więcej czasu niż to sobie zaplanowaliśmy mówił trzeci z Dirków obecnych tego dnia w sali Golden 1. DIRK MAHLSTEDT jest właścicielem agencji artystycznej, reprezentującej muzyków wydawanych, na przykład, przez Edel i ATR, w ramach której ukazała się ta płyta. Opowiadał o tym, jak udało się zaprosić do tego wyjątkowego projektu Bugge Wesseltofta, z ciekawostkami i informacjami „od środka”. I posłuchaliśmy też dłużej muzyki z taśmy.
Wrażenie na nas zrobił szczególnie ostatni z utworów. Pianista grał nie tylko na fortepianie Yamaha zakupionym do willi Eltville w zeszłym roku, ale także na MiniMoogu i laptopie z programami do zapętlania i samplowania. Bugge Wesseltoft udostępniał sygnały do dalszego przetwarzania za pośrednictwem wyjścia jack. Następnie były one przesyłane przez di-boxy do małego miksera, który przygotowywał je dla aktywnych trójdrożnych głośników ATC, które miały być wykorzystane do nagłośnienia. Fortepian miał pozostać całkowicie nienagłośniony, a głośniki dla dźwięków elektronicznych miały być ustawione tak, aby nie było ich słychać w mikrofonach Earthworks Piano Mic, które posłużyły do nagrywania Yamahy. I to właśnie ten kawałek, z niebywale niskim basem, w pewien sposób odkupił nasze winy.
Udało się to nam również dzięki systemowi, na którym mogliśmy zagrać, przygotowanemu przez firmę Nautilus. Źródłem był przepięknie utrzymany magnetofon Studer A-80, elektronika pochodziła z firmy Accuphase, a kolumnami były topowe Estelony. No i okablowanie – Siltech, w większości z serii Master Crown.
Birgit wskazała zresztą na jeszcze jedną interpretację tego, co się stało. Sommelier Du Son, wydawnictwo, które prowadzi wraz ze swoim mężem Dirkiem (Sommerem), jest czysto analogowe, posługujące się kodem SPARS: A | A | A. Tymczasem „trzech Dirków” stworzyło sytuację, w której przed państwem pojawił się kod: D | D | D, oznaczający całkowicie cyfrową realizację (Dirk | Dirk | Dirk). Nie mam z tym żadnego problemu, ale dla tych, którzy uważają inaczej było to bluźnierstwo, które pokrzyżowało nasze plany. Do bluźnierstwa jeszcze zresztą wrócimy.
»«
ADAM • Tak się złożyło, iż kolejne spotkanie z państwem miałem na stadionie PGE Narodowy. I to za godzinę. Teleportowałem się więc i piętnaście minut przed czasem byłem na miejscu. Jak zwykle można na państwa liczyć, ponieważ sala J.Sikora była wypełniona po brzegi. Pomysł na spotkanie przećwiczyliśmy już w poprzednich latach – wraz z ADAMEM CZERWIŃSKIM, muzykiem jazzowym, ale i właścicielem wytwórni → AC RECORDS, chcieliśmy państwu zagrać kilka utworów z jej najnowszej płyty, opowiedzieć parę ciekawostek o muzyce o nagraniu itd.
Tym razem była to jednak płyta jeszcze bardziej wyjątkowa niż zazwyczaj. Raz, iż głównym nazwiskiem na niej był ART FARMER, o którym Adam opowiedział cudowne historyjki, a dwa, iż płyta ta jest częścią obchodów XX-lecia naszego magazynu, stąd jej pełny tytuł: High Fidelity Presents: Art Farmer in Wrocław. To dwupłytowy album 45 rpm, wydany zarówno na czarnym winylu, jak i w wersji przezroczystej.
Ależ to zagrało! Po prostu niebywale dobrze. No i ta muzyka! Adam kiwał głową i szepnął mi w przerwie, iż to były czasy, kiedy jeszcze „nap…lał” tak, iż aż sam się sobie dziwi. To, co Piotrowi Łukaszewskiemu udało się osiągnąć w studiu Custom34 jest imponujące, biorąc pod uwagę, iż jako źródło miał do dyspozycji taśmę DAT, czyli materiał PCM 16 bitów, 44,1 kHz. Dodajmy, iż płyta wyszła spod pras tłoczni X-Disc dosłownie dwa dni wcześniej i jeszcze w czwartek wieczorem Adam własnoręcznie wpisywał numerki na obi.
⸜ Adam Czerwiński
⸜ Robert Sikora prezentuje przezroczystą płytę High Fidelity Presents: Art Farmer in Wrocław
»«
ZBYSZEK • Zanim jeszcze na dobre ochłonęliśmy, już witaliśmy mojego kolejnego gościa, ZBYSZKA BIELAKA. To architekt, ilustrator, artysta, projektant okładek albumów muzycznych, szczególnie rockowych i metalowych: Carcass, Darkthrone, Mayhem, Paradise Lost, Mgła i Vader; autor scenografii koncertowych dla Ozzy’ego Osbourne’a i grupy Ghost.
