Czas na już czternasty tom przygód uwielbianego Gala Asteriksa i jego kompana, Obeliksa. Nasi bohaterowie wyruszają do słonecznej Hiszpanii, poznając kulturę i zwyczaje tego kraju. Niespodziewanie towarzyszy im w tym młody chłopak. Czy ta wyprawa zainteresuje czytelnika?
Juliusz Cezar pragnie podbić całą Hiszpanię i nie znosi niesubordynacji. By zmusić wodza Cebullankę Y Grzankę do uległości, porywa jego syna Pepe i wysyła go do obozu Rabarbarum w Galii. Krnąbrnemu chłopcu udaje się jednak uciec w armorykańskim lesie, gdzie wpada wprost na poczciwego Obeliksa. Ten razem z Asteriksem postanawia zabrać znajdę do wioski. Na miejscu okazuje się jednak, iż Pepe do najgrzeczniejszych dzieci, delikatnie mówiąc, nie należy… Swoim zachowaniem gwałtownie daje się we znaki całej wiosce i Galowie postanawiają oddać go rodzinie. Zadanie dostarczenia chłopca spada oczywiście na Asteriksa i Obeliksa. Drużyna wyrusza więc do Hiszpanii…
-opis wydawcy
Zacznijmy od okładki. Tym razem okazała się ona mało interesująca. Co prawda, wskazuje ona na to, co może się dziać, a także przedstawia nowego bohatera, jednak wydaje się zbyt prosta na tak wybitnego artystę, jakim jest Uderzo. Plusem jest to, iż rysownik zrezygnował ze specyficznego cieniowania, które mogliśmy zobaczyć na okładce poprzedniego tomu Asteriksa.
Część przed komiksem, stanowiąca jedną z trzech części, na jakie podzielone jest to wydanie, jest nudna i nieciekawa, a jedyne, co może zwrócić naszą uwagę, to oryginalne rysunki wykonane przez Uderzo oraz zdjęcie maszynopisu samego Goscinny’ego. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy tych kilkanaście stron przed komiksem powinno być kontynuowane w przyszłych numerach, skoro osoby za nie odpowiedzialne nie mają na to odpowiedniego, interesującego pomysłu.
Przejdźmy do głównego tematu, czyli samego komiksu. Pod względem graficznym, jak zawsze, można pochwalić ogromny talent rysownika. Pełne dynamiki i szczegółów ilustracje z pewnością spodobają się zarówno starszym, jak i młodszym czytelnikom. Jedynym minusem jest fakt nadmiaru koloru żółtego, jednak z czasem jesteśmy w stanie przyzwyczaić się do tego drobnego mankamentu.
Zobacz również: Atena – recenzja komiksu. No i po co?
W tym tomie Goscinny niestety się nie popisał. Cała historia wydaje się być stworzona na siłę. Wygląda to, jakby twórca scenariusza nie miał pomysłu na to, w jaki sposób przedstawić Hiszpanię w przygodach Asteriksa. Co zastanawiające, do wspomnianego w poprzednim zdaniu kraju wyruszamy dopiero po kilku stronach komiksu. Na samym początku poznajemy chłopca o imieniu Pepe, który daje się we znaki zarówno Rzymianom, jak i później Galom. Dzieje się to do takiego stopnia, iż ci drudzy postanawiają odstawić jegomościa do domu. W trakcie tej podróży spotykają ich różne przygody, które niestety okazują się nieciekawe. Tak bardzo, iż w trakcie czytania prawie zasnęłam.
Pepe to postać, która ma nas śmieszyć, ale też rozczulać. Niestety, dla mnie to po prostu bardzo niegrzeczny i niewychowany chłopiec, który nie może być wzorem wychowawczym. Scenarzysta nigdzie głośno nie potępia jego zachowania, a co za tym idzie, daje mu ciche przyzwolenie na postępowanie w ten sposób. A przecież jest to seria dla młodego czytelnika, który samodzielnie może nie zdawać sobie sprawy, iż takie zachowanie nie jest odpowiednie. Warto również dodać, iż Asteriks w tym tomie został w pewien sposób przytłumiony przez Pepe, stając się poniekąd postacią drugoplanową. Nie da się ukryć, iż zwykle przebojowy i wyróżniający się na tle innych postaci Gal przeobraził się w cień samego siebie, tracąc swój niepowtarzalny charakter.
Przechodząc do części po komiksie. Przepraszam bardzo, ale czy to ma być jakiś żart? Nie dość, iż ktoś na siłę chciał w tym miejscu przekazać, iż ten tom był wybitny, to jeszcze tłumaczył różnicę między świnią a bykiem! Uwierzcie, wszystkiego się spodziewałam, ale nie tego… Jedynym małym plusem jest Asteriks poliglota. Jest to element, który ukazuje się w każdym tomie i przedstawia interesujące fakty dotyczące wydania danego komiksu w różnych krajach.
Podsumowując, zawiodłam się tutaj na wszystkim. Część przed komiksem to po prostu nuda, sama historia okazała się najgorsza z całej, wydanej dotychczas serii, a to, o czym traktuje framgent po komiksie to wręcz żart z czytelnika. Mam wielką nadzieję, iż kolejne tomy będą choć troszkę lepsze, bo moje bojowe zadanie przeczytania i zrecenzowania dla Was wszystkich Asteriksów może okazać się trudniejsze, niż myślałam…
Scenarzysta: Rene Goscinny
Ilustrator: Albert Uderzo
Wydawca: Egmont
Premiera: 27 sierpnia 2025 r.
Oprawa: twarda
Stron: 96
Cena katalogowa: 59,99 zł
Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Egmont. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały promocyjne – kolaż (Egmont)