Schwarzenegger promował swój nadchodzący film "The Man with the Bag", w którym wcieli się w Świętego Mikołaja. Gdy przed Bożym Narodzeniem jego worek z prezentami zostaje skradziony, zwróci się on o pomoc do zawodowego złodzieja Vance'a (znany z serialu "Reacher" Alan Ritchson). W filmie wystąpią także Awkwafina, Jane Krakowski i Ken Jeong.
Arnold Schwarzenegger "uratowany" przez Jamie Lee Curtis
Jednak przemowa filmowego Terminatora wyraźnie się przedłużała. W dodatku mylił on tytuł filmu i zamiast "The Man with the Bag" wychodziło mu "The Man in the Bag". W pewnym momencie odszedł on od tematu filmu i zaczął mówić o współczesnych strategiach reklamowych. "Marketing, komunikacja z odbiorcą i rozgłos są najważniejsze! Możesz mieć najlepszy produkt na świecie, ale jeżeli nikt o nim nie wie, to nie masz nic" - grzmiał ku rosnącemu na sali poczuciu niezręczności.Reklama
Wtedy Curtis zaczęła się powoli do niego zbliżać. Stało się jasne, iż cała sytuacja została specjalnie zaaranżowana. Gdy zdobywczyni Oscara za "Wszystko wszędzie naraz" złapała Schwarzeneggera za ramię, 77-letni aktor zażartował, iż ma miejsce "atak na osoby starsze".
Para spotkała się na planie "Prawdziwych kłamstw" Jamesa Camerona z 1994 roku. Komediowy film akcji opowiadał o agencie specjalnym, który przed swoją rodziną udaje nudnego sprzedawcę komputerów. Dowiaduje się, iż jego żona zaczęła spotykać się naciągaczem, który podaje się za... szpiega. Film cieszy się do dziś dużą popularnością, a Curtis otrzymała za niego Złoty Glob.
Za co Jamie Lee Curtis jest do dziś wdzięczna Arnoldowi Schwarzeneggerowi?
"Trzydzieści lat temu byliśmy razem" - zaczęła aktorka. "Teraz jesteśmy tutaj i w przeciwieństwie do filmu nie musimy działać pod przykrywką, żeby uratować sytuację". Następnie oboje wrócili do zachwalania strategii reklamowej Amazona.
Curtis zaznaczyła także, iż jest wdzięczna swojemu ekranowemu mężowi, iż ten zaaprobował decyzję, by ich nazwiska pojawiały się obok siebie w napisach początkowych i materiałach promocyjnych "Prawdziwych kłamstw". "Cameron wpadł na ten pomysł, bo to film o małżeństwie. A Arnold zgodził się na to, chociaż w ogóle nie musiał tego robić" - wspominała aktorka.