Na pomysł wpadłem podczas wywiadu, który przeprowadziłem z artystą w samochodzie, w drodze do i z wystawy jego prac w zamku Pieskowa Skała; więcej → TUTAJ. Od razu się zgodził, najwyraźniej ciekawy, jak muzyka metalowa, w tym hardrockowa, ale i bardzo głęboki death metal, sprawdzą się w warunkach audiofilskiej wystawy. I to było to nasze drugie bluźnierstwo.
Proszę sobie bowiem wyobrazić – death metal grany na systemie za jakiś milion złotych, w samym sercu audiofilskiej fiesty. Z tego, co wiem, nigdy wcześniej i nigdzie indziej nikt inny czegoś takiego nie próbował. Sam Zbyszek miał zresztą wątpliwości i zapytał mnie, czy nie zrobi mi wstydu, grając taką, a nie inną muzykę.
Okazało się, iż mogło to być najciekawsze wydarzenie od wielu, wielu lat. I to nie tylko dlatego, iż kontrowersyjne, ale dlatego, iż ta muzyka zabrzmiała na systemie z gramofonem J.Sikora, elektroniką Doshi, kolumnami Kharma oraz kablami Soyaton obłędnie dobrze. Tomek Folta, jeden z gospodarzy KTS-u, pisał po imprezie, iż to była dla niego „najprzyjemniej spędzona godzina” – w rzeczywistości spotkanie trwało znacznie dłużej, ale w planach była godzina – „w historii tej wystawy”. A, jak dodawał, był na wszystkich jej edycjach, poza pierwszą z 1997 roku.
⸜ Zbigniew Bielak
⸜ Zbyszek Bielak (po lewej), piszący te słowa oraz Robert Sikora (po prawej)
Naszym DJ-em i władcą pilota był Robert Sikora, syn konstruktora firmy i jej przedstawiciel, ja z kolei pełniłem z kolei rolę hostessy pokazującej widzom kolejne okładki, trochę jak w czasie meczu bokserskiego. I za każdym razem – nokaut i deski. choćby stara płyta KATa zabrzmiała rewelacyjnie. A kiedy zagrał utwór Oko polskiego zespołu Wij, odpadłem i ja. Cóż za niebywały wokal, co za wspaniała, przestrzenna produkcja!
To był zresztą moment, w którym Robert sam, z własnej woli zaczął pogłaśniać dźwięk, choć wcześniej trzeba go było do tego delikatnie zachęcać. To po prostu grało tak, jak najlepsze produkcje mainstreamowego rocka. Przywołanemu wcześniej Tomkowi można by zarzucić lekką stronniczość, ostatecznie ma wytatuowanego Samaela, ale właśnie ten drobny gest, pogłośnienie i słuchanie z zaciekawieniem przez kogoś, kto nie jest specjalnym admiratorem muzyki deathmetalowej, mówi chyba wszystko o tym spotkaniu.
A na sam koniec była niespodzianka: Zbyszek przyniósł z sobą kilka wielkoformatowych grafik swojego autorstwa, które na miejscu podpisał. Jedna z nich trafiła do uczestnika spotkania, który próbował – choć nie zgadł, to wykazał się jednak kreatywnością – rozszyfrować znacznie literki „M” w nazwisku Zbigniew M. Bielak. Choć „metal” nie brzmi, jak „Mikołaj”, bo tym właśnie owo M jest, nagrodę przyznaliśmy. I znalazła się jeszcze jedna grafika dla najmłodszej uczestniczki spotkania – gratulacje!
⸜ Szanowni państwo, nasi goście, i Zbyszek Bielak
⸜ Robert Sikora omawia system, na którym będziemy słuchali muzyki
⸜ Druga z grafik, która tego wieczora tafiła do uczestników spotkania, oczywiście z autografem autora
» Spis utworów:
-
- BLACK SABBATH (UK), Black Sabbath w: Black Sabbath, Vertigo VO6, 1970 (USA).
- VENOM (UK), Witching Hour w: Welcome to Hell, Neat Records 1002LP, 1981 (UK).
- MERCYFUL FATE (DEN), Black Masses w: Black Funeral/Black Masses, 12”, Music For Nations 12 KUT 106, 1983 (UK).
- METALLICA (USA), The Four Horsemen w: Kill ‘Em All, Megaforce MRI 069, 1983 (USA).
- KAT (PL), Porwany Obłędem w: Oddech Wymarłych Światów, Pronit PLP0111, 1988 (PL).
- SARCOFAGO (BRA), Satanas w: Warfare Noise Compilation, Cogumelo Produçōes, 1986 (BR).
