Najnowsza pozycja w reperaturze Novej Sceny Teatru Muzycznego Roma, jest kolejną, po „Berlin czwarta rano”, „Sofia de Magico” i „Nowy Jork. Prohibicja”, produkcją Katarzyny Zielińskiej oraz grona jej stałych współpracowników.
– To dramatyczno-muzyczna historia: opowieść sięgająca lat 30. i 40. ub. wieku, ale wiele przedstawionych sytuacji odnosi się do współczesności, dlatego historia Trio Lescano wciąż jest aktualna – uważa Łukasz Czuj, reżyser spektaklu. – Wokalistki zostały wciągnięte w wir faszystowskiej republiki Duce. Stają się gwiazdami na użytek władzy, chcąc zapewnić sobie i rodzinie bezpieczeństwo. Po wojnie Aniołki Mussoliniego spotkało wiele nieprzyjemności. Jak historia naszej Poli Negri, która współpracowała z nazistami. Dzisiaj faszyzm w Europie powraca, która coraz bardziej brunatnieje. Faszyzm włoski był mniej ludobójczy niż nazizm, ale bardzo niebezpieczny przez uwodzenie społeczeństwa, do czego władza wykorzystywała artystów. Dla Mussoliniego Trio Lescano było jednym z elementów socjotechniki.
Tą najpopularniejszą we Włoszech w latach 1936-1943 grupę wokalną tworzyły siostry Leschan: Sandra, Judith i Kitty, córki holenderskiej śpiewaczki operetkowej żydowskiego pochodzenia i węgierskiego akrobaty cyrkowego. W Holandii występowały w cyrku, a po przeprowadzce do Włoch rozpoczęły karierę estradową. Śpiewały swing i jazz, a do najpopularniejszych piosenek należały: „Tulipan”, „Ma le gambe”, „La famiglia canterina”, „Ciribiribin”, „Maramao perché sei morto” i „Il pinguino innamorato”. Swym śpiewem bawiły samego Duce.
– To nie są opowieści wyciągnięte z kuferka – zaznacza Łukasz Czuj. – Są aktualne i z wszystkim twórcami staraliśmy się, by interpretacja brzmiała współcześnie. Poprzednio nam się to udawało. I teraz idziemy o krok dalej, bo nasze wcześniejsze spektakle wystawiane na Novej Scenie składały się głównie z piosenek, a teraz mamy konkretnie opowiedzianą dramaturgiczną historię. Taką słodko-gorzką opowieść, gdyż amplituda emocji jest bardzo mocna: na początku kariery tria mamy wiele elementów rozrywkowych, ale potem atmosfera gęstnieje, bo świat spowija mrok. Pojawia się Mussolini, który zdominuje drugą część spektaklu. Oglądamy w niej bardziej drapieżną historię, ze współczesnymi osądami i komentarzami do niej: jaką cenę płaci artysta za romans z władzą. Często to nie jest bezkarna historia. Pamiętajmy, iż każdy z nas bierze odpowiedzialność za swoje życie, swoje czyny, wybory i jeżeli przekroczymy tą cienką, czerwoną linię, to już nie ma powrotu.
Scenariusz „Aniołków Mussoliniego” napisali Robert Urbański i Michał Chludziński, który jest też autorem tekstów songów i tłumaczenia piosenek. Muzykę skomponował Marcin Partyka, także aranżer i kierownik muzyczny, scenografia i kostiumy są dziełem Agaty Stanuli, a choreografia – Pauliny Andrzejewskiej-Damięckiej.
Na „mini scenie” Novej Sceny występują: Katarzyna Zielińska (Kitty Lescano), Ewa Prus (Sandra Lescano), Barbara Kurdej-Szatan / Monika Dryl (Giuditta Lescano i Marcin Przybylski / Mariusz Ostrowski (m.in. ojciec sióstr; dyrygent i impresario oraz Benito Mussolini).
Jestem pewien, iż wielu czytelnikom Aniołki kojarzą się z Charliem. To bohaterki filmów: „Aniołki Charliego” (2000), „Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość” (2003) i „Aniołki Charliego” (2019), ale przede wszystkim serialu telewizyjnego z lat 1976–1981, który składał się z 5. sezonów i 115. odcinków, wyświetlanego przez Telewizję Polską. Jaki los czeka „Aniołki Mussoliniego” pokaże czas.
Jerzy Bojanowicz