Artystka czy psycholog? Recenzja albumu „Olga Boznańska. Malarka ludzkich dusz”

szlakisztuki.pl 1 miesiąc temu
Czas czytania: 4 minut

Ach, te oczy! To one były najważniejsze w portretach Olgi Boznańskiej. Dzięki nim przenikała do ludzkich wnętrz i odkrywała drzemiącą w nich prawdę. A ta, jak życie, bywała niekiedy zaskakująca.

Olga Boznańska, jedna z najważniejszych postaci polskiej sztuki przełomu XIX i XX wieku, zapisała się w historii jako mistrzyni portretu, w którym łączyła emocje z głębokim studium psychologicznym postaci.

Lektura albumu Agnieszki Kijas uświadamia nam, iż jedna z największych polskich malarek była nie tylko mistrzynią pędzla, ale też świetnym psychologiem. Możliwość spojrzenia na twórczość Boznańskiej z tej perspektywy jest jednym z argumentów przemawiających za tym, iż warto sięgnąć po publikację od wydawnictwa SBM. W końcu to bardzo miłe uczucie móc poznać na nowo malarkę, o której mamy wrażenie, iż powiedziano już niemal wszystko

Złapać to, co niewidoczne

„Nim zabrała się do pracy, zaparzyła herbatę, uraczyła rozmową, ugościła – miała na to czas, w końcu obraz powstawał długo, bywało iż choćby przez czterdzieści posiedzeń, choć zapewniała, iż przeciętnie trwało to miesiąc.

Zdarzało się też, iż sesję trzeba było przerwać. I choć niektórych klientów ta powolność odstraszała, to ci, którzy Oldze zaufali, nigdy nie żałowali. Warto było czekać na ten adekwatny moment, na iskrę, która sprawia, iż po latach patrzymy na portret starszej kobiety, widzimy w jej oczach radosne figielki (za młodu pewnie lubiła flirtować) albo dostrzegamy przeraźliwy smutek, jaki zalega w spojrzeniu młodego mężczyzny – od razu wiadomo, iż go nie opuści, będzie trwał z nim do końca.

Ileż oczu, ileż spojrzeń – złośliwe ogniki, puste lustra, jedne wytrzeszczone, inne rozwodnione lub jasne jak mgiełka, czarne jak krople atramentu, świdrujące, ostre jak brzytwa. Ileż twarzy, ileż osób, które zasiadały przed jej sztalugą. Najwięksi, najbogatsi, najubożsi, anonimowi. Starcy i dzieci, piękni i szpetni – malowała każdego. Raz za wynagrodzeniem, innym razem za darmo – nie umiała się targować, zresztą pieniądze były bez znaczenia. Ważne, żeby złapać to, co niewidoczne” – czytamy w albumie „Olga Boznańska. Malarka ludzkich dusz” autorstwa Agnieszki Kijas, wydawnictwo SBM.

Jak powieść przygodowa

Album jest cudowny! To zebrane w jednym miejscu najważniejsze informacje na temat życia i twórczości Boznańskiej, jej relacji z rodziną i adoratorami, a także wzlotów i upadków artystycznych. Publikacja jest opowieścią o Oldze jako kobiecie, która walczy do końca – o szacunek, międzynarodowy podziw i własne marzenia.

Jak w dobrej powieści przygodowej, przekładając kolejne karty książki, z wypiekami na twarzy razem z Olgą nawiązujemy nowe relacje, przeprowadzamy się do kolejnych pracowni, tworzymy. Już na początku lektury poznajemy dziecięce prace dziewczynki i zalążki talentu, który wraz z kolejnymi latami jej życia
ewoluuje i dojrzewa.

Przyglądające nam się z kart albumu twarze wyrażają tak różne emocje, iż mimowolnie wyobrażamy sobie małe światy, w których przyszło im żyć. Jak dużą ulgę przynoszą wtedy opisy autorki, która przybliża ówczesne czasy i pozwala zrozumieć kontekst powstania poszczególnych dzieł.

Dzięki albumowi możemy przypomnieć sobie najbardziej znane obrazy Boznańskiej i poznać te mniej popularne. Co równie ważne, poznajemy malarkę jako kobietę z krwi i kości, która nie mogła żyć bez sztuki, zwierząt i papierosów, a nade wszystko ludzi, których (paradoksalnie) tak konsekwentnie unikała pod koniec życia.

Z całego bibliofilskiego serduszka polecam lekturę tego albumu Zachwyt i wzruszenie gwarantowane, w końcu kilka osób w taki sposób jak Boznańska potrafi poruszyć ludzką duszę.

*

SzlakiSztuki.pl są Patronem Medialnym książki „Olga Boznańska. Malarka ludzkich dusz„, z której pochodzą wszystkie zdjęcia w tym wpisie. Jak wiadomo, rekomendujemy tylko najlepsze lektury

Pełną listę polecanych publikacji znajdziesz TUTAJ >

Idź do oryginalnego materiału