- MORBID ANGEL (USA), Bleed for the Devil w: Altars of Madness, Earache Mosh 11, 1989 (UK).
- CARCASS (UK), Heartwork w: The Heartwork EP, Earache Mosh 108T, 1993 (UK).
- DEICIDE (USA), Revocate the Agitator w: Legion, Roadracer Records RC9192-1, 1992 (NL).
- TURBONEGRO (NOR), Prince of the Rodeo w: Apocalypse Dudes, Bitzcore rec. BC1720, 1998 (DE).
- WIJ (PL), Oko w: Przestwór, Piranha Music PRNH26, 2023 (PL).
- TYPE O NEGATIVE (USA), Dark side of the womb/We Hate Everyone w: Bloody Kisses, Roadrunner Records RR-9100-1, 1993 (NL).
- SAMAEL (CH), Beyond the Nothingness w: Blood Ritual, Century Media 84 97 37-1, 1992 (DE).
- MAYHEM (NOR), Freezing Moon w: De Mysteriis Dom Sathanas, Deathlike Silence Productions Antimosh 006, Reissue 2020, 1994, (NOR).
- BLOOD INCANTATION (USA), The Stargate w: Absolute Elsewhere [Tablet I], Century Media, 19802802581 2024 (DE).
»«
KOLACJA • Po takiej rozgrzewce spotkanie w restauracji Stary Dom, do której zaprosiliśmy wraz z Dirkiem Sommerem zwycięzców nagrody Statement in High Fidelity ⸜ Polish Edition 2024, było więc dla mnie wręcz wymarzonym zakończeniem dnia. Spotykamy się w tym samym miejscu od lat, tym razem siedzieliśmy stolik dalej niż w zeszłym roku, ale tuż obok nas wylądowała ekipa… J.Sikora, czyli firmy, która odbierała w tym miejscu nagrodę rok temu; więcej → TUTAJ.
⸜ Dirk Sommer, Jarek Waszczyszyn, Ela Waszczyszyn, Jürgen Sachwe, Frank Vermeylen i Wojciech Pacuła; Birgit Hammer-Sommer z aparatem, więc niewidoczna, balansuje na wysokim stołku
⸜ Jarek (Ancient Audio, po lewej), przygotował żart – przykuł się kajdankami do nagrody; po lewej Frank Vermeylen (MSB Technology)
⸜ Podobną przygodę zaoferował również Frankowi
⸜ Jak widać, Jürgen Sachwe (MSB Technology, po prawej), nie dał się w to wciągnąć
To zawsze dla nas euforia gościć interesujących ludzi. W tym roku wokół stołu, oprócz Birgit, Dirka i mnie, zasiedli Jarek Waszczyszyn z żoną Elą oraz Frank Vermeylen i Jürgen Sachwe, reprezentujący firmę MSB w Europie. I choć każde z tych spotkań jest odmienne, ma inną dynamikę, to było dla nas zaskoczeniem. Po raz pierwszy nasi goście od razu się polubili i zaczęli z sobą rozmawiać. To była zażyłość tego stopnia, iż po jakimś czasie nie musieliśmy więcej animować rozmowy, a nasi przyjaciele przypominali „samopodtrzymujący się system” (ang. self-sustaining system), czyli taki, który działa bez zewnętrznej interwencji. Znakomite jedzenie, w moim przypadku wegetariańskie, ale dla wszystkich pozostałych pełnomięsne, bardzo dobre wino, świetna atmosfera – czegoż można by sobie jeszcze życzyć, prawda?
No cóż, jeszcze tylko kieliszka wódki Chopin, którą – tradycyjnie – wychylamy z Birgit i Dirkiem już w restauracji hotelu Sobieski. I tak też się stało, a naszym kompanem był tym razem drugi z Dirków, Mahlstedt.
»«
MARK • Kiedy więc obudziłem się rano, wciąż miałem w głowie kolejne toasty. Na szczęście, jak się po chwili okazało, to była noc, w której zmienialiśmy czas na zimowy. Godzina zapasu wystarczyła, abym się jako-tako przygotował na spotkanie, na które naprawdę czekałem, z Markiem Levinsonem.
⸜ Mark Levinson (Daniel Hertz, po prawej)
Idąc do Marka byłem przygotowany na krótki wywiad i prezentację. Pomyliłem się. Jak się okazało, chodziło o bardziej intymne, bliskie spotkanie, w czasie którego Levinson podzielił się ze mną swoją wizją dźwięku, opowiadał o tym, skąd w ogóle pomysł na C Wave, jego najważniejszą technologię, a następnie zagrał mi kilka, nagranych przez siebie utworów, część niepublikowanych, przez swoje najnowsze kolumny Chiara Amber.
To dwudrożny system z włoskim przetwornikiem współosiowym o wysokiej skuteczności. Założyciel firmy Mark Levinson uważa bowiem, iż niskoskuteczne kolumny część sygnału zamieniają na ciepło i iż to są zwykle sygnały o najniższej amplitudzie. Czyli te, które odpowiadają za naturalność w dźwięku.
Bardzo mi się to podobało. A kiedy puścił, głośno, solowe nagranie perkusji, dokonane przez niego wiele lat temu na magnetofonie Studer, na dwa mikrofony, wręcz podskoczyłem. Czegoś takiego nie słyszałem od bardzo dawna. To było coś, czego – wydawałoby się – nie da się zrobić w systemach domowych, a jedynie estradowych. Ponieważ i tak przedłużyliśmy spotkanie, a pod drzwiami stali chętni do poznania legendy audio, z którą miałem przyjemność rozmawiać, podziękowałem się i pożegnałem, bo przecież już za chwilunię prowadziłem kolejne, ważne dla mnie, spotkanie z czytelnikami.
»«
DEPECHE MODE • Mówiłem już państwu, z jaką przyjemnością przygotowuję, a potem prowadzę spotkania podczas wystawy AVS, prawda? Tak rzeczywiście jest. Ale ostatnia w tym roku prezentacja, poświęcona singlowi Personal Jesus zespołu DEPECHE MODE, była dla mnie stresująca. Przygotowywałem się do niej od dawna, ale im lepiej rozumiałem, co i jak chcę powiedzieć, tym bardziej się denerwowałem. Bo, widzą państwo, rzecz w tym, iż to zespół, który jest dla mnie jednym z najważniejszych w moim życiu. A lata 80., czyli dekada, w któej powstały ich największe płyty, to dla mnie muzycznie czas formatywny. Jak mówiłem zgromadzonym licznie słuchaczom, w tym depeszowcom, jestem dzieckiem lat 80., przynajmniej jeżeli chodzi – właśnie – o muzykę.
Niepotrzebnie się jednak denerwowałem. Do hotelu Tulip, ponownie do sali udostępnionej nam przez firmę Nautilus i profesjonalnie zarządzaną przez Romana, opiekuna salonu Nautilus Północ w Wejherowie, przyszli ludzie naprawdę zainteresowani tym, co chciałem im powiedzieć. I do tego życzliwi. I jeszcze po prostu fajni.
Tym przyjemniej było mi wręczyć jednemu z nich coś naprawdę wyjątkowego – nóżki antywibracyjne Divine Acoustics → GALILEO. Wręczył je Piotr Gałkowski, konstruktor. Były to 20. nóżki z dwudziestu, które zostały przygotowane z logotypem „High Fidelity” na XX-lecie. Gratulacje!
⸜ Singiel Personal Jesus został wydany niemal równo 35 lat wcześniej
⸜ Po lewej Roman prowadzący salon Nautilus w Wejherowie
⸜ Państwo, uczestnicy spotkania
⸜ Prezentowane płyty oraz kolumny Estelon
⸜ Nagroda za refleks – od lewej Piotr Gałkowski (Divine Acoustics), piszący te słowa oraz zwycięzca – gratulacje!
»«
WYJŚCIE • O godzinie 13.30, po kilku rozmowach z państwem, po wyznaniu, o który pisałem na początku, byłem gotowy do podróży powrotnej do Krakowa. W głowie mi się kłębiły obrazy i dźwięki, rozpamiętywałem, co jeszcze mógłbym państwu w czasie spotkań opowiedzieć, a co mi umknęło. Na szczęście Bartek Łuczak, w samochodzie którego siedziałem, opowiadał o tym, iż muzyka metalowa, którą puszczaliśmy ze Zbyszkiem, jest muzyką jego młodości, czym mnie totalnie zaskoczył, a potem puścił swoją drugą zajawkę z tych czasów, muzykę hiphopową. Czym mnie zaskoczył po raz drugi. Bo przecież z wystawy wiózł dwa first pressy Pata Metheny’ego, jak również nową płytę z AC Records, czyli muzykę z zupełnie inengo porządku wszechświata. Ale właśnie te dwa zaskoczenia pozwoliły mi się otrząsnąć.
Po chwili rytmicznie kiwaliśmy głowami do kolejnych utworów Cypress Hill, wystukiwaliśmy rytmy i przekrzykiwaliśmy się – tej muzyki trzeba słuchać głośno. Bo dobra muzyka jest dobra nie dlatego, iż należy do tego czy innego gatunku, a dlatego, iż porusza w nas coś, czego kiepska nie jest w stanie. I o to w tym wszystkim chodzi.
»«
A na sam koniec kilka zdjęć z tegorocznymi okładkami na Audio Video Show 2024. Było wspaniale, bardzo dziękujemy i do zobaczenia za rok